Polacy wydają się czasem przytłoczeni kolejnymi miejscami pamięci. Historia w szkole kładzie duży nacisk na II Wojnę Światową i ma się wrażenie, że już przecież wszystko zostało powiedziane. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że nie każda historia została dobrze opowiedziana. Często jest tak, że pamięć jest żywa u mieszkańców w okolicy wydarzenia, ale zanika (albo – co gorsza – w ogóle nie jest znana!) u ludzi, którzy są tu tylko „przejazdem”. Michniów nie miał do tej pory dobrego muzeum, które pozwoliłoby zachować pamięć o tym miejscu na dłużej. Na szczęście w 2021 roku się to zmieniło i z całym szacunkiem przyznaję, że muzeum jest skierowane do wszystkich, którzy chcieliby poszerzyć swoją wiedzę na temat życia mieszkańców wsi podczas II Wojny Światowej.
Szacunkowe wyliczenia pokazują, że tuż przed wybuchem wojny około 73% ludzi żyło na wsiach. Praca tu była trudna i nie wystarczała, aby wyżywić siebie i liczną rodzinę. Każdy radził sobie więc jak mógł, parając się dodatkową pracą rzemieślniczą. I właśnie do takiego świata, w którym ledwo wiązano koniec z końcem — przybyli Niemcy i Sowieci, z nacjonalistami ukraińskimi. Jeszcze przez chwilę liczono na pomoc sojuszników: Francji i Wielkiej Brytanii, ale szybko okazało się, że prócz „zaniepokojenia”, żadnego z ich strony większego wsparcia nie będzie. Ludzie musieli przyzwyczaić się do rzeczywistości, w której ich azyl był niepokojony przez bombardowania, zastraszania, czy wyzysk.
Muzeum Martyrologii Wsi Polskich
Kiedy Polacy przekonali się, że zostali na świecie sami — niezależnie od siebie zaczęli tworzyć małe oddziały partyzanckie, które z kolejnymi miesiącami zamieniały się później w większe oddziały Armii Krajowej. Tak też działo się w Górach Świętokrzyskich. Jednym ze słynniejszych oddziałów partyzanckich, był ten prowadzony przez porucznika Jana Piwnika „Ponurego”. Był on dosyć znaną postacią — dużo się o nim mówi w rejonie Wąchocka, czy pobliskiego lasu. Porucznik jako jeden z elitarnych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych — został wyszkolony w Wielkiej Brytanii i stamtąd został przerzucony ponownie do Polski. Takich ludzi nazywano cichociemnymi ze względu na skrytą i precyzyjną walkę. Dzisiaj pewnie jaśniejsza byłaby nazwa „ninja”.
Patriotami nie byli „jacyś tam” ludzie, ale często właśnie mieszkańcy wsi. Albo sami brali udział w działaniach konspiracyjnych (szkoleniach wojskowych, akcjach sabotażowych i dywersyjnych), albo chętnie pomagali w ich przeprowadzeniu (np. żywiąc nielegalnie polskich żołnierzy i miastowych, ukrywając ludzi przed prześladowaniem lub organizując transport). Muzeum w Michniowie ma za zadanie dać miejsce dawnym mieszkańcom wsi, aby mogli opowiedzieć swoją wersję wojny. Często bowiem mamy złudne wrażenie, że poza miastami życie wojenne toczyło się spokojniej. Co ciekawe — Michniów jest tu tylko jedną z wielu innych wsi, które ucierpiały podczas II Wojny Światowej. Muzeum w Michniowie ma przywrócić pamięć o ogólnej historii polskich wsi w czasie wojennej zawieruchy.
Życie na wsi w czasie II Wojny Światowej
Muzeum nosi nazwę Martyrologia Wsi Polskiej. Martyrologia to po prostu doświadczenia Polaków w czasie II Wojny Światowej. Polska była w trudnej sytuacji, ponieważ od pierwszych dni wojny — Hitler wciągnął dużą część ziemi do III Rzeszy, a wszystko, co zabrał — miało być teraz niemieckie. 51% Polski znalazło się z kolei pod okupacją sowiecką. Z tego co zostało poza III Rzeszą i ZSRS utworzono Generalne Gubernatorstwo, w którym mieli zamieszkać niemieccy obywatele, wcześniej stanowić miało zaplecze taniej siły roboczej. Choć okupanci pochodzili z innych krajów, ich cel tak naprawdę był wspólny — wyrugować polskość.
W pierwszej kolejności pozbyto się inteligencji i elit (nauczycieli, działaczy społecznych, księży, ziemiaństwa), zakazano porozumiewania się po polsku, niezależnej prasy (wprowadzono propagandowe gazetki niemieckie), a nauki w szkołach zakazano powyżej 7 klasy podstawówki. Celem było liczyć do 500, większa wiedza rodziła problemy — dlatego zamknięto biblioteki, czy muzea. Skoro nie były potrzebne jakieś 2/5 zgromadzonych w Polsce dzieł kultury wywieziono z kraju.
Ludziom zabierano majątki, wszelkie maszyny przydatne w pracy (czego nie zdążyli skraść Niemcy, zabrali Sowieci), inwentarz, wycinano lasy. Wprowadzono kontyngenty, czyli obowiązkowe dostawy produktów rolnych i hodowlanych na potrzeby Niemiec. Wszystko to oczywiście odbywało się przy drobiazgowej administracji, złożonej ze specjalnych komitetów. Nie można było zabijać zwierząt bez zezwolenia, a te, które sprzedawano legalnie — miały zaniżone ceny względem kosztów produkcji. Wszystko było własnością okupanta.
Przy tym wszystkim dodatkowo zadbano o to, by upokarzać Polaków i traktować Słowian jako podludzi. Zabraniano bratania się z Niemcami, chodzenia w miejsca przeznaczone dla nich, podróżowania transportem miejskim. Można było pracować i… więcej pracować. Kto się buntował — trafiał do obozu pracy, więzienia, czy był zabijany na miejscu. Kto nie rozumiał niemieckiego — uważany był za buntownika. Wprowadzono kulturę strachu — wprowadzając publiczne lincze, wieszania, rozstrzeliwania i inne kary. Bez sądów, czasem z traumatycznymi przesłuchaniami. A przy okazji zaszczepiono odpowiedzialność zbiorową. Nie miało znaczenia, że nie brałeś w czymś udziału — jeśli nie poinformowałeś, że „coś się dzieje” u sąsiada — byłeś współwinny.
I teraz pomyśl, że mieszkasz na wsi, gdzie wszyscy się znają i całkiem nieźle ogarniają twój rozkład dnia. Na wsi ukrywano Żydów, wprowadzano tajne nauczanie, sprzedawano plony poza oficjalnym obiegiem, pomagano żołnierzom Armii Krajowej, w ciągłym strachu, że ktoś może wygadać, bojąc się o własne życie.
Co się stało w Michniowie?
Dobrze, ale dlaczego muzeum powstało w tym miejscu? Niemiecki wywiad wskazywał, że mieszkańcy wsi współdziałają z partyzantami. 8 lipca 1943 roku w Radomiu przeprowadzono naradę, na której omówiono pacyfikację Michniowa. Dwa dni później niemieccy oficerowie dokładnie obejrzeli wieś, aby lepiej zaplanować swoje działania, a 12 lipca 1943 roku rozpoczęli pacyfikację wsi.
Ludzie nie spodziewali się ataku. Niemcy wprowadzili posterunki — nie pozwalając, by ktokolwiek wydostał się ze wsi. Rozpoczęto masowe aresztowania. Przez około 12 h Niemcy zamordowali 102 osoby łącznie z kobietami i dziećmi. Zabijano pchnięciem bagnetem, rozstrzelaniem, a część osób zamknięto w stodole, którą obrzucono granatami, żeby wywołać pożar. Kiedy o masowym mordzie dowiedział się Ponury — wraz ze swoim oddziałem zaplanował akcję odwetową na niemiecki pociąg Kraków-Warszawa, około 1 km od wsi. Wagon oznaczony jako fur Deutsche ostrzelano, a w środku zostawiono napis: „Zemsta za Michniów”.
13 lipca 1943 roku Niemcy ponownie wrócili do wsi i zabili wszystkich, którym jakimś cudem udało się uniknąć mordu za pierwszym razem. Niemcy spalili całą wieś, nie oszczędzili nikogo nawet 9-dniowego chłopczyka, którego spalili żywcem z resztą wsi. Mieszkańcom pobliskich wsi łaskawie pozwolono zakopać zwłoki w masowym grobie (ale bez żadnych oznaczeń), nie zgadzając się na odbudowanie wsi, czy uprawy tutejszych pól.
Po II Wojnie Światowej państwo zaproponowało mieszkańcom przeniesienie się do innych wsi. Na miejscu mordu miał pojawić się pomnik, resztę planowano zalesić. Mieszkańcy Michniowa nie skorzystali z tej propozycji. Po wojnie niestety większość zbrodniarzy wojennych nigdy nie otrzymała żadnej kary, żyli nieniepokojeni przez nikogo.
Budynek Muzeum Martyrologii Wsi Polskich
Muzeum zostało otwarte w 78 rocznicę pacyfikacji Michniowa – 12 lipca 2021 roku. Jednocześnie tę datę wyznaczono jako Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej.
Jeśli chodzi o część muzealną, to w dużej mierze Muzeum Martyrologii Wsi Polskich skupia się na multimediach. Mało tu jest oryginalnych przedmiotów, a jednak część z nich którą zdecydowano się pokazać — wywołuje popłoch i nieprzyjemne skurcze w żołądku. Jest tutaj np. mydło z ludzkiego ciała, do którego dodawano olejek migdałowy, aby nieco zniwelować nieprzyjemny zapach. Ścisk w gardle powodują zwykłe czarno białe zdjęcia rodzinne, gdzie wycięto postaci, które zginęły w czasie wojny. Ogólnie muzeum ma wydźwięk głównie narracyjny. Odbiera je się wszystkimi zmysłami. Z głośników posłuchać można relacji świadków, czy nazwy wsi. Część wystawiennicza została przygotowana z odzyskowego, sczerniałego drewna (ze starych stodół i chat), które nadpalono, by wydzielało charakterystyczny zapach. Muzeum przeznaczone jest raczej dla nastolatków i dorosłych.
Znając tragiczną historię Michniowa — łatwiej zrozumieć koncepcję tutejszego budynku. Za projekt muzeum odpowiada studio Nizio Design International (Mirosław Nizio to ten od Muzeum Powstania Warszawskiego i Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach, oba są na wysokim poziomie). Budynek muzeum przypomina zniszczoną starą chatę, im bliżej końca zwiedzania jesteśmy, tym bardziej widoczne są prześwity w betonowej konstrukcji, co daje wrażenie, że budynek przeszedł przez trzęsienie ziemi. Nocą światło wydostaje się na zewnątrz, co wygląda, jakby dom płonął. Po obu stronach muzeum ciągną się nadpalone czarne krzyże, których liczba równa się ilości zniszczonych wsi. Architektura została wykończona stalą walcowaną na gorąco, a beton został poddany oddziaływaniu warunków atmosferycznych, ma wyglądać na zniszczony i nadszarpnięty czasem.
Prócz zwyczajnego zwiedzania, można się zdecydować na wypożyczenie audioprzewodnika. Na początku trochę obawiałam się, że muzeum mi nie podejdzie, ale w rezultacie uważam, że jest to bardzo ciekawe miejsce do odwiedzenia przy okazji wizyty, chociażby w Skarżysko-Kamiennej np. przy wizycie w Muzeum im. Orła Białego. Wywołuje emocje, zachowuje pamięć, a wystawa jest fantastycznie zrealizowana. Dodatkowym plusem jest fakt, że muzeum jest bezpłatne.
Muzeum Martyrologii Wsi Polskich
Michniów 38, Suchendniów
www.michniow.pl
Dodaj komentarz