Strona główna » Kielce i okolice — fajne miejsca, które zapadły mi w pamięć
Panorama na okolicę zamku chęcińskiego jedną z atrakcji Kielc.

Kielce i okolice — fajne miejsca, które zapadły mi w pamięć

Kiedy jechaliśmy do Kielc, nie spodziewałam się, że leżą w tak malowniczo położonej okolicy. Jeśli czytałeś nasz poprzedni wpis, myślę, że już wiesz, czego się spodziewać — to przyjemne, ciche i przyjazne miasto, w którym warto się zatrzymać na weekend.

Nie skłamię, jeśli napiszę, że 4 bite dni byliśmy na nogach od 8 do 23, z jednodniową przerwą na Blogotok. Zataczając coraz szersze kręgi — z trudem wybraliśmy kilka miejsc, które stały się naszymi faworytami. Muszę cię uprzedzić, że jako „okolicę” przyjęliśmy granicę ok. 20-25 km. Nie po to się jedzie do Kielc, aby wylądować po drugiej stronie świętokrzyskiego.

Wskazówka: O innych ciekawych miejscach do spacerowania w centrum Kielc — możesz też poczytać tutaj, a o atrakcjach dla dzieci w Kielcach tutaj. Łącząc wszystkie atrakcje w jedną całość — wyjdzie ponad… 50 miejsc do odwiedzenia! Uwzględniłam to w poniższej mapce (na samym dole artykułu).

Kielce i Okolice Atrakcje

Muzeum Wsi Kieleckiej

W zestawieniu brakuje Muzeum Wsi Kieleckiej, która doczekała się już osobnego wpisu, a szkoda się powtarzać, więc po prostu kliknij odnośnik. Jest to magiczny skansen, w którym zakochałam się bezgranicznie i idealny na spacer zarówno latem, jak i zimą.

Jaskinie na Kadzielni

al. Legionów, Kielce
www.kadzielniakielce.pl

Zacznijmy od czegoś dla fanów speleologii, czyli — zwiedzania jaskiń. W samym sercu rezerwatu Kadzielnia — znajduje się aż 25 jaskiń. Trzy z nich (Prochownia, Szczelina i Jaskinia Odkrywców) zostały połączone w jedną grotę, której obecna długość wynosi 392 m, z czego do zwiedzania dostępne jest 140 m, przy deniwelacji (różnicy poziomów) 10 m. Speleolodzy wybrali gliniaste namuliska i gruz skalny, penetrując pustki krasowe. Nadzór nad zabezpieczeniem i dalsze prace eksploracyjne — prowadziła Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Dzięki ich współpracy obecnie system tych 3 jaskiń jest najdłuższą i najgłębszą jaskinią położoną na terenie Kielc. Aby się tu dostać, należy odpowiednio wcześniej zarezerwować termin, ale za to w cenie dostajemy dawkę potężnej wiedzy od mega sympatycznej przewodniczki z pasją. Bardzo ciekawym pomysłem jest wykupienie sobie tematycznych warsztatów, gdzie poznasz m.in. podstawy bezpiecznego poruszania się po jaskiniach, czy zagadnienia związane z nietoperzami.

Po jaskini poruszamy się w kaskach. Jest ciemno, wilgotno, ciasno i w miarę naturalnie. Oczywiście — podziemna trasa została w jakiś sposób uregulowana, ale kilka razy zderzyliśmy się na czołowe z „sufitem”. Jeśli masz lęk ciemności i jakieś inne przykre fobie — nie wchodź tu lepiej. Zimą przebywają tu nietoperze (aż 8 gatunków!), a ponieważ budzą się dopiero na wiosnę — warto dowiadywać się u źródła, w jakich miesiącach odbywa się zwiedzanie.

Większość jaskiń na Kadzielni powstała w kenozoiku (proces rozpoczął się jakieś 65.5 mln lat temu) w wyniku rozpuszczania skał przez wody zawierające dwutlenek węgla (tzw. procesów krasowych), a jest widoczna dzięki wydobywaniu tu niegdyś surowców skalnych. W środku zobaczyć można nacieki i inne formy rzeźby krasowej, minerały (głównie kalcytu) i skamieniałości (szkielety gąbek, koralowców i ramienionogów, szczątki kostne nietoperzy) w szarych wapieniach dewońskich. Niektóre szczeliny wypełniają czerwone namuliska, co związane jest z obecnością tlenku manganu i żelaza. Nazwa jaskini Prochowni nawiązuje do przechowywanych tu materiałów wybuchowych, które były potrzebne do eksploatacji górniczej prowadzonej w kamieniołomie. Do tej pory jest tu żelbetonowy strop. Jaskinia Szczelina odnosi się do pustki krasowej rozwiniętej wzdłuż wielkiego uskoku przecinającej wapienie dewońskie.

