Strona główna » Żywe Muzeum Porcelany w Ćmielowie — jak powstaje porcelanowa filiżanka?
Budynek Żywego Muzeum Porcelany z zewnątrz.

Żywe Muzeum Porcelany w Ćmielowie — jak powstaje porcelanowa filiżanka?

W Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie zobaczysz, jak bardzo kruchy jest cały proces!

Pamiętam, jak lata temu oglądałam film Nic Śmiesznego, który opowiadał historię Adama Miauczyńskiego, granego przez Cezarego Pazurę. Kultowy dziś film jest prawdziwą kopalnią gagów. I tak w jednej scenie — Adam Miauczyński ogląda z żoną telewizję, obserwując proces, jak ktoś maluje talerz:

Adam (w myślach): Nie no, ja już chyba zgłupiałem, żeby patrzeć na talerz. No naprawdę, ja chyba jakiś debil jestem. W telewizji pokazują talerz, a ja tępo patrzę się w ten talerz.
Adam: Nie ma dźwięku, fonii?
Żona: Nie ma.
Adam: A co się stało?
Żona: Nie wiem, był przed chwilą… było. Była.
Adam (w myślach): Żaden tam kosmiczny talerz. Zwykły talerz, no! Pokazują w telewizji, jak się robi talerz widocznie. Taki jakiś z kwiatkami czy ptaszkami, no paranoja. Aż mówię do żony, znaczy byłej żony, tylko razem telewizję oglądamy.
Adam: Ty też patrzysz na ten talerz?
Żona Adama: Też.
Adam (w myślach): Przez kwadrans patrzyliśmy we dwójkę na talerz. Bez dźwięku, fonii.

Niby zwykła scena, ale zastanawiałeś się kiedyś, jak faktycznie robią tę porcelanę?

Pomarańczowo-czerwony zestaw do herbaty, dawny komplet z Ćmielowa.
Fragment ekspozycji czasowej ze zbiorów Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim, Muzeum Narodowego w Kielcach i prywatnych kolekcji.
Różowy komplet serwisu do herbaty z Ćmielowa.
Takie cuda są do zdobycia jedynie z drugiej ręki — w takim kolorze nie ma ich już w regularnej sprzedaży fabryki.
Komplet z Ćmielowa (do herbaty), w symbole karciane: karo, pik, trefl i kier.
Kolekcję mogliśmy oglądać w otwartym na nowo Pałacu Wielkopolskich, który doczekał się gruntownego remontu.
Komplet do herbaty z Ćmielowa w poziomki.
Na wystawie znalazły się formy w stylu art déco z Ćmielowa, wytwarzane w latach 1920-1945. Co ciekawe, przy zwiedzaniu różnych miejsc w Świętokrzyskim — w wybranych muzeach kilka razy mieliśmy okazję oglądać inne przedmioty z Ćmielowa, na różnych czasowych wystawach.

Z wizytą w Muzeum Żywej Porcelany w Ćmielowie

Fabryki często kojarzą się z wielkimi halami pełnymi maszyn, gdzie produkty wytwarzane są taśmowo w ogromnym hałasie. Tymczasem w manufakturach często jest zupełnie inaczej, co mieliśmy okazję zobaczyć choćby w Fabryce Bombek Silverado. Podobnie, bo dość spokojnie jest w Ćmielowie.

W 1790 roku co najmniej kilkanaście osób produkowało w Ćmielowie naczynia z fajansu. Tutejsze okolice były naturalnie bogate w złoża glinki kaolinowej. Wykonane wyroby wypalano w temperaturach nieprzekraczających 1200 stopni i pokrywano dokładnie szkliwem ołowiowym, aby nie przeciekały. Na fajans było spore zapotrzebowanie — towar spławiano Wisłą, jeden z serwisów trafił też do księcia Józefa Poniatowskiego. Małe, pieczołowicie wykonywane dzieła — były rozchwytywane przez mieszkańców kraju.

