Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak w ostatnich latach nadleśnictwa się rozwinęły. Jeszcze do niedawna były one dla mnie tak samo zbędną instytucją, jak przeważająca część informacji turystycznych. Ot, istnieją sobie, ale efektów prac leśnika ni widu, ni słychu.
Teraz jednak z przyjemnością rewiduje swoje zdanie
Podróżując po Mazowszu, co chwila zaglądamy do lasów albo puszczy i spędzamy tam długie godziny. To ten typ roślinności i ukształtowania terenu, który jest w czołówce moich ulubionych. Chyba tylko polskie Tatry są wyżej.
Z przyjemnością zatem odnotowuje fakt znaczącej poprawy warunków. Nie tylko dla turystów, bo dla nas są przygotowane ławki, wiaty, fantastyczne ścieżki, czy tablice informacyjne pełne ciekawostek. To także poprawa losu dla samych zwierząt. Lasy są czystsze (na wyznaczonych szlakach dodatkowo sprzątane), w wielu miejscach w oddali widać paśniki, a dzięki wytyczonym ścieżkom dla ludzi, nikt nie wchodzi sobie w drogę. Przykłady działania leśniczych mógłbym mnożyć. Ale do napisania tego tekstu zmobilizowało mnie szczególnie jedno, wyjątkowe miejsce.
To Arboretum w Nadleśnictwie Marcule
Podróżując w ostatnim czasie między Szydłowcem a Kielcami – mijaliśmy je wielokrotnie, chociaż nie wiedząc czemu, nie wchodziliśmy tam. Wiesz, jak to jest – ciągle coś goni, a to terminy, a to pogoda. Kiedy w końcu zajechaliśmy do Arboretum, byliśmy mile zaskoczeni już od progu.
Duży, zadbany, wygodny parking – przy ciekawie zapowiadających się zabudowaniach – pozytywnie nastrajał do zwiedzania. Opłata za wstęp jest jakaś absurdalnie niska (w 2018 to około 2 zł od osoby), wrzucana do puszki, z czego pieniądze idą na utrzymanie zwierząt. Czyli tak naprawdę – prawie nic. Zaraz za progiem biura dostrzec można wielkie, wygodne wiaty wyposażone w paleniska na ognisko i publiczną toaletę. Standard jak wszędzie indziej. Najważniejsza jest jednak dalsza część tego ogrodu botanicznego skupiającego się na krzewach i drzewach – bo w zasadzie z tym mamy tu do czynienia. To kilka hektarów ziemi pełnej zieleni, stawów i zwierząt – w bardzo przyjaznym dla turystów wydaniu.
Na terenie Arboretum w Nadleśnictwie Marcule występuje ponad 600 gatunków krzewów i drzew rodzimego pochodzenia i strefy klimatu umiarkowanego
Ogród ma za zadanie spełniać kilka funkcji. Przede wszystkim jest jednostką naukową, w której bada się m.in. odporność introdukowanych roślin na mróz, czy ich stopień adaptacji do nowego dla nich środowiska. Dzięki wieloletnim obserwacjom będzie można ocenić przydatność różnych gatunków do różnych zastosowań.
Oprócz tego Arboretum jest świetnym miejscem do wypoczynku i rekreacji, gdzie przy okazji można poszerzyć swoją wiedzę z zakresu wiedzy botanicznej i leśnej. Możemy tu pospacerować cudnymi alejkami, w cieniu wysokich drzew, napawając wzrok kolorowymi kwiatami. Jeśli zatrzymasz się tu w trakcie dłuższej wyprawy – Arboretum Marcule może być dla ciebie cudownym miejscem na rozprostowanie nóg. Jest na tyle spore (około 7 ha) i na tyle „małe”, że spokojnie spędzisz tu dłuższą chwilę, nie martwiąc się, że zajmie ci to zbyt wiele czasu. Arboretum jest też fajną alternatywą na spacer dla osób, które szukają atrakcji w okolicy Kielc.
Nie da się nie zakochać w tutejszych zwierzętach
Przy Arboretum powstał mini zwierzyniec. Jest tu mnóstwo zwierząt bardziej nam znanych – takich jak osioł, gęsi, bażanty, czy kozy – ale także i tych, które spotkać znacznie trudniej. Są tu m.in. sarny, czy daniele. Część z nich jak Konik Polski – to szalenie ciekawskie istoty. Niektóre ze zwierząt podchodziły na tyle blisko, że aż kusi, by je dotknąć lub pogłaskać. Oczywiście nie jest to możliwe ze względu na wysokie (czasem podwójne) ogrodzenie dookoła, ale też przez zasady tutaj panujące.
Zwierzaki spacerują po dużych wybiegach, z mnóstwem trawy i cienia. Nadleśnictwo Marcule nie zapomniało jednak o turystach, gdzie jest wyznaczona dla nich duża antresola, z której mogą podziwiać sarny, które rozbiegają się po dużym, przestronnym wybiegu.
Stado leniwych jelonków, ewidentnie zamiast gości – woli swoją trawkę znajdującą się w cieniu. Miejsce jest zrobione z większym rozmachem i różni się od tego w Cyganówce. Tutaj zwierzęta są ewidentnie „bardziej” w zbliżonym do naturalnego środowisku, ale za to mniej chętnie podchodzą do turystów. Jeśli chcesz z bliska zobaczyć sarenki, to zdecydowanie bardziej polecam Cyganówkę.
Za to wzdłuż ptaszarni udało nam się spotkać młodego i ewidentnie przytulaśnego młodego koziołka, który na widok ludzi od razu leci do siatki, licząc, że dostanie coś dobrego, albo chociaż odrobinę głasków. Nie mogliśmy nacieszyć się jego towarzystwem i spędziliśmy przy nim blisko pół godziny. To naprawdę rzadka okazja spotkać takiego przytulasa z lasu. Chemia między nami ewidentnie zaiskrzyła, bo gdy w końcu poszliśmy dalej – maluch ewidentnie nie chciał się z nami pożegnać – biegł praktycznie przy nodze wzdłuż ogrodzenia, co chwila podskakując i spoglądając na nas wielkimi sarnimi oczkami.
Marcule to nie tylko zwierzęta
Marcule to oprócz zwierząt i roślin to naprawdę przyjemne widoczki, które dzielą się na bajorka, kawałek lasu, wrzosowiska (z krytycznie zagrożonym wyginięciem różanecznikiem żółtym), czy alpinarium (z kolekcją roślin górskich). Jest tutaj wszystko, by zrobić sobie dłuższą, a nawet kilkugodzinną przerwę. Leśne cymbały, (działający i w końcu nie w cieniu!) zegar słoneczny, czy rzeźby przedstawiające leśne zwierzaki i drewniane owoce i nasiona. Urozmaicona infrastruktura uatrakcyjnia pobyt zwłaszcza dla rodzin, które wybiorą się tu z dziećmi.
A jakby i tego było dla kogoś mało, to jest tutaj nawet skansen maszyn. Jest nieduży, ale wystarczający, aby zobaczyć proste urządzenia, wykorzystywane niegdyś w codziennej pracy rolnika i leśnika. Sprzęty wykorzystywane były na terenie lasów Puszczy Iłżeckiej oraz ziemi iłżeckiej.
Przy drzewach znajdują się opisy z informacjami na temat gatunków. Możemy zobaczyć tu także dąb wyhodowany z… żołędzi poświęconych przez Jana Pawła II w 2004 roku. Ochłodę przed upałem stanowią liczne bajorka i stawy z rybami. Z wody nie można korzystać, ale można popatrzeć na cudowny krajobraz z licznych mostków i przy okazji „nawdychać się” roślin o słodkim i odurzającym zapachu, który nie pozostawia nikogo obojętnym.
Nie będę pisał czy warto
Bo odpowiedź przecież już znasz. Nie zmienia to faktu, że można spędzić kilka naprawę długich pełnych rodzinnej zabawy chwil – w pięknym otoczeniu wśród cudownych, stęsknionych za ludzkim zapachem zwierząt. Nudzić się z pewnością nie będziesz, a obiekt jest na tyle blisko głównych tras, że podróżując z jednego końca na drugi – złapiesz tutaj drugi oddech i niezbędny wiatr w żagle. Szczerze zachęcam.
Nadleśnictwo Marcule
Marcule 1, Iłża
Dodaj komentarz