Naturalne, toporne głazy, szczeliny i stalaktyty potrafią zrobić wrażenie. Nie jest to wymuskane miejsce, gdzie niczego nie można dotknąć, a aparat lampą błyskową wypala dziurę w ścianie. Nawet jeśli planowałeś odwiedzić Jaskinię Raj — warto odwiedzić Kadzielnię. Są kompletnie różne, ale są także kolejnym sukcesem matki natury.

Młoda dziewczyna i chłopak w kaskach na głowie, tuż przed wejściem do atrakcji Jaskinia Kadzielnia.
Jak zwykle twarzowo.

Nacieki w jaskini Kadzielnia, atrakcji kieleckiej. Nacieki w jaskini Kadzielnia, jednej z atrakcji Kielc i okolic.

A skoro już wspomniałam o drugim naturalnym cudzie:

Jaskinia Raj

ul. Dobrzączka, Chęciny
www.jaskiniaraj.pl

Ponoć najpiękniejsza w Polsce jaskinia, a jej zagęszczenie naciekowe jest rzadkie nie tylko w kraju, ale też w Europie. Przez wiele lat była niedostępna, ze względu na wdzierającą się erozję w jej niezwykły ekosystem. Teraz ponownie można ją odwiedzić w sezonie wiosenno-letnim.

Raj jest sercem, a może raczej — diamentem województwa świętokrzyskiego. Zachwyca już od wejścia. Każda ściana, strop, klif, szczelina — wypełniona jest dziesiątkami, setkami albo tysiącami stalaktytów, stalagmitów czy stalagnatów. Dobra — tak naprawdę, to podobno wszystkie ktoś kiedyś policzył, ale musisz mi wybaczyć, że nie pamiętam nawet przybliżonych liczb.

Jaskinia zasługuje na swoją nazwę — jest naprawdę ładna, a oświetlenie dodatkowo podkreśla jej atuty. Dawno temu w Chęcinach wydobywano kamień na potrzeby budownicze, co odsłoniło wąską szczelinę. Mężczyźni dla bezpieczeństwa mieszkańców — zakopali ją, nawet do niej nie wchodząc. Świętokrzyskie pełne było jaskiń — zaledwie 10 km dalej znajdowała się Jaskinia Piekło. Mimo to o szczelinie i tak zrobiło się głośno — niebawem weszli tam dwaj chłopcy z Sitkówki. Oczarowani podziemnym krajobrazem — odłamali duże kawałki sopli, niszcząc to, co natura tkała misternie przez miliony lat.

Wieść o odkryciu dotarła do uczniów z Technikum Geologicznego w Krakowie. We wrześniu 1964 roku odbywali oni ćwiczenia w okolicy i znaleźli zamaskowaną kamieniami jaskinię. Wrócili po swoją nauczycielkę i zachwyceni pięknem jaskini — nazwali ją Rajem. Przy okazji chcieli odróżnić jej wyjątkowość od zwyczajnych „piekielnych” jaskiń w okolicy i nawiązać do powiedzonka swojej profesorki: „to jest raj dla geologa”. Według podrasowanych legend — po zobaczeniu skrzącej się podłogi, odkrywcy mieli wykrzyknąć: „O raju”. Tak czy siak — odkrycie znalazło się w czasopiśmie „Przegląd Geologiczny” i w innych gazetkach, co stało się niestety przekleństwem dla tego miejsca. Kusiło bowiem śmiałków, aby samodzielnie eksplorować jej wnętrza, co narażało ją na dodatkowe zniszczenia. Dochodziło do zabierania „na pamiątkę” nacieków. Dopiero kilka miesięcy później wejście zakratowano, a samą jaskinię otworzono dla turystów w 1972 roku.

Raj zajmuje przestrzeń 240 m, z czego dla turystów dostępna jest trasa o długości 180 m, z 5 widowiskowymi komorami. W pierwszej z komór obejrzeć można szczątki prehistorycznych zwierząt (takich jak mamut, nosorożec włochaty i niedźwiedź jaskiniowy) i krzemienne narzędzia pracy człowieka neandertalskiego prawdopodobnie kultury mustierskiej (naszego pra-pra-pra krewnego, który urzędował tu jakieś 50 tysięcy lat temu, jeszcze zanim zwiedzanie Jaskini Raj stało się modne). Tuż za małym muzeum znajduje się sztolnia — chroniąca mikroklimat jaskini.

Wewnątrz Raju nie można robić zdjęć. Naświetlanie jaskini (np. fleszem) doprowadza do rozwoju glonów, które zaczęły tu wykwitać już w 1998 roku — przy zaledwie samym oświetleniu jaskini (a relacji na Instagramie jeszcze wtedy nie było). W takich warunkach bez statywu i tak nie ma szans na udane fotografie, a na statyw nie bardzo jest miejsce w ciasnych pomieszczeniach (można wysyłać indywidualne zapytania — polecam oficjalną drogę jeśli ci na czymś bardzo zależy). Drugą sprawą jest ilość wpuszczanych turystów — ludzie wytwarzają ciepło, a reakcje chemiczne spowodowane oddychaniem — mogą nawet… skorodować nacieki.