W 1804 roku uruchomiono tu zakład ceramiczny, w którym produkowano kamionkę w nieco wyższej temperaturze (ok. 1200 stopni). Dopiero w 1838 roku za czasów wyspecjalizowanego ceramika Gabriela Weissa — pełną parą ruszyła w ćmielowskiej fabryce produkcja porcelany. W 1927 roku nabrała światowego rozgłosu za sprawą wystawy w Paryżu „Exposition du Progres” i w Rzymie „Eksposizione Campionana”. Fabryka zdobyła Grand Prix i dwa złote medale. Tuż przed II Wojną Światową ówczesny udziałowiec zakładu — Bronisław Kryński wraz z innymi fachowcami z okolicy (w tym z drugiej Ćmielowskiej fabryki, która przechodziła na produkcję maszynową) – zaczęli wytwarzać wyroby stołowe, serwisy do kawy, czy naczynia restauracyjne.

Niestety II Wojna zahamowała prężny rozwój fabryki — Bronisław Kryński zmarł w Obozie w Oświęcimiu podczas okupacji niemieckiej, a sama wytwórnia po wojnie zaczęła walczyć o przetrwanie. W 1994 roku fabrykę wydzierżawił, a następnie zakupił — Adam Spała. To właśnie dlatego firma nazywa się Fabryka Porcelany AS Ćmielów.

Figurka z zakładu w Ćmielowie przedstawiająca "Taniec zbójnicki".
Fabryka Ćmielów w 1938 roku zakupiła prawa do reprodukowania w swoich figurkach przedstawień „Tańców polskich” Zofii Stryjeńskiej.

Dziś fabryka porcelany w Ćmielowie to całkiem spory budynek, którego w pierwszej chwili z ulicy zupełnie nie widać. Tymczasem za dość sporą bramą znajduje się ładny, odremontowany obiekt z kilkoma figurkami ukrytymi pośród bukszpanów i wygodnym parkingiem. Pierwsze co rzuca się w oczy to firmowy sklep z porcelaną z ćmielowskiej manufaktury.

Ławka przy Żywym Muzeum Porcenay w Ćmielowie przedstawiająca małpy.

Ćmielowska porcelanowa małpa umieszczona na oparciu zewnętrznej ławki, przy Żywym Muzeum Porcelany.
Zielona małpa na oparciu ławki, na zewnętrznym dziedzińcu Żywego Muzeum Porcelany w Ćmielowie.
Figurka małpy z filiżanką ćmielowską przy Żywym Muzeum Porcelany.

Firmowy sklep AS Ćmielów ugina się od ilości towaru

Prawdziwa porcelana od zarania dziejów jest w cenie. Przeciętny zjadacz chleba — nawet jeśli się na niej nie zna, to potrafi wymienić choćby słynne wazy z dynastii Ming. Chińska, czy japońska porcelana była uważana za prestiżową, a jej cena przewyższała cenę złota. Właśnie dlatego mówiło się o niej niegdyś „białe złoto”.

W Polsce jest kilka wytwórni oferujących porcelanę. W Ćmielowie produkty dekorowane są ręcznie, a tutejsza porcelana trafiła do takich osobistości, jak papież Franciszek (dostał naczynie do yerba mate), czy prezydenci Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe — możesz kupić sobie te wzory w sklepiku lub przez www. Właśnie tak sama zrobiłam, nie mogąc sobie darować, że nie zdecydowałam się zakupić od ręki uroczego Filemona.

Każda filiżanka, talerzyk, czy kubek są tutaj wytwarzane ręcznie od początku do końca, a to tylko początek pięknej historii. Ceny w sklepiku wahają się od 120 zł do aż do 40 tys. Kosmos! Uważając, aby Lilka absolutnie niczego niechcący nie stłukła — zapomniałam zrobić zdjęcia. Zachęcam jednak do odwiedzenia strony ze sklepem firmowym!

Odwiedzając Ćmielów, możesz zrobić cztery rzeczy:

  • Pójść do firmowej kawiarni Leżąca Kotka — gdzie możesz napić się kawy bądź herbaty podawanej w wybranej przez siebie firmowej porcelanie marki Ćmielów. Przy okazji możesz sobie zażyczyć najdroższą kawę świata Kopi Luwak (czyli… bobki cywety/potoczne luwaka z przetrawionych owoców kawowca), czy kawę z porcelaną (z odrobioną kaolinu).
  • Zrobić zakupy w firmowym sklepie.
  • Pójść na godzinną wycieczkę do Żywego Muzeum Porcelany.
  • Uczestniczyć w warsztatach porcelanowych. Bilety należy wcześniej zarezerwować przez internet. W przeszłości kilka razy zdarzało się, że ktoś musiał czekać na zebranie się większej grupy, więc to dobre rozwiązanie.

