Chciałabym wam kiedyś powiedzieć, że w Polsce widziałam już wszystko i wszystko już o niej wiem. Im więcej jednak jeżdżę, tym z większą pokorą muszę przyznać, że być może nigdy nie zgłębię do końca wszystkich najbardziej urokliwych miejsc.
Każdy kolejny odwiedzany region jest w pewien sposób unikalny i niepowtarzalny. Zależny od pory roku – zmienia się w odpychający zimą i cudownie błogi w okresie wakacyjnym. Nieważne, czy jesteśmy na Mazowszu, Wielkopolsce, Śląsku, czy w Świętokrzyskim – każde województwo jest w pewien sposób takie same, bo polskie, ale jednak inne, bo lokalne. Każdy, kto mówi, że Polska jest brzydka – tak naprawdę nie wie, co mówi, bo nie dał się jej poznać.
Kilka lat temu, jeszcze przed czasami prowadzenia bloga – zachwycaliśmy się Alpami. Piękne, majestatyczne góry zaczynały się po przekroczeniu granicy Austrii i wydawały się takie królewskie, przy naszych rodzimych, mikrusich Pieninach. A potem przez przypadek pojechaliśmy do Livigno na dwa cudowne tygodnie i pod koniec piątego dnia stwierdziliśmy, że polskie góry owszem są mniejsze, ale po stokroć bardziej fotogeniczne i nieprzewidywalne. W Livigno każdy kolejny szczyt wyglądał tak samo.
W Thassos było pięknie, ale wszędzie daleko, a żeby zrobić porządne zakupy – trzeba było wypłynąć z wyspy na stały ląd. Tutejsi mieszkańcy narzekali, że młodzi uciekają z wyspy, bo nie ma tu perspektyw. „Poznana” inność, już nie jest taka fajna i człowiek zauważa zieloną trawę także u siebie.
Kiedy w ramach blogowej konferencji, wybraliśmy się do Kielc – nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, z czego ten region słynie. Okazuje się, że mieszka tu wiele pozytywnych, przemiłych osób, którym zależy, aby podzielić się swoją wiedzą o tutejszych terenach. Ledwie po przekroczeniu progu pensjonatu – właścicielka uzupełniła naszą mapkę o kilka punktów i po każdym kolejnym dniu na „mieście” podpytywała, czy udało nam się zwiedzić to, co zaplanowaliśmy.
Skansen Wsi Kieleckiej
Jedną z ciekawszych atrakcji, niezależnie od pory roku – jest spacer po Muzeum Wsi Kieleckiej. Do tej pory zwiedziliśmy kilkanaście takich skansenów w Polsce, między innymi – w Sierpcu, Olsztynku, w Lublinie, czy w Nowej Suchej. Muzeum Wsi Kieleckiej jest największe i wyróżnia się ogromem pięknie zrekonstruowanych wnętrz. Znajdziemy tutaj aptekę, sklepy, restauracje, fryzjera i wiele, wiele innych opuszczonych domostw z poprzedniej epoki.
Domki wyglądają, jak zostawione na chwilę – jakby ktoś miał zaraz wrócić i nastawić wodę na herbatę, na starym, rozgrzanym piecu. Na ścianach wiszą obrazki świętych, pejzaże wyszyte na dywanach, a przy łóżku leżą zostawione gumofilce – jakby właściciel wyskoczył na chwilę do drugiego pokoju. W lokalnym sklepiku pełno „towaru”, a apteka wypełniona jest pustymi już fiolkami. Tutaj po prostu człowiek czuje się, jakby czas kilka pokoleń temu stanął w miejscu i jakby go przeniesiono na wypoczynek do prababci na wsi.
Mamy tu typowe elementy dostępne dla każdego skansenu – wiatrak, drewniane domostwa, stare stodoły, płotki – czyli wszystko, czego szukamy w tego typu miejscach. Skansen w Tokarni skupia się na budownictwie wiejskim, dworskim i małomiasteczkowym regionu kieleckiego od XVII wieku do XX wieku. Gdzieniegdzie drepczą kury i pasą się krowy. Powietrze pachnie sianem, a na drzewach kwitną (albo rosną w zależności od pory roku) jabłka. To wszystko jest takie realne, tak pięknie zrekonstruowane, że wcale nie chce się stamtąd wychodzić. Wchodzisz do sklepiku i myślisz:
– O kurcze! Identyczny z tym u babci!
– Tam też były takie krzesła! I weranda!
– Mamy taki obrazek, teraz jest chyba na strychu!
Wyrwaliśmy się tam na chwilę, a nawet nie wiem, kiedy poleciały nam 3 kolejne godziny. Powietrze wdycha się pełną piersią, człowiek się relaksuje i tylko sobie myśli, kiedy znowu znaleźć w grafiku czas, aby ponownie to miejsce odwiedzić.
Muzeum Wsi Kieleckiej
ul. Tokarnia 303, Chęciny
www.mwk.com.pl
Dodaj komentarz