Warto zabrać tu troszkę starsze dzieci (dzieci do lat 4 w ogóle się nie wpuszcza), choć trzeba je uczulić, aby ręce miały cały czas przy sobie i zabrały kurtki, bo temperatura jest w granicach 8-10 stopni. Przez okres zwiedzania można naprawdę wymarznąć, nawet jak na dworze panują upały. Ze względu na duże zainteresowanie — lepiej kilka dni wcześniej zarezerwować bilet.

Czaszki ludzi i ich kuzynów z bocznej linii w Jaskini Raj, niedaleko Kielc.
Przed jaskinią znajduje się nowa wystawa – Centrum Neandertalczyka. Nie daj się zwieźć. Wymaga potężnego dofinansowania i na tę chwilę uważam, że swój czas lepiej zainwestować w coś innego. Ponad 50 000 lat temu w tutejszej jaskini urzędowali na zmianę neandertalczycy, niedźwiedzie jaskiniowe, lwy jaskiniowe, a nawet jaskiniowe hieny. W środku jest replika mamuta, którego szczątki znaleziono w Raju. Znajdowano tu także szczątki nosorożca włochatego, czy żubra pierwotnego. Jaskinia była schronieniem dla drapieżnych ssaków, a część znalezionych tu kości była prawdopodobnie ich obiadkiem. Nasi krewni zostawili po sobie narzędzia wykonywane z krzemienia. Dzięki znaleziskom można było ustalić, jak zmieniał się klimat na tych terenach.

Jaskinia Piekło pod Skibami

ul. Skiby 81, Skiby

Dobra, przyznaję uczciwie, że po takim opisie jak wyżej o Jaskini Raj (w sensie, że Jaskinia Piekło to jest taka meh, a Jaskinia Raj superowa) – długo nie doceniałam Jaskini Piekło. I w ogóle nie planowałam tam iść! Zajrzałam tam tylko dlatego, że planowałam wpis o kamieniołomach Świętokrzyskiego, a Jaskinia pod Skibami była od jednego z nich „rzut beretem”. Nie rób tak. Od razu miej w pamięci to miejsce przy zwiedzaniu Chęcin, Jaskini Raj i najlepiej jeszcze Góry Zelejowej.

Jaskinia jest co prawda mikrusia, bo mierzy zaledwie 57 m, z czego na stojaka jest do zwiedzania jakieś 20 m. Innymi słowy — wchodzisz i wychodzisz, i już po zwiedzaniu. Szata naciekowa nie jest spektakularna, ponieważ jaskinia tworzy typową pustkę krasową — jak coś jest widoczne to dla tych, którzy pełzają se dalej. Mnie jednak urzekła mimo piekielnej nazwy. W czasie mrozów bywa tu zjawiskowo, ponieważ robią się tutaj lodowe stalagmity, zwane „chłopkami lodowymi”, więc mroźną zimą naprawdę warto się przejść. Jak tak wygląda otchłań albo przedstawienie powiedzonka „piekło zamarzło” – to jestem tam pierwsza!

Piekielną nazwę jaskini nadali mieszkańcy pobliskich miejscowości jeszcze w XVIII wieku. Wszyscy wierzyli, że to właśnie stamtąd wychodziły diabły, które miały chęć m.in. zaatakować i zburzyć Święty Krzyż. Wiedźmy też lubiły przebywać w tym miejscu — bo to była forma portalu między światami. Ludzie uważali jaskinie w jakiś sposób za magiczne, ale też skalane, co odróżniało je od miejsc świętych jak w tym wypadku Łysiec, jednocześnie do żadnego z tych miejsc zwykłemu Kowalskiemu nie wypadało się zbliżyć bez odpowiedniego przygotowania pełnego rytuałów. Na wszelki wypadek unikano wypowiadania diabelskiego imienia, żeby nie przyciągnąć nieszczęścia, a co dopiero włazić takiemu z butami do domu. Do ludowych wierzeń nawiązują drewniane posągi wokół jaskini. W XXI wieku diabełki wydają się całkiem zadowolone z wizyty turystów i chętnie pozują do wspólnego selfie.

Wchodząc do środka — od razu zobaczysz drewniany mostek. Wyobraź sobie, że to nie tylko udogodnienie do zwiedzania — pod spodem znajduje się szyb, w którym przed laty (w XV-XVIII wieku) wydobywano rudy ołowiu. Krata i mostek mają uchronić turystów przed wypadkami.

 Wskazówka: Inną ciekawostką związaną z piekielnymi mocami jest położony niedaleko Kielc — Diabelski Kamień z Kontrewersu. Zerknij też na Rezerwat Przyrody Kręgi Kamienne.