Warsztaty porcelanowe mają całkiem sporą ofertę do wyboru. Najtańsze jest wykonywanie róży — pod okiem instruktora wykonujesz górę tego kwiatka, niestety w formie „surowej” do wysuszenia w domu, własnoręcznego malowania i wypalania (o tym niżej). W opcji premium możesz wziąć udział w zdobieniu porcelanowego kubka, filiżanki ze spodkiem, czy figurki kotka. Tu już produkt jest wypalany przez fabrykę i po zwiedzaniu — możesz go zabrać do domu.

Żywe Muzeum Porcelany

Zwiedzanie muzeum rozpoczyna się od obejrzenia prawdziwego pieca, w którym do niedawna wypiekane były produkty Ćmielowa. Tam właśnie pierwotnie formy zamykano w specjalnych pojemnikach, które następnie wypełniały cały piec. Kiedyś wypalano porcelanę tylko dwa razy w miesiącu, a to przez fakt, iż taki piec potrzebował bardzo dużo czasu, by się rozgrzać. Był opalany w całości drewnem.

Po wypaleniu form nie wyciągano od razu, tylko znowu czekano, aż piec wystygnie. Cały proces zatem trwał dość długo. Dziś fabryka posiada znacznie nowocześniejszy piec, ale niestety turyści nie mają dostępu do tej części hali.

Stary piec w Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie.
Piec liczy sobie 22 m wysokości i 10 m średnicy.

Manekin mężczyzny przy "pracy" nad ćmielowskimi garnkami w Żywym Muzeum Porcelany.

Dzisiaj sposób wytwarzania porcelany w Ćmielowie, praktycznie się nie zmienił

Na początku  mieszane są odpowiednie składniki. To glinka kaolinowa, skaleń i kwarc. Taką masę, w zachowanych proporcjach miesza się przez 72 godziny, a w międzyczasie dodawane są różne składniki chemiczne. Do porcelany różowej wymagane jest aż 11 składników, z wymienionej podstawy wychodzi porcelana biała.

Następnie do przygotowanych wcześniej form roboczych wlewa się uzyskaną masę porcelanową, która ma konsystencję gęstej śmietany. Po kilku minutach jej nadmiar wylewa się, dzięki czemu w formie pozostaje jedynie cieniutka powłoka, która osadziła się na ściankach formy.

Figurki kota po wyciśnięciu z formy w Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie.

Mieszanki wykorzystywane do produkcji porcelany ćmielowskiej, wystawa w Żywym Muzeum Porcelany.

Ręce pracownicy trzymającej figurę kota w formie w Żywym Muzeum Porcelany.

Mężczyzna trzymający wyjętą z formy figurę kota w Żywym Muzeum Porcelany.

Zanim masa wyschnie do końca (co trwa 30 minut), z brzegów odcinany jest jej nadmiar. Po wyschnięciu przedmiot wyciągany jest z formy. To ta chwila, kiedy np. do filiżanki doklejane jest jej ucho. Łączy się teraz inne kruche elementy. Za pomocą pędzla rozprowadzany jest nadmiar kleju, który jednocześnie wciska się w powstałe dziurki tak, by wypełnić wszelkie widoczne ubytki. Pod koniec tego procesu każdy produkt otrzymuje wypukłą różową pieczęć. Sygnaturę dodaje się w Ćmielowie od 2004 roku, a obok widoczny jest numer pracownika, który daną rzecz wykonał. Jest też numer projektu i oczywiście data 1804 nawiązująca do tradycji pierwszej fabryki. Po zakupie do każdego produktu jest wydawany certyfikat. Wszystko to ma chronić przed podróbkami.

