W sumie opublikowaliśmy 146 artykułów, z których popularność niektórych była dla nas ogromnym zaskoczeniem. Część z kolei przeszła zupełnie bez echa, choć byliśmy pewni, że będą na topie. Ciekawi jesteście, które wpisy były przez was najbardziej lajkowane?
Zapraszam do zestawienia!
Najlepsze wpisy podróżniczo-lifestylowe w 2014 roku
#1 W Atelier Amaro
Wpis, który sprawił, że nasze statystyki poszybowały w kosmos. Nie będę ukrywać, że od początku byliśmy przekonani, że wiele osób jest ciekawych – jak wygląda słynna restauracja od środka. Wiedząc, że wewnątrz jest ciemno, aby zrobić w