Wejście do Jaskini Piekło, atrakcja znajduje się w okolicy Kielc.
Do Jaskini Piekło prowadzi kilka wejść.
Wejścia do Jasini Piekło znajdują się w "głębi" ziemi, dzięki czemu ma się wrażenie faktycznego wejścia do podziemi.
Sama jaskinia znajduje się na niewielkim wzniesieniu, a wejścia do wewnątrz wyglądają tak samo atrakcyjnie jak w górach wysokich.
Jedno z wejść do askini Piekło, atrakcji tuz przy Kielcach.
Oczywiście sama wybrałam wejście najprostsze.
Wejście do groty Jaskinia Piekło, oświetlane przez promienie słońca.
Słońce pięknie oświetla wejście do groty.

"Diabelska" ławka z wizerunkami demonów po lewej i prawej stronie oparcia.

Energetyczne Centrum Nauki

ul. Olszewskiego 6, Kielce
www.ecn.kielce.pl

Załóżmy, że jednak najlepiej czujesz się, mając większą przestrzeń dookoła siebie. W takim razie naturalnym odruchem powinna być wycieczka do Energetycznego Centrum Nauki. To miejsce skierowane do dzieci w wieku okołogimnazjalnym (albo późnej podstawówki, jak kto woli) i dorosłych — które podobnie jak warszawskie Centrum Nauki Kopernik — uczy poprzez zabawę i interakcję.

Obiekt skupia się na źródłach energii. Celem Energetycznego Centrum Nauki jest wyjaśnienie — skąd energia się bierze, do czego jest wykorzystywana i co się z nią dzieje. Wystawę podzielono na 3 części tematyczne: ziemia i ogień, powietrze i woda oraz człowiek. Zwiedzając interaktywne eksponaty, możemy nauczyć się — skąd pochodzi ropa naftowa, jak pozyskuje się energię z wiatru, słońca czy nawet trzęsienia ziemi. Wszystko pokazane jest na atrakcyjnych planszach, by następnie naturalnie przejść do eksperymentowania.

Każdy eksponat jest w jakiś sposób interaktywny. Jest wielki kołowrotek (podobny, jakie mają chomiki w klatkach), są ogromne dmuchawy (którymi mamy wystrzelić piłkę do celu), są pulpity (przy których mamy podpiąć odpowiednio kable) oraz cała gama innych atrakcji. W sumie – 28 interaktywnych stanowisk. Grupy wchodzą o pełnych godzinach — dlatego lepiej wcześniej zapisać się na listę. Nam udało się wejść z grupą dla seniorów i zdążyliśmy zobaczyć totalnie wszystko.  Przy młodszych grupach, musisz się liczyć z kolejkami do najciekawszych stanowisk. W zasadzie jest to obowiązkowy punkt dla każdego, kto pojawi się w Kielcach. Po zwiedzaniu wnętrz — warto skręcić do Energetycznego Ogrodu Doświadczeń, gdzie dalej można eksperymentować z trampoliną, zjeżdżalnią, równoważnią, czy karuzelą.

Zamek w Chęcinach

ul. Jędrzejowska b.n.; Chęciny
www.zamek.checiny.pl

Wjeżdżamy z Kielc, ale nie za daleko, bo do wspomnianych już Chęcin. Na górze zamkowej górują ruiny XIII wiecznego zamku, zbudowanego na zlecenie Wacława II.  Rozbudował go i wzmocnił Kazimierz Wielki, przy okazji organizując na zamku zjazdy rycerstwa i możnowładców. Po rozbiorach Polski stare zamczysko służyło głównie jako źródło budulca dla okolicznych chłopów. Na szczęście to już przeszłość. Dziś, ponoć przy ładnej pogodzie widać stąd grzbiety Tatr (zamek położony jest na 360-metrowej Górze Zamkowej), a w weekendy, nocą straszy tu „prawdziwa” Biała Dama, a czasem zobaczyć można rycerza cwałującego na wierzchowcu! Białą Damą jest tutaj… Bona Sforza. To ona sprowadziła do Krakowa włoskich kucharzy, tęskniąc za włoską kuchnią i to jej zawdzięczamy upowszechnienie cytrusów i włoszczyzny na polskich stołach. To właśnie z Chęcin zamierzała wyjechać do Włoch. Legendy mówią, że jej skarby były tak ciężkie, że kiedy nakazała je wszystkie spakować i wywieźć — zarwał się okoliczny most na rzece (stąd nazwa okolicznej miejscowości — Mosty). Teraz biedulka błąka się nocami, szukając resztek swojej fortuny.

Na co dzień w Chęcinach można wejść na dwie wieże widokowe, postrzelać z łuku, zerknąć na skarbiec i dobrowolnie zakuć się w dyby. Nie lada wydarzeniem są „Noce na Zamku”. Program imprezy obejmuje m.in. zwiedzanie zamku nocą, pokazy ognia, walki rycerskie i wiele innych atrakcji.