Po ok. 40 godzinach sucha (od zgromadzonej w środku wody) filiżanka (czy inna figurka) trafia na stanowisko kończarek. Wykańczanie polega na starannym wyczyszczeniu i umyciu przedmiotu wodą — używając do tego delikatnego pędzelka. Przy okazji szlifuje się również szwy, a więc ślady łączenia poszczególnych części. Całość jest bardzo krucha i wystarczy delikatny, nieprzemyślany ruch, by wszystko rozpadło się w drobny mak. W Żywym Muzeum Porcelany można obejrzeć takie porcelanowe cmentarzysko.

Potłuczone figurki kota z porcelany na różnym etapie produkcji, wystawa w Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie.

Różne figurki z Żywego Muzeum Porcelany w Ćmielowie, zniszczone i potłuczone po wypieku.

Filiżanka trafia potem do pieca, gdzie jest wypalana w temperaturze 980 stopni Celsjusza przez około 10 godzin. Po pierwszym wypale trafia do szkliwienia. W specjalnej wannie znajduje się szkliwo, czyli piasek kwarcowy z wodą. Wyrób zanurzany jest w takim płynie, a potem wycierany jest w specjalną gąbkę.

Tak przygotowana filiżanka trafia na wypał finalny, gdzie znów spędza 10 godzin – tylko tym razem w temperaturze aż 1400 stopni. Po wystygnięciu filiżanka ma już biały, błyszczący kolor. Ciekawostką jest to, że w całym tym procesie produkt traci aż 18% swojej powierzchni. Krótko mówiąc, filiżanka kurczy się o prawie 1/5!

Figura kota z piłką w Żywym Muzeum Porcelany, chwilę przed malowaniem.

Figurki, kubki i miski na różnych etapach malowania w Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie.

Ostatnim etapem jest malarnia, gdzie artystki — podobnie jak w fabryce bombek — własnoręcznie nanoszą przygotowany wcześniej projekt na wyrób ceramiczny. Do malowania wykorzystywane są farby ceramiczne, a po pomalowaniu produkt ponownie trafia do pieca, tym razem na cztery godziny. To już gotowy gadżet, który tym ostatnim wypałem nabiera szlachetnego blasku.

Leżący kot w trakcie pierwszego malowania, w towarzystwie innej porcelany z Ćmielowa. Wystawa w Żywym Muzeum Porcelany.

Unikat już na etapie produkcji

Prawdziwa porcelana jest bardzo droga, bo droga być musi. Zaskakujące jest to, że na 100 wyprodukowanych przedmiotów — np. filiżanek — do sprzedaży trafia… tylko 8. Na 100 odlanych figurek — udaje się jedynie 25. Reszta niszczy się na każdym z etapów produkcji. Czasem rozbijają się one podczas wyciągania z formy, innym razem pękają w piecu albo podczas malowania. Jednak nie tylko to sprawia, że porcelana jest unikatowa. To przede wszystkim fakt, że każda z nich została pomalowana ręcznie, a zatem mimo iż mamy dwie takie same filiżanki z serii, to każda z nich może wyglądać delikatnie inaczej. Kwiat może mieć inne płatki, listki mogą być nieco inaczej pomalowane. Oczywiście zawsze najcenniejsze są te produkty, które są pierwsze z danej serii. I potrafią osiągać astronomiczne ceny.

Przy Zwiedzaniu Muzeum Żywej Porcelany — sporo ciekawostek dowiesz się z puszczanego filmu, który obejrzysz w… środku starego pieca. Pokazane jest na nim, jak wygląda cały proces powstawania cudeniek z Ćmielowa. Sam film trwa około 10 minut. Później przewodnik pokazuje każdy etap produkcji, gdzie możesz sam zobaczyć, jak krucha jest porcelana w początkowych etapach.

Masz szansę zobaczyć też różową porcelanę. Taki pudrowy róż jest na świecie produkowany jedynie w Ćmielowie. W innych krajach — jeśli ten róż jest, to jest znacznie bardziej intensywny. Wymieniony już wcześniej Bronisław Kryński wymyślił technologię powstawania różowej porcelany. Po jego śmierci, mimo usilnych prób — nie udało się powtórzyć eksperymentu. Pomogła jednak córka Bronisława — Zofia, która przekazała fabryce w Ćmielowie, znalezione notatki ojca. Okazało się, że na pewnym etapie dodał on złoto. A to nie są tanie rzeczy!

