Kuchnia azjatycka wzięła szturmem miejską gastronomię, chociaż odnoszę wrażenie, że jej najlepsze lata są już za nami. Był moment, kiedy bary azjatyckie były na każdym rogu, tak jak dziś widuje się budki z kebabami.
W kwestii kuchni azjatyckiej – jesteśmy podzieleni
Cóż, jedni ją uwielbiają a inni wręcz przeciwnie – nie znoszą. Chyba pod adresem żadnej innej kuchni nie ma tylu żartów, co właśnie z popularnego „chińczyka”. Dziś trudno wyrokować co tak naprawdę jest bardziej dostępne – turecki kebab czy chińczyk. Ten pierwszy potrafi przyjąć różne, czasem karykaturalne formy a ten drugi – może być w wersji lux.
Restauracja Pańska 85 – tu jest jakby luksusowo
Powiem otwarcie, że uwielbiam takie miejsca, które zaskakują już od progu. Szczególnie właśnie wystrojem lokalu i klimatem. I tak jak zakochałem się w La Maison, czy Atelier Amaro – tak samo doskonale czułem się w Afrykasach, które przecież pod kątem wystroju są raczej na drugim końcu. Jestem jednak przekonany, że każdy z nas lubi zaznać czasem jakiejś odmiany. Restauracje, czy bary z przeciętnym jedzeniem i przeciętnym wystrojem są dostępne na wyciągnięcie ręki, ale do tych lepszych chodzi się nie tylko dla jedzenia. A właśnie dla całej otoczki.
Pańska 85 doskonale buduje taką otoczkę już od wejścia. Stolików jest niewiele, ale dzięki temu każdy z nich zapewnia jakieś poczucie kameralności. Nie masz wrażenia, że ktoś sterczy ci nad ramieniem, popędzając wzrokiem. Dużo tutaj szkła i szlachetnych materiałów wykończeniowych, a to – co uderzyło mnie najbardziej – w powietrzu nie da się wyczuć zapachu jedzenia, czy (na szczęście!) frytury.
Nawet sposób zamawiania dań jest niezbyt standardowy, bo do ręki dostaje się multimedialny tablet, który jest taką nowoczesną kartą. Każde danie można obejrzeć na wielkich i wyraźnych zdjęciach i z jego poziomu złożyć kompletne zamówienie, ale już bezpośrednio do kelnera. Fajne, bo przynajmniej wiesz, co pojawi się na twoim talerzu. A to wcale nie jest takie oczywiste, jeśli nie jesteś znawcą azjatyckich frykasów. 😉
Jedzenie? Świetne!
Cała otoczka potrafi prysnąć niczym pęknięta bańka mydlana, gdy pierwsze potrawy lądują na stole. My zamówiliśmy po jednym głównym daniu i deserze. W Pańskiej 85 jednak nic nas nie rozczarowało. Wszystkie dania były bardzo smaczne, choć jednak trzeba mieć się na baczności w przypadku wskaźnika „ostrości” posiłku. Ja zdecydowałem się na danie oznaczone jako skala ostrości jednej papryczki (na trzy) i pot się ze mnie lał przez cały posiłek. Klaudyna wzięła dwie papryczki i niewzruszona nabijała się ze mnie, domawiając mi lemoniadę.
Deser
Po tym jak danie główne prawie wypaliło mi przełyk (na szczęście lemoniada jest zimna i kwaśna, co działa jak okład) – desery w Pańskiej 85 wydawały się kompletnym przeciwieństwem. Były tak bardzo puszyste, delikatne (i inne miękkie słowa, jakie można tu wymyślić) – że aż mnie nieco zaskoczyły.
Tu trafiłem trochę lepiej niż Klaudyna, która wzięła sobie mocno instagramowe danie Mochi. Pierożek jednak mocno przypominał nasz polskie pierogi, z tym że jeszcze… nieugotowane. Nadzienie w środku było smaczne – zawierało owoce. Ogólnie nie było złe, ale przez wzgląd, że w Polsce dużą popularnością cieszą się różnego rodzaju kluchy ze słodkim wnętrzem (jak knedle, pierogi z owocami itd.) – nie było też najlepsze. W sumie nie dziwię się, że Azjaci są zachwyceni „naszymi” pierogami.
Ja przez chwilę (dopóki moja żona stwierdziła, że się zamienimy) – cieszyłem się wyśmienitym puddingiem z mango. Cudowne, rozpływające się danie, które z chęcią powtórzyłbym w domu, gdybym tylko znalazł „zawsze wychodzący” przepis. Miód w gębie i w ogóle mniam.
Czy warto? Tak!
Do restauracji Pańska 85 zachęcam wybrać się chociaż raz. To naprawdę zaskakujące miejsce i gdy Klaudyna powiedziała mi, że zabiera mnie do najbardziej luksusowego chińczyka w Warszawie, to myślałem, że stroi sobie ze mnie żarty. No bo co sobie pomyślisz, gdy ktoś zaproponuje ci, by na randkę pójść do „chińczyka?”. A tutaj jest fabularny zwrot niczym w dobrej komedii romantycznej – nastawiasz się na coś zupełnie, zupełnie innego (gorszego), a otrzymujesz coś, co wspominasz z sentymentem przez kolejne miesiące. A skoro jedzenie broni się dodatkowo, to dlaczego nie?
Restauracja Pańska 85
ul. Pańska 85, Warszawa
www.panska85.com.pl
Fakt, to miejsce ma w sobie coś wyjątkowego, atmosferę, wystrój, prezencję dań, profesjonalną obsługę… dużo by wymieniać 🙂 Chodzę tam zarówno na szybki lunch jak i na elegancka kolacje z mężem.