Zamek za czasów swojej świetności stanowił m.in. skarbiec Archidiecezji Gnieźnieńskiej (w ramach ochrony przed Krzyżakami), ośrodek administracji książęcej, uposażenie żon władców (Adelajdy, która została tu odesłana, bo nie dała Kazimierzowi męskiego potomka; Elżbiety Łokietkówny — siostry Kazimierza Wielkiego; i Bony — żony Zygmunta Starego), a później służył jako więzienie stanu (trzymano tu m.in. ważniejszych jeńców krzyżackich po wygranej bitwie pod Grunwaldem!). W tutejszych komnatach skrywał się też Władysław Jagiełło z żoną Zofią Holszańską podczas zarazy. Jeśli chcesz zdobyć więcej ciekawostek na temat życia na zamku i jego historii — weź ze sobą telefon, aby skanować kody QR w różnych częściach tej atrakcji.

Na rynku w Chęcinach znajduje się pomnik Władysława Łokietka — to za jego czasów pochodzi pierwszy dokument na temat tego miejsca — warownia z 11 wsiami miała być przekazana biskupowi krakowskiemu Janowi Muskacie (będącym przeciwnikiem Piasta), jako rodzaj „poparcia” i przeciągnięcia duchownego na swoją stronę.

Pomnik króla Władysława Łokietka na rynku w Chęcinach.

W zrewitalizowanej  niedawno XVI wiecznej kamienicy „Niemczówce” można zobaczyć model zamku w skali 1:72 (niestety wystawa jest dodatkowo biletowana i tak szczerze, można ją sobie darować). Na inną zamkową miniaturę warto zerknąć przy okazji zwiedzania Oceaniki (położonej tylko 13 km od Kielc!) i tamtejszego parku miniatur. W romantycznej scenerii zamku w Chęcinach jest szansa przeprowadzenia zaręczyn albo nawet… wynajęcia go sobie na kameralny ślub!

Wskazówka: W okolicy Kielc znajduje się co najmniej kilka atrakcyjnych ruin — tutaj polecam ruiny huty Józef w Samsonowie,  czy Ruiny Zakładu Wielkopiecowego w Bobrzy. Przy okazji zwiedzania zamku w Chęcinach, koniecznie przejdź się do pobliskiego rezerwatu przyrody „Góra Rzepka”, skąd zobaczysz niezwykły widok na okolicę.

Widok na jedną z wieży zamku w Chęcinach.

Teren atrakcji zamku w Chęcinach z widokiem na wieżę widokową i studnię.

To jeden z ładniejszych punktów widokowych, ale przygotuj się, że ostro tu wieje. My wytrzymaliśmy około 30 minut, a następnie zatrzymaliśmy się w jednej z kawiarni na podzamczu. W Chęcinach mają całkiem przyzwoite bary i restauracje, więc spokojnie można tu zrobić dłuższy postój.

Góra Zelejowa

Przy odwiedzaniu Chęcin, żal nie przejść się najpiękniejszym szlakiem Gór Świętokrzyskich, jakim jest Góra Zelejowa z kamieniołomem Stokówka.

Góra Miedzianka

A może masz ochotę odwiedzić miejsce, gdzie przed laty przez kilka wieków wydobywało się miedź? Koniecznie zobacz artykuł o Górze Miedziance i tamtejszym muzeum.

Perzowa Góra

Równie malowniczy spacer czeka cię na Perzowej Górze, gdzie czeka cię krótki, ale zapadający w pamięć szlak do Groty Świętej Rozalii.

Spacery z Tymrazem

Ciekawą alternatywą dla osób, które chciałyby lepiej poznać Kielce i okolice — mogą okazać się spacery organizowane przez Jakuba Juszyńskiego. Kuba prowadzi bloga o Kielcach, gdzie możesz podpatrzeć m.in. co dobrego zjeść na lunch, czy obiad. Od 2014 roku zajmuje się też organizacją spacerów, na których opowiada bardzo ciekawe historie o okolicy, pokazuje archiwalne zdjęcia i pozwala lepiej poznać miasto. Spacery są bezpłatne (ale mile widziany jest napiwek!) — aby wziąć w nich udział, wystarczy obserwować stronę na Facebooku lub www, gdzie pojawiają się daty kolejnych wycieczek.

Zdjęcie ukazujące jak to miejsce wyglądało dawniej - takie rzeczy można zobaczyć na spacerach z TymRazem.

Kościół dziś i dawniej (na starej fotografii) - spacery po Kielach i okolicach cieszą się uznaniem turystów.

Ośrodek Tradycji Garncarstwa w Chałupkach/Muzeum Garncarstwa w Chałupkach

ul. Garncarska 5, Chałupki
www.morawica.pl

Chałupki to niewielka miejscowość, w której całkiem niedawno liczył się tylko jeden zawód. Jeszcze w 1935 roku było tu aż 69 warsztatów garncarskich! Dziś, w epoce plastiku i teflonu — glina wydaje się czymś fikuśnym i nietypowym. Raczej kojarzy się z oryginalnym hobby niż z ciężką pracą i szczerze? Można o niej rozmawiać godzinami.

