Strona główna » The Cool Cat – na śniadanie lub lunch. Poczuj się jak na egzotycznych wakacjach!

The Cool Cat – na śniadanie lub lunch. Poczuj się jak na egzotycznych wakacjach!

Masz ochotę na śniadanie azjatyckie, meksykańskie lub śródziemnomorskie? Zajrzyj do The Cool Cat.

O matko, jadłem śniadanie na mieście! Ej, niby nic w tym specjalnego, prawda? Często je się śniadania na mieście, gdy gdzieś się wyjeżdża. Sęk w tym, że my nigdzie nie pojechaliśmy!

Leniwa niedziela

Masz tak czasem, że budzisz się i już wiesz, że ten dzień spędziłbyś najchętniej w łóżku? Ja cały czas. No dobra, żartuje, bo wcale nie, ale akurat ostatnio dopadło nas straszne „nicnamsieniechcenie”. Ot, pobudka o jakiejś dziewiątej, kawa i… totalny brak paliwa w głowie.

To było o tyle dziwne, że przecież pogoda dopisuje, nasze notatki z listami miejsc do zwiedzenia wprost wysypują się z biurka, a dopadł nas totalny leń. Na dodatek sklepy zamknięte, bo niedziela niehandlowa, a pustka w lodówce. Gdy tak piliśmy napój bogów (nie daj sobie wmówić, że to ambrozja. Jestem pewien, że Zeus pił kawę!), uznaliśmy zgodnie: nic z tego nie będzie. Dzień spędzimy bezproduktywnie, a wyczynem będzie, jak pójdziemy gdzieś na obiad… I wtedy nas olśniło.

Zjemy śniadanie na mieście!

Dobra, z pewnością nie raz oglądałeś filmy, gdzie ludzie wpadali do jakiejś knajpki na bajgla, zapijali kawą, po czym biegli do pracy. Przyjaciele, Kochane Kłopoty, czy inne tego typu tasiemce to przecież chleb powszedni dla bohaterów. Skoro oni mogli, to dlaczego my tak nie możemy? Według badań, aż 80% mieszkańców wielkich miast wychodzi do restauracji kilka razy w miesiącu. Trend, co oczywiste, jest najbardziej widoczny wśród młodzieży oraz dwudziestolatków. Ruszyliśmy zatem na miasto, poszukując tego_idealnego_śniadania. To totalny odjazd!

Dobra, trochę może złapała nas głupawka, ale wizja wyjścia w rodzinnym mieście na śniadanie, wprawiła nas w bardzo dobry nastrój. Wyskok na obiad, czy kolacja jest w mojej mentalności cały czas naturalna, ale śniadanie? To jednak coś zupełnie ekstrawaganckiego samo w sobie.

Jakoś sobie nie wyobrażałem, że skoro już mam gdzieś iść, to miałbym wziąć sobie zwykłe parówki, czy naleśnika. Postanowiliśmy poczuć się jak na wakacjach i wziąć sobie coś oryginalnego.

Stary pryk ze mnie

Dotarło to do mnie, gdy tylko stanęliśmy u progu niewielkiego baru, który uznaliśmy za odpowiedni, by zjeść w nim nasze śniadanie. Zbliżało się już południe, gdy przekroczyliśmy próg The Cool Cat, więc równie dobrze można było zrezygnować i w sumie pójść już na obiad. Jednak śniadanie to podstawowy posiłek, a The Cool Cat zachęcał swoją atmosferą już z daleka. Latem jest opcja siedzenia na ogródku. My wybraliśmy środek, bo na zewnątrz nie było już miejsca. Panuje tu luźny, swobodny klimacik.

Szybko również zorientowałem się, że nasze spontaniczne wyjście na śniadanie do knajpy nie jest wcale takie ekstrawaganckie, a patrząc na to, że sala i ogródek były wypełnione po brzegi jest to wręcz dość powszechne. I tak oto prysł czar „filmowego” wypadu. 🙁 Wniosek z tego jest taki, że trzeba jednak mniej seriali chłonąć, a więcej wychodzić na miasto z rana. Tu od razy wypada dodać, że choć samo miejsce jest dość popularne – nie czułem się popędzany przez kolejnych gości.

The Cool Cat – na śniadanie przez cały dzień

W The Cool Cat możesz wybrać śniadanie typowe, czyli np. jajecznica/omlet/sadzone z wędliną od Pani Ewy z Hali Mirowskiej (wbrew pozorom nie wymyśliłem tego) albo sałatkę z glonów Wakame. Śniadania są podawane tu przez cały dzień, więc nawet jeśli jesteś śpiochem albo pracujesz na drugą zmianę – tu poczujesz się jak w raju.  Masz ochotę na trochę egzotyki? W The Cool Cat spokojnie znajdziesz opcję dla siebie.

W wyśmienitym nastroju zdecydowaliśmy się na dwa zestawy śniadaniowe. Można tu sobie wybrać inne (mniejsze) porcje, ale sami nie wiedzieliśmy, na co mamy ochotę, więc postanowiliśmy wziąć „wszystko”. W weekendy serwuje się tu całe zestawy. Klaudyna wybrała Azjatycki, ja Meksykański. Do tego oczywiście wzięliśmy nieśmiertelną lemoniadę cytrynową.

Lemoniada super (bo kwaśna), plusik za słomki!

