O naszej przygodzie w okolicach Opatowa, pisałem już w poprzednim artykule. Przeczytasz go tutaj (klik, klik). To była absolutnie katastroficzna niedziela i mimo że dziś się z tego śmiejemy – to wtedy na pewno tak nie było. W tamtym dniu nie mogliśmy pozbyć się wrażenia, że wszystko nam mówi, że powinniśmy zawrócić. Uznaliśmy jednak, że limit pecha został wyczerpany i po naprawie auta, ruszyliśmy do centrum Opatowa.
Opatów Atrakcje
Daleko na szczęście nie mieliśmy. Opatów liczy około 10 km2, więc nie jest zbyt wielkim miastem. Podczas zwiedzania cały czas miałem wrażenie, że już tu kiedyś byłem. Uliczki wydawały mi się znajome, trasy turystyczne jakby też. Niestety, poza tym odczuciem nie mogłem sobie nic przypomnieć, a zagadka pewnie jeszcze na długo pozostanie dla mnie nierozwiązana. Później wyczytałem, że największy rozkwit miasta przypadł na lata 1514-1532, kiedy zarządzał nim Krzysztof Szydłowiecki. Faktycznie, kiedy porównać zdjęcia z Szydłowca – widać tu wiele podobieństw w architekturze. Może stąd to złudzenie?
Z punktu widzenia turysty, Opatów jest miasteczkiem dobrym na przystanek w trasie. Jest tu kilka atrakcji, ale wszystko jest ulokowane w bliskim sobie sąsiedztwie. W 2 godziny odwiedzisz na spokojnie jego główne zabytki. Z zaparkowaniem samochodu nie ma tu problemu (a przynajmniej w weekend). Potem wystarczy udać się w kierunku rynku i cieszyć się wycieczką.
Rynek
Opatowski rynek jest schludny i miły. To taki większy deptak, dookoła którego usadowione są cukiernie, pojedyncze bary i kilka lodziarni. Kiedy zwiedzaliśmy była niedziela, a w miasteczku mało było ludzi, którzy mieliby ochotę smażyć się w palącym słońcu (temperatura utrzymywała się powyżej 36 stopni). Na szczęście ktoś pomyślał i ustawił kurtynę wodną, by można było się schłodzić.
Niestety przez brak ludzi, cały Opatów sprawiał wrażenie strasznie pustego. Niby dobrze – bo nie każdy lubi tłok, ale przez ten fakt większość miejsc była pozamykana i nie bardzo było co ze sobą zrobić. Z braku laku zatrzymaliśmy się na zapiekanki.
Na środku opatowskiego rynku znajduje się „prawie” studnia. Czemu prawie? Bo to atrapa, służąca bardziej za altankę, gdzie można na chwilę przysiąść.
Podziemna Trasa Turystyczna w Opatowie
plac Obrońców Pokoju 18, Opatów
Podziemia Opatowskie na Facebooku
Podobno największą atrakcją Opatowa jest Kolegiata św. Marcina, ale dla nas zdecydowanie najciekawszą jest Opatowska Podziemna Trasa Turystyczna. Wśród znajomych z tych okolic trafialiśmy na spory, która podziemna trasa jest lepsza – ta w Opatowie, czy w Sandomierzu.
Tak naprawdę historycznie oba miejsca mają do siebie bardzo zbliżoną historię. Zarówno Opatów, jak i Sandomierz były miastami kupieckimi, które cierpiały na brak przestrzeni magazynowej. Tutejsze ziemie położone są jednak na ziemiach lessowych, wskutek czego bardziej obrotni gospodarze zaczęli kopać piwnice wprost pod swoimi domami. Im więcej mieli towarów, tym niżej pod ziemię schodzili. Składowano tu takie dobra jak śledzie, sól, miody, przyprawy, korzenie, składy płótna itd. Przez lata rozbudowano w ten sposób podziemną sieć korytarzy o dobrych kilka kilometrów!
