Jeśli uważnie śledzisz mojego bloga, to na pewno zauważyłeś, że województwo świętokrzyskie słynie ze skałek. Wiele z nich jest w pewien sposób do siebie podobnych, ale ja i tak lubię odwiedzać takie miejsca. Może sporo tutaj pomaga prowadzenie bloga i narzucony sobie reżim, ale z drugiej strony — coś mnie w tych miejscach zachwyca, za każdym razem na nowo.
Skałki w Piekiełku Szkuckim nie są tą atrakcją, które zajmuje czołówki przewodników i blogerskich topek, ale warto je zobaczyć przy okazji. Są ulokowane z dala od większych atrakcji województwa świętokrzyskiego, a właściwie to znajdują się na granicy województwa. Dobrze mieć je w pamięci, jadąc do Piotrkowa Trybunalskiego, czy Radomska. To przyjemne miejsce na krótki postój i rozprostowanie kości.
Piekiełko Szkuckie
Rezerwat znajduje się tuż obok miejscowości Szczucin. Na małym pagórku jakby przez przypadek, ulokowały się majestatyczne zlepieńce dolnojurajskie. Ponoć to ich największa grupa w tym regionie. Są to gładkie otoczaki szarych piaskowców, o piaszczystej strukturze, podatnej na erozję. Wieloletni wpływ temperatury i wody miał wpływ na przybrane przez nie kształty. Choć otaczający je dębowo-sosnowy las ma już ponad 100 lat, wydaje się przy nich jak podlotek.
Od marca do kwietnia kwitnie tu przylaszczka pospolita, w rezerwacie można też zobaczyć widłozęba miotlastego, będącego odmianą mchu. Na skałkach jak gdyby nigdy nic — rosną sobie paprotki zwyczajne. Jak one się trzymają — nie mam pojęcia.
Dawno temu w rezerwacie znajdowało się o wiele więcej starych drzew, które obumarły przez swój wiek. Nadleśnictwo umyślnie ich nie sprząta, ponieważ takie drzewo stanowi świetne miejsce dla żerowania dzięciołów, jest mieszkaniem małych gryzoni i wszelkich robali, które wzbogacają ten mały ekosystem. Do całkowitego zniknięcia takiego powalonego drzewa potrzeba około 1/5 tego, ile drzewo żyło. To szmat czasu!
Dla kogo jest rezerwat Piekiełko Szkuckie?
Oczywiście dla wszystkich zmotoryzowanych, którzy lubią zatrzymywać się w drodze nie tylko na stacji benzynowej, żeby dotankować, ale dla tych, którzy po prostu lubią wycieczki w formie slow, gdzie niekoniecznie zależy im na szybkim dotarciu do celu, ale też zobaczeniu czegoś ładnego.
Punkcik malutki, zaraz przy umownym parkingu, bez infrastruktury, ale spokojnie napijesz się tu gorącej herbaty z termosu i zjesz kanapkę w drodze gdzieś dalej. No, chyba że jesteś szczęściarzem, mieszkasz gdzieś w okolicy, i możesz sobie odwiedzać takie miejsca co chwila. Wtedy zazdro.
Dodaj komentarz