Strona główna » Ekstremalne żarcie #6 – Jadalne owady – jak smakuje jedzenie przyszłości?
jadalne owady

Ekstremalne żarcie #6 – Jadalne owady – jak smakuje jedzenie przyszłości?

Osoby o wrażliwych żołądkach i spożywające posiłki — uprzejmie przepraszam. Robaczka na zgodę? ;)

Robaki? Kojarzą mi się z jednym słowem: dezynsekcja! Jeśli miałabym je określić ikoną — pewnie nie wahając się — dałabym wymiotną, zieloną twarz. Kiedy na jesieni małe pająki lezą do domu – szczuję je kotem, albo pełna rozpaczy wołam Filipa. To drugie może rzadziej, kiedy pewnego razu nie trafił, a on spełzał gdzieś na podłogę i… zakamuflował się gdzieś w okolicy łóżka. Byłam przekonana, że przyjdzie w nocy, żeby się zemścić za tę niecną próbę zabójstwa. 😉

Do mojego tarasu przylega dorodne drzewo czereśni i ponieważ nie chce mi się go pryskać – mam żelazną zasadę zjadać owoce tylko przez pierwsze dwa tygodnie, kiedy są dojrzałe. Jak za bardzo interesują się nimi ptaki – to już wiem, że ich środek już skrywa małych, białych, tłustych lokatorów. Owady w mące – fuj!

Niezupełnie pamiętam jakim cudem trafił do mnie skorpion w plastikowym bursztynie, ale to uczucie obrzydzenia, kiedy go stamtąd wyciągnęłam, orientując się, że jest prawdziwy – moje ciało bez problemu przybiera nawet teraz. Kiszki mi się skręcają za każdym razem, a na twarzy mam grymas, gdy tylko przypomnę sobie tę sytuację. To było jedno z najgorszych odkryć dzieciństwa, a moje wcale nie było takie kolorowe!

jadalne owady

Owadów w domu się boję, na zewnątrz omijam, a mimo to… zamówiłam sobie jadalne owady

Spróbowanie ich było na mojej liście marzeń, a to akurat z kategorii creepy. Nie sądziłam, że zrobię to ledwie dwa miesiące po spróbowaniu ślimaków. Umówmy się jednak, że ślimak z porządnej restauracji to jednak co innego. Robaki w restauracji nigdy nie brzmią dobrze. Chociaż… były już takie miejsca: Insekt w Łodzi, Co to je w Warszawie. Oba upadły, bo sanepid nie wiedział co z nimi zrobić (chyba że… zamknął je za robaki w jedzeniu?!). Przepisy jeszcze nie przewidywały takich frykasów na stołach, na dodatek jedzonych z własnej woli, a przedsiębiorstwa nie dały rady, bo w Polsce nie bardzo działa prawo – co nie jest zabronione, jest dozwolone. A przynajmniej nie w kwestii insektów.

Entomofagia, czyli jedzenie owadów ma być jedzeniem przyszłości. Zawsze patrzyłam na takie artykuły z przerażeniem, bo i w tonie: „i tak wszyscy umrzemy”, są pisane. Nikt normalny nie ma ochoty zamieniać karkówki na małą glizdę (tak, wiem, że to nie glizda, ale to i tak glizda). No może oprócz mnie. Jak zobaczyłam reklamę tuż przed Halloween, że można sobie kupić robale do chrupania, to od razu wzięłam kilka paczek. Jak mam próbować to na bogato.

jadalne owady

jadalne owady
Kiedyś akceptowałam robale tylko jako plastikowy dodatek. 😉

Robaki z Paki

Sama kupiłam robale na stronie Robaki z Paki, ale jak dobrze pogooglasz to bez problemu znajdziesz więcej robalowych firm. Stacjonarnie Kaufland się reklamuje hasłem Moc smaku w robaku (z robalową, sypką mieszanką). Ja się za bardzo nie przygotowywałam do tego doświadczenia. Robaki z Paki są polską firmą, choć na ten moment sprowadzają owady z innych państw.

Na świecie jada się ponad 2000 gatunków owadów, ale na moment pisania tego artykułu Unia Europejska zgodziła się na wprowadzenie do sprzedaży larw Mącznika Młynarka i produktów z niego pochodzących. W wersji dorosłej owad ten przybiera postać prawie 20 mm chrząszcza i dobrze żyje mu się w brudnych magazynach zbożowych. Brzmi naprawdę zachęcająco. 😉

Do sprzedaży dopuszczone są też świerszcze. W necie można przebierać między robaczkami w przyprawach, formach całkowicie sypkich, ale są też takie w czekoladzie, batonach, czy lizaku. Czekoladę wzięłam, ale lizanie robaka to jednak dla mnie za dużo na pierwszy raz.

jadalne owady

Jedzenie robaków? Ekhm… czy to jest zdrowe?

Jeśli tylko troszkę interesujesz się światem poza Europą, to zapewne doskonale zdajesz sobie sprawę, że 80% populacji świata chętnie je owady. I nie zawsze dlatego, że ludziom brzuchy przylegają do kręgosłupa, i robią to pod przymusem. Zresztą – kto nie połknął muszki, jadąc rozpędzony na rowerze albo nie pił soku z koszenilą – niech pierwszy rzuci kamieniem!

Patrząc na liczby, to 100 g świerszczy ma 48 gramów białka, a tyle samo wołowiny tylko niecałe 26 gramów. W zależności od gatunku owada – mają one różne witaminy i aminokwasy. Mówi się, że przy niektórych gatunkach mają tyle białka i protein co… odżywki białkowe. Potrafią mieć 2 razy więcej żelaza niż szpinak. Do ich hodowli zużywa się znacznie mniej gazów cieplarnianych i mniej wody. 1 kg robaków to jeden litr, gdzie w wołowinie jest to 1 kg na… 15 000 litrów! Mniej też jedzą w przeciwieństwie do ssaków i więcej ich części nadaje się do jedzenia (ponad 80%, gdzie w wołowinie jest to około 60%). Na dodatek taka mąka ze świerszczy jest naturalnie bezglutenowa. Owady smakują tym, co zjadły, więc możliwe, że w przyszłości będą karmione odpowiednim pożywieniem, nadającym im konkretny smak. Inny smak na chipsowe chrupki, a inny do ciasta, czy pizzę. Uśmierca się je przez schłodzenie.

Te liczby brzmią całkiem dobrze i dlatego plan na naprawę świata zakłada, że jedzenie robali będzie jedzeniem przyszłości. Według mnie komunikat jest trochę straszny, bo brzmi tak samo źle, jak to, że zabraknie wody. W telewizji jeśli pokazuje się ludzi z robakami, to tylko po to, żeby „ustrasznić” przekaz. Takie: „widzisz, co zrobią dla sławy, zje nawet robaka!” Jak oglądasz horror i widzisz pełzające robaczki, to masz wiedzieć, jak bardzo jest to przerażające.

jadalne owady

jadalne owady

Yyyy… chcesz powiedzieć, że jedzenie robaków nie jest przerażające?

Przyznam uczciwie, że stół w salonie na Halloween był zastawiony różnymi frykasami, a po robaczki jeśli już ktoś sięgał to 2-3 razy z ciekawości. Przegrywały bez problemu z innymi pychotkami ze stołu.

Oczywiście za pierwszym razem sięgaliśmy po kolei nieco niepewnie do miski po – JEDNEGO! – robala. Nagraliśmy nawet filmik i każdy z nas był niezbyt przekonany do słuszności doświadczenia, ale bez przesady nie było tak źle. 😉 Mieliśmy tylko schizy, że glizdy się ciągle ruszają.

Przekonałam się do nich dopiero kilka dni później, choć zdecydowanie bardziej odpowiadają mi mączniki. Mimo że – umówmy się – wyglądają znacznie gorzej. W czekoladzie ich smak jest kompletnie przytłumiony – spokojnie mogły być w wersji sypkiej, ale rozumiem, że nie byłoby takiego efektu. W wersji z przyprawami – są bardzo delikatne i chrupiące. Smakują głównie przyprawami, im bardziej intensywne, tym lepsze. Jedyny minus, że pachną dla mnie trochę jak sucha karma dla kota. Z chrupiącymi świerszczami się nie polubiłam – są dla mnie zbyt suche, mają drzewny posmak, jakbym żuła kijek albo korę.

Raczej nie kupię ponownie tych samych robaków, bo wolałabym spróbować innych gatunków, może już za granicą. Na pewno lepiej smakowałyby takie robione na świeżo niż z długą datą ważności, ale dla osób, które lubią przełamywać swoje bariery albo lubujących się w ekstremalnych doświadczeniach – to fajny wybór, choć nadal z półki premium. Dziś wydaje nam się to nieco dziwne, ale przypomnę, że kiedyś ogromną awangardą było jedzenie ziemniaka, bo służył za… kwiatek. To, co? Skusisz się? 😀

Klaudyna Turczyńska

Nie może usiedzieć w miejscu, każdy weekend spędzałaby w trasie. Pasjonatka fotografii. Lubi odpoczywać na wsi, ale kocha miasto. Łatwo odnajduje się w każdej roli i nie potrafi spędzać czasu bezczynnie. Czasem można ja spotkać, jak pilotuje z dzieckiem samolot i bazgra kredą po chodnikach, malując kotki. Nie żyje bez kawy.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?