Kiedy miasto straciło na znaczeniu – piwnice zostały zapomniane aż do wojny, kiedy chowano w nich Żydów, a oddział AK miał tu swoją strzelnicę. Pod ziemią nie było szansy, by najeźdźca usłyszał, że ktoś tu przestrzeliwuje broń. Piwnice ponownie przypomniały o sobie w latach sześćdziesiątych, gdy ziemia na powierzchni nagle zaczęła się osuwać, a budynki zaczęły pękać. Tak, to dokładnie ten sam przypadek, o którym możesz posłuchać w Sandomierzu. Są nawet podobne dygresje, tyle że o ile w Sandomierzu zapadł się pod ziemię człowiek kupujący gazetę w kiosku – tak w Opatowie zapadł się autokar.
Sama podziemna trasa o długości 500 m jest faktycznie bardzo ładnie odrestaurowana. Po drodze mijamy oryginalne sklepienia i często chodzimy po oryginalnych korytarzach. Czy jednak warto iść, jeśli już ktoś był w Sandomierzu? Moim zdaniem niekoniecznie i w sumie to działa w obie strony, czyli że jak byłeś w Opatowie, to możliwe, że nie spodoba ci się trasa w Sandomierzu. Do Opatowa dobrze wstąpić przed głębszym poznawaniem województwa świętokrzyskiego. W podziemnych korytarzach wiele sal poświęconych jest komercyjnym produktom takim jak: sala z biżuterią z krzemienia opatowskiego, sala mówiąca o lokalnych winnicach, następna z wyrobami z Fabryki Ćmielów, galeria obrazów lokalnego artysty, czy pomieszczenie ze sprzętami z PRL. To jest fajne, kiedy jeszcze nie wiesz gdzie się zatrzymać i może złapiesz inspirację, żeby pojechać gdzieś jeszcze. Jednak gdy bliżej poznasz województwo świętokrzyskie – możesz czuć się trochę, jakby ktoś przedstawiał ci katalog reklamowy z ofertami wycieczek. Na szczęście przewodnik nadrabia wiedzą i można się tu wiele dowiedzieć o samym Opatowie. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o mieście – to koniecznie musisz wejść do środka! 🙂
Podziemia są dobrą atrakcją zarówno na złą pogodę (gdy pada), jak i na dobrą (gdy gorąco). We wnętrzach temperatura utrzymuje się na stałym poziomie ok.8-12 stopni.
Brama Warszawska
ul. Tadeusza Kościuszki, Opatów
Brama Warszawska znajduje się przy wejściu na rynek i nie sposób jej nie zauważyć, bo nawigacja do Opatowa, kieruje w jej kierunku. Jest to słynniejszy zabytek miasta. W środku mieści się punkt informacji turystycznej ze sklepikiem z pamiątkami. Za drobną opłatą można wejść na taras widokowy.
Brama Warszawska jest ostatnią z zachowanych bram miejskich w Opatowie. Za czasów Krzysztofa Szydłowieckiego – cały Opatów otoczony był otoczony grubym murem z kamienia łamanego. Miało to zabezpieczyć miasto przed najazdami, bo wcześniej kilkukrotnie Opatów był napadany przez wojska Tatarskie. Hrabia ponoć nie szczędził pieniędzy na rozbudowę miasta, które miało wtedy swój złoty okres. Niestety skończył się on wraz z najazdami szwedzkimi.
Krówki Opatowskie
Zatrzymując się w Opatowie, nie sposób ominąć wszędobylskich szyldów oferujących „krówki opatowskie”. Czy to atrakcja? A jak ci powiem, że znam co najmniej kilka osób, które nic nie zwiedzają w Opatowie, a przyjeżdżają tu tylko po krówki? 😀 Ja też uwielbiam krówki, więc nie mogłem sobie odmówić takiej przyjemności. Można je kupić w kolorowych opakowaniach albo na wagę w mniejszych sklepach. Krówki są produkowane ręcznie. Podobno taki wprawiony pracownik – potrafi przez 8 godzin zapakować prawie 6000 sztuk! Skład opatowskiej krówki to: mleko, cukier, syrop ziemniaczany i tłuszcz roślinny. Receptura tutejszej krówki nie zmieniła się od 1980 roku.
Opatów dobrze połączyć z innymi wycieczkami lub skręcić tu „przy okazji” bezpośrednio z drogi. Lubisz takie spokojne miasteczka?
Dodaj komentarz