Co więcej, zainspirowany tym Adam Spała (właściciel) – stworzył porcelanę jasnozieloną, zwaną szmaragdową. Pewnie domyślasz się już, co jest w środku! Najprawdziwszy pył szmaragdowy. Oczywiście firma zastrzegła odkrycie w Urzędzie Patentowym i w Unii Europejskiej, co czyni je światowym. Wow!

Warsztaty Porcelanowe

Tak jak wspomniałam wyżej, jest kilka opcji warsztatów — z malowaniem filiżanki włącznie. My jeszcze wtedy weszliśmy jak zwykle „z buta”, bo nie za bardzo lubimy planować, a poza tym byliśmy z małym dzieckiem. Ta ekskluzywna opcja jest propozycją raczej dla osób dorosłych lub chociaż nastolatków.

Mogliśmy za to wykonać porcelanowe róże. Chociaż zajęcia wydają się proste i przypominają lepienie z modeliny — wcale  łatwe nie są. Nam nasze kwiatki wyszły trochę jak zwiędłe, więc raczej pracy w Ćmielowie byśmy nie dostali.

Każda różyczka dostała swoją sygnaturę, a wypalanie kwiatka odbywa się już w domu. Jeśli zdecydujesz się na zwiedzanie — dostaniesz całą instrukcję, jak to dokładnie powinno wyglądać.

Znak Ćmielowa AS wbity na róży którą wykonuje się na warsztatach ceramicznych w Żywym Muzeum Porcelany.

Stożkowata glinka ceramiczna, w trakcie robienia róży na warsztatach porcelanowych w Żywym Muzeum porcelany.

Gotowa różyczka wykonana na warsztatach porcelanowych w Żywym Muzeum Porcelany, jeszcze przed wypiekiem.

Nawet na kubek patrzę teraz inaczej

Mam kilkanaście porcelanowych filiżanek i talerzy w domu, które ktoś mi kiedyś dał — ale to właśnie w Muzeum Żywej Porcelany w Ćmielowie dowiedziałam się: jak odróżnić prawdziwą porcelanę od fajansu (porcelana przepuszcza światło, a fajans nie), że istnieje porcelana różowa i zielona. No i zobaczyłam, jak produkcja filiżanki, talerza, czy kubka potrafi być złożona. Owszem, istnieją przemysłowe produkcje, ale trzeba przyznać, że taka porcelana ręcznie robiona ma w sobie jakiegoś ducha, opowiada historię swoich twórców.

Filiżanka z różowej porcelany z fabryki w Ćmielowie. Filiżanka z zielonej porcelany z fabryki w Ćmielowie.

Całe muzeum żywej Porcelany zajmuje mniej więcej godzinę, ale trzyma uwagę i zainteresowanie podczas całej wizyty. Nie wyszłam stamtąd obładowana serwisem obiadowym, za to na pewno wzrosła moja świadomość ilości pracy i poświęcenia, jakie trzeba skierować na tak — wydawałoby się — proste rzeczy jak zestaw do herbaty. Zachęcam, byś wpadł tutaj — jeśli tylko będziesz w okolicy. Cena w stosunku do ilości wiedzy i ciekawostek jest szalenie atrakcyjna czy to dla dużych, czy dla małych. Warto!

A jeśli podobają ci się takie atrakcje — rozważ wizytę w Muzeum Garncarstwa w Chałupkach. Też w Świętokrzyskim! Z kolei w Muzeum Narodowym (Dawnym Pałacu Biskupów Krakowskich) w Kielcach znajduje się  najbogatsza w kraju kolekcja ceramiki ćmielowskiej z lat 1887-1914.

Żywe Muzeum Porcelany w Ćmielowie
ul. Sandomierska 243, Ćmielów
www.turystyka.cmielow.com.pl

Klaudyna Turczyńska

Nie może usiedzieć w miejscu, każdy weekend spędzałaby w trasie. Pasjonatka fotografii. Lubi odpoczywać na wsi, ale kocha miasto. Łatwo odnajduje się w każdej roli i nie potrafi spędzać czasu bezczynnie. Czasem można ja spotkać, jak pilotuje z dzieckiem samolot i bazgra kredą po chodnikach, malując kotki. Nie żyje bez kawy.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?