Weekendowy Zestaw Śniadaniowy Meksykański

Zarówno napoje, jak i same śniadania pojawiły się bardzo szybko przed nami i wyglądały dosłownie obłędnie i smakowicie. Mój zestaw śniadaniowy (chociaż wielkości dobrego obiadu) składał się z 8 elementów. Przy wybieraniu zestawów – niezbyt uważnie czytaliśmy listę, co trafi na nasze talerze. Meksyk – wiadomo kukurydza, na ostro. Zestaw azjatycki to coś tam z ryżem. 😉 Zresztą nie skłamię, jeśli powiem, że i tak bym dużo z tego nie skumał. Nastawiliśmy się na niespodziankę.

Dostałem wielką tacę z huevos rancheros, czyli jajko sadzone z pomidorami, papryką, fasolą i przyprawami. Jajko było naprawdę super przygotowane. Białko ścięte, podczas gdy żółtko pozostawało płynne. Smażone, słodkie ziemniaki były pyszne i rozpadały się w ustach.

Najbardziej nie mogłem doczekać się momentu, aż moje zęby wgryzą się w kukurydzę. Ta jednak trochę mnie zawiodła. Była rozgotowana i zastanawiam się, czy została przeciągnięta w garnku, czy też zwyczajnie była gotowa… rozmrożona. Tak czy inaczej – był to na szczęście jedyny element, który mnie zawiódł.

Weekendowy Zestaw Meksykański składający się z ośmiu porcji niewielkich dań śniadaniowych. Porcja w sam raz dla osoby, która sama nie wie – na co ma ochotę. 😉 W prawym górnym rogu churros z czekoladą (chrupiące ciastko z cynamonem). Pod spodem chipsy z tortilli zapiekane z serem.
Kukurydza z masłem i chilli. Patatas bravas z chorizo (smażone słodkie ziemniaki). Heuves rancheros – jajko sadzone z pomidorami, papryką, fasolą i przyprawami.
Jakby cię zastanawiało, czemu stół jest taki uwalony w górnym rogu – to po prostu stała tam zmrożona lemoniada, a szklanka zostawiła mokre odciski. 😉 Obsługa skrupulatnie sprzątała stoliki po każdym kliencie.
Guacamole, czyli pasta na bazie awokado. Picco de gallo – pomidory z kolendrą i jalapenos.

Pomidory z kolendrą i jalapenos oraz chipsy tortilli zapiekane z serem były już jak najbardziej wyśmienite, chrupiące i pyszne i jestem przekonany, że te drugie będę chciał odtworzyć w domu. Na deser zostawiłem sobie chrupiące ciastko oraz sympatyczną sałatkę owocową, która przypominała mi nasz kubek.

Podsumowując mój zestaw – byłem zadowolony z porcji, najadłem się, choć nie miałem poczucia przepełnionego żołądka. Mogłem popróbować różnych smaków i nie wiem, czy faktycznie tak się jada w Meksyku (bo nigdy nie byłem), ale właśnie tak sobie to wyobrażałem i czułem się usatysfakcjonowany.

Weekendowy Zestaw Śniadaniowy Azjatycki

Zestaw Klaudyny to marynowany korzeń lotosu z wiśnią i sezamem, Kimchi Bokkeumbap, czipsy krewetkowe, koreańskie pate, piklowane warzywa z kolendrą, bagietka, sos ssamjang, naleśnik pandanowy z kayą, białą nutellą, i prażonym kokosem, wspomniana sałatka owocowa i COŚ.

Chipsy krewetkowe. Sos ssamjang. Koreańskie pate.
Kimchi Bokkeumbap – ryż smażony z kimchi i jajkiem.

To coś wyglądało obłędnie, zatem małżonka zostawiła sobie na deser. Serio – pokryte taką kruszonką wyglądało absolutnie wystrzałowo. I wiesz co? Takie było, chociaż zamiast spodziewanego kawałka czekoladowego ciasta był to… boczek w sosie hoisin posypany fistaszkami. Boczek na deser? Jadłbym! 😉

Naleśnik pandanowy z kayą, białą nutellą i prażonym kokosem. Pieczony boczek w sosie hoisin z fistaszkami.
Piklowane warzywa z kolendrą. Marynowany korzeń lotosu z wiśnią i sezamem.

Fantastyczne śniadanie, które chce się powtórzyć

The Cool Cat to opcja dla osób, które mają ochotę na coś nieoczywistego. W sumie trochę zaskakujące jest to, że niezależnie od kraju – wszędzie jest mniej więcej to samo do jedzenia, tylko zupełnie inaczej przyprawione. Trochę to mylące – przez co, gdy próbujesz np. jajka z ryżem – możesz się zdziwić, że smaki nie pasują do tego, co sam zaserwowałbyś na przyjęciu. 😉

To fajne miejsce, żeby poczuć się jak na dalekich wakacjach, nie wyjeżdżając z Polski. Zjesz tu śniadanie, lunch, albo kolacjo-obiad. Dania są tak różnorodne (hm, jadłem ziemniaki na śniadanie), że w sumie gdzieś gubi się to rozróżnienie na porę dnia. Z pewnością The Cool Cat stanie się moim ulubionym miejscem na szybką przekąskę w okolicy Powiśla i chętnie do niego wrócę.

The Cool Cat

ul. Solec 38, Warszawa
The Cool Cat na Facebooku

Filip Turczyński

Zawodowo inżynier jakości oprogramowania. Pracowałem przy kilku grach w tym przy Wiedźminie oraz w firmach LG i Samsung przy telefonach komórkowych. Pasjonat i kolekcjoner gier (kilkaset) i konsol (24). Uwielbia aktywnie spędzać czas wolny ze swoją rodziną.

1 komentarz

Dodaj komentarz

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?