W tutejszym Ośrodku Tradycji Garncarstwa sama prelekcja trwa godzinę. Chętni po wcześniejszym umówieniu — mogą zapisać się na grupowe, ponoć bardzo rozchwytywane warsztaty, na których nawet dzieciaki tworzą cudeńka jak np. małe jeżyki, wazony, czy miski. Po muzeum, złożonym zaledwie z dwóch niewielkich pomieszczeń, w których najbardziej spektakularnym eksponatem jest oryginalny dwukomorowy piec garncarski — oprowadza Józef Głuszek. Jego rodzice przy zabytkowym piecu spędzili większość swojego życia, a choć Józef im w tej pracy towarzyszył i warsztat zna od podszewki — oficjalnie garncarzem nigdy nie został. Czemu? Ano, jego rodzice uważali, że to okropnie ciężka praca i chcieli, aby robił wszystko, byleby tylko nie to. Obiecał i słowa dotrzymał — a warsztaty prowadzi jedna z tutejszych artystek.

W jednej z izb zobaczyć można różnorodne naczynia gliniane, a przy okazji zaczerpnąć wielu ciekawostek. Wbrew pozorom, to właśnie opowieści kustosza niosą tu największą wartość. Każdy z artystów miał swój styl, który ciężko było podrobić. Na prace nakładano płynną glazurę ołowiową, którą twórca sam przygotowywał. Zieloną uzyskiwało się z tlenku miedzi, czyli z przepalonych i sproszkowanych drutów mosiężnych lub miedzianych; a brunatną z tlenku manganu np. opiłków kowadła. Na jeden wypał zużywało się od 2 do 3 m3 drzewa sosnowego, w zależności od wielkości pieca. Czas wypału trwał do 10 h i organizowano go w nocy, aby łatwiej było obserwować płomień. Prace garncarzy z Chałupek wędrowały nie tylko po Polsce, ale także po dalszych zakątkach Europy! Niestety sama praca nie była opłacalna ekonomicznie dla twórców, mimo dużego zainteresowania. W niektórych etnograficznych muzeach, co lepsze eksponaty można oglądać do tej pory.

Raz w roku, w ostatnią niedzielę lipca — organizowane jest tu wydarzenie folklorystyczne — Chałupkowe Garcynki. Na miejscu zjawiają się garncarze z całej Polski. Według naszego przewodnika — dobrze zaopatrzyć się wtedy w gliniany kubek, patelnię, czy doniczkę. Do patelni nic się nie klei, bo działanie ma jak teflon, w kubku z gliny — kawa, czy herbata ma niepowtarzalny, lepszy smak; a gliniana doniczka, która nie jest malowana w 1/3 od dołu — pozwala korzeniom lepiej oddychać i kwiatki lepiej rosną.  Kto by pomyślał!

Stary piec garncarski w Ośrodku Tradycji Garncarstwa w Chałupkach.

Zabytkowe wazony z licznymi zdobieniami w Ośrodku Garncarstwa w Chałupkach.

Magnesy w czarownice i dziki wykonane z gliny, sprzedawane na Chałupkowych Garncynkach.

Koło Gospodyń Wiejskich podczas przedstawienia na Chałupkowych Garncynkach.

Zoo Leśne Zacisze

ul. Wygwizdów 6, Lisów
www.lesne-zacisze.net

Nie ukrywam, że miałam opory, aby iść do tej atrakcji i umiejętnie ją omijałam podczas naszych wycieczek w tej okolicy. W mojej głowie jest taka szufladka z napisem: „Zoo, które nas zawiodły” i myślałam, że to właśnie takie miejsce. W sensie takie, które od razu tam wpadnie. Obrazy, jakie mi się podsuwały — to, że to takie „niby” zoo, ale nie do końca, gdzie zwierząt albo nie ma, albo jak są to przetrzymywane w jakimś strasznym stanie. I kompletnie nie wiem dlaczego, ale do końca byłam przekonana, że to minizoo! W końcu podjechałam tam tylko dlatego, żeby… się przekonać, czy mam rację.

I jak nie lubię jej nie mieć, tak tutaj strasznie się ucieszyłam, że tak przestrzeliłam! Zoo Leśne Zacisze to ponad 100 gatunków zwierząt z 6 kontynentów, które mają bardzo dobre warunki wybiegowe, ze sporą ilością kryjówek. Status zoo miejsce to uzyskało w 2016 roku, a obiekt faktycznie jak sugeruje nazwa — znajduje się w lesie.

Spacerując między alejkami — spotkać tu można m.in. lwy, surykatki, zebry, daniele, strusie, kilka odmian antylop i jeleniowatych. Na początku trochę niepokoją nieświszczuki, które są wszędzie… tylko nie na swoim wybiegu. Po chwili jednak okazało się, że to żadni uciekinierzy i mają takie same prawa zwiedzania poza wybiegowego jak pawie. Jest też minizoo, przy którym znajduje się automat z karmą dla zwierząt. Na chętnych dłuższego wypoczynku — czekają stanowiska grillowe (warto wziąć ze sobą węgiel i kiełbaski) i mały plac zabaw.

To świetne miejsce na 2 godziny szybkiego zwiedzania albo na cały dzień chillowania na świeżym powietrzu wśród pięknych zwierząt i ciekawych krajobrazów.

Młoda sitatunga przy siatce zoo, patrząca z zaciekawieniem w obiektyw.

Gród Pędzików

Siedlce 31A Chęciny
www.grodpedzikow.pl

Prywatne muzeum w klimatach średniowiecza, znajduje się w pobliżu Chęcin. Gród Pędzików to głównie miejsce na nocleg, czy imprezy integracyjne, ale ja polecam wpaść tutaj z dziećmi, które pasjonują się dawnymi zbrojami, czy orężami. Właściciel ma pozytywnego fioła na tym punkcie i przez lata tworzył tu małą warownię, w której można obejrzeć m.in. repliki włóczni i hełmów, a nawet zbroje płytowe z XV i XVII wieku. Jest nawet kopia korony Kazimierza Wielkiego albo Włócznia św. Maurycego.

Część broni Pan Andrzej Pędzik kupuje na giełdzie staroci, wymienia się z innymi kolekcjonerami, a prostsze egzemplarze… zrobił sam. Co jednak najlepsze w tym miejscu, to fakt, że właściciel jest prawdziwym pasjonatem, dzięki czemu można się tu dowiedzieć wielu ciekawostek, które często są pomijane w większych muzeach.

Atrakcja niedaleko Kielc - Gród Pędzików, domki stylizowane na dawny gród.

Stylizowane na stare namioty.

Atrakcje przy Świętokrzyskim Parku Narodowym

Choć niektóre z miejsc znajdują się dalej niż 25 km, to jeśli masz ochotę na wycieczkę z Kielc na Łysicę, Bukową Górę, Galerię „Tajemnice Klejnotów”, Ciekoty będące miejscem urodzenia Żeromskiego— to jest wpis, którego szukasz.

Oceanika

Chcesz zobaczyć największe akwaria w Świętokrzyskiem? Wpadnij do Oceaniki.

Park Miniatur Sabat Krajno

Tak, całkiem blisko Kielc masz cały świat w zasięgu ręki. Zobacz najładniejsze miniatury w województwie!

Centrum Nauki Leonardo Da Vinci — park doświadczeń i ogród na dachu

To miejsce możesz potraktować jako krótki 30-minutowy przystanek, albo wpaść tu na dłuższe zwiedzanie Dworu Starostów Chęcińskich i Centrum Nauki Leonardo Da Vinci z Parkiem Doświadczeń.

Dąb Bartek — niekwestionowany król Puszczy Świętokrzyskiej

ul. Turystyczna, Zagnańsk
www.dabbarteknaszwspolnyznajomy.pl

Najsłynniejsze drzewo w Polsce — szypułkowy Dąb Bartek, rośnie przy ruchliwej szosie, ale oddzielonej od jezdni barierką. Staruszek ma aż 28.5 m wysokości i 13.4 m obwodu pnia. Za pomnik przyrody uznano go w 1952 roku, a sam dąb znalazł się w herbie gminy Zagnańsk. Bartek jest starcem, ale dzielnie sobie radzi z owadami. Pod tym względem znacznie gorzej ma się sprawa z grzybami, niestety postępuje ona wewnątrz pnia, a dąb musi być podtrzymywany podporami, które go odciążają. Inaczej mógłby się wywrócić pod swoim ciężarem.

Pierwszy raz Bartka widziałam, będąc dzieckiem. Zarówno wtedy, jak i teraz wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Ogromny dąb, górujący nad okolicą i podparty pneumatycznymi wspornikami — przypomina mi enta albo doświadczonego, przepełnionego mądrością starca, który w swoim życiu widział i doświadczył już chyba wszystkiego. A Dąb Bartek miał do tego prawo, bo szacuje się, że ma między 700 a 1000 lat! Nie do końca wiadomo ile na pewno, przez próchnienie pnia — chociaż to 1000 jest oczywiście „trochę” wyolbrzymione przez lokalne tradycje, gdzie uważa się, że to sam Anioł Stróż dał Mieszkowi I żołądź, aby zasadził go jako symbol państwa Polan. Naród Polski miał istnieć tak długo, jak długo będzie rósł ten dąb. Mieszko nieco się zatroskał, wiedząc, że każde stworzenie kiedyś umiera — więc rozesłał swoich gońców, aby rozpowszechnili historię Bartka. Uważał, że naród polski nie zginie, póki historia o nim będzie przekazywana dalej.

Bartek miał wiele legendarnych przygód — mówi się, że wypoczywał pod nim Jan III Sobieski (który miał włożyć do dziupli szablę, butelkę wina i rusznicę turecką wracając z wyprawy wiedeńskiej. Okazało się, że następnego dnia dziupla zarosła, co król uznał za dobry znak), Bolesław Krzywousty i Kazimierz Wielki. Przetrwał też pożar wywołany uderzeniem pioruna w 1906 roku (co wypaliło mu część pnia) i gwałtowne wichury w 2021 roku. Na jego koronie zamontowanych jest kilka piorunochronów — to właśnie dęby są najbardziej narażone na uderzenia piorunów.

Na drzewie zwracają uwagę żelazne figury Chrystusa Ukrzyżowanego. Rok 1853 nawiązuje do epidemii cholery, a druga figura ma być upamiętnieniem cierpień Polaków przy walce o niepodległość. Mówi się też, że na innym drzewie powieszono dwóch powstańczych oficerów, a figura ma o tym przypominać.

Niedaleko Bartka rośnie czterdziestoletni… Bartuś. Wyhodowano go z żołędzia Bartka. Co ciekawe, próbuje się uzyskać jego klony, aby wyhodować bejbików Bartka znacznie więcej!

Stalowe rurki podtrzymujące konary dębu Bartek przed załamaniem się pod własnym ciężarem.

Zniszczona przez pioruny kora dębu Bartek - jednej z atrakcji znajdującej się w okolicy Kielc.
Wbrew pozorom — Dąb Bartek wcale nie jest najstarszym drzewem w Polsce. Za najbardziej wiekowego obecnie uważa się cisa pospolitego z Henrykowa Lubańskiego. Ma prawdopodobnie około 1300 lat!

Dyniowa Planeta w Kielcach

Kielce można zwiedzać o różnych porach roku, także jesienią. Jeśli przyjedziesz tu w tym terminie, być może złapie cię ochota na jesienną sesję z dyniami w Dyniowej Planecie.

Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku

Przy okazji wizyty w pobliżu Kielc nie wypada odmówić sobie wizyty w domu naszego największego narodowego wieszcza — Henryka Sienkiewicza z rezerwatem Barania Góra i tarasem widokowym. Oblęgorek dostał w prezencie na 25-lecie swojej pracy jako pisarza, od całego narodu polskiego. O czym konkretnie jest to miejsce, przeczytasz w podlinkowanym artykule.

Kamieniołomy

Świętokrzyskie jest zagłębiem starych ośrodków górniczych. Koniecznie zobacz: kamieniołom Ciosowa, Zachełmie, Rezerwat Skalny Ślichowice, Kamieniołom Szewce, Zygmuntówka (to stąd wzięto materiał na Kolumnę Zygmunta w Warszawie), Kamieniołom Jaworznia.

Wieża Widokowa Daleszyce

Wieża widokowa w Daleszycach została wybudowana z boku góry na terenie dawnej kopalni kamienia. Szczyt jest działką prywatną i to właśnie tam nawigacja z niejasnych dla mnie przyczyn — pokierowała mnie w pierwszej kolejności. Dzięki uprzejmości właściciela mogliśmy dokładnie obejrzeć sobie panoramę na Góry Świętokrzyskie.

Na szczęście ty nie musisz wjeżdżać na samą górę — jeśli masz ochotę, to już mniej więcej w połowie drogi na szczyt  — można oglądać przepiękną panoramę Daleszyc. Dwa pierwsze zdjęcia (pod spodem) — przedstawiają widok z wieży widokowej w Daleszycach. Przyznam, że nie zachwycił mnie tak bardzo jak ten ze szczytu (wieża jest niska, ma 15 m), ale można stąd lepiej popatrzeć na miasto (reszta panoramy jest zarośnięta). Podsumowując — jeśli będziesz w okolicy, warto tu podjechać, jeśli to ma być twój główny cel wycieczki — możesz sobie darować.

Drewniana wieża widokowa w Daleszycach.

Kielce i okolice atrakcje na weekend

Łącząc oba teksty w jedną całość, wyłania się obraz Kielc jako przyjaznego miejsca na weekend albo raczej — na około 2 tygodnie, gdzie codziennie będzie co robić. Baza noclegowa jest stosunkowo tania, a okolice kryją w sobie naprawdę ekscytujące miejsca. Jeśli zastanawiasz się, gdzie wyskoczyć na 2 -3 dni, aby skorzystać z ładnej pogody, ale jednocześnie korzystając „z miejskich” rozrywek — to Kielce będą doskonałym wyborem.

Klaudyna Turczyńska

Nie może usiedzieć w miejscu, każdy weekend spędzałaby w trasie. Pasjonatka fotografii. Lubi odpoczywać na wsi, ale kocha miasto. Łatwo odnajduje się w każdej roli i nie potrafi spędzać czasu bezczynnie. Czasem można ja spotkać, jak pilotuje z dzieckiem samolot i bazgra kredą po chodnikach, malując kotki. Nie żyje bez kawy.

4 komentarze

Dodaj komentarz

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?