Wiesz – człowiek głodny to człowiek wkurzony, a co jak co, ale burger i piwo to podstawowe atrybuty męskiej diety. Jakież było moje rozczarowanie, gdy stanęliśmy przed wejściem do baru na Hożej w Warszawie…
No bo jak to?! Ja, mięsożerca z krwi i kości, patrzę właśnie na napis „Krowarzywa” i z małym opóźnieniem uświadamiam sobie, że w środku nie uświadczę mięsa! Z niemałym oporem, rozglądając się z nadzieją na boki, że pomyliliśmy lokal, a w końcu ponaglany przez moją żonę – wlazłem do środka.
Krowarzywa – witajcie w wegeraju
Z byka spojrzałem na dość rozbudowane, wegańskie menu, zawierające 6 totalnie różnych burgerów. Wszystkie wegańskie. Raj dla wszystkich, co jedzą jedzenie, które je moje jedzenie.
Stojąc w dość pokaźnej kolejce, zastanawiałem się – na co się zdecydować, w rezultacie dając szansę na wybór mojej żonie. Niech se sama wybiera, skoro taka mądra – pomyślałem. Zirytowała się na mnie, machnęła ręką i zamówiła burgera Tofex i Warzywex, z popitką w postaci szotów z pokrzywy oraz rokitnika.
Szoty podali praktycznie od ręki. Zapobiegawczo, umoczyłem jedynie język w znanym już rokitniku i moja twarz nabrała dziwnego wyrazu z serii: „ale kurwa kwaśne!” Z powstałym wytrzeszczem czekałem na burgery. Nie, żarcie wege jest totalnie hipsterskie i na pewno nie dla mnie! I kiedy chciałem uciekać, właśnie podali nasze zamówienie.
Z uznaniem zauważyłem, że wielki, warzywny burger, wypchany sosami wyglądał jak z reklamy popularnego fast fooda. Zresztą wystarczy, że spojrzysz na zdjęcia – ledwo mieścił się w ręku!
W smaku był niczego sobie. Nie do końca kumałem wszystkie składniki (np. buraka), ale szczerze mogłem powiedzieć, że jest to naprawdę dobre! Ulżyło mi, że nie muszę kłamać, że mi smakuje. Kto by pomyślał, że kiełki (w burgerze!) mogą być smaczne?
Wadą lokalu jest to, że w sezonie, w zasadzie nikłe są szanse na to, by zjeść na miejscu. To typowy lokal z żarciem na wynos. W środku znajduje się raptem 6-7 miejsc siedzących, a tłum chętnych sprawia, że właściwie nie ma szans na chwile odpoczynku przy stoliku.
Jeśli jednak będziesz przypadkiem w centrum Warszawy, mając ochotę zjeść coś oryginalnego, smacznego i przystępnego cenowo – zakochasz się w Krowarzywej (?). Mówię to ja – facet, który nie uznaje obiadu bez mięsa. Kotlet zawsze musi być. Zielenina w takiej postaci? Czemu nie!
Krowarzywa
Krowarzywa rozrosła się i znajduje się w kilkunastu lokalizacjach w Warszawie, my jedliśmy na Hożej i Chmielnej.
www.krowarzywa.pl
Oryginalne miejsce 🙂 I chyba do klienta podchodzą z humorem – sądząc po nazwach i… szotach 😀 Spróbowałabym, otwarta jestem na eksperymenty 😉 Poproszę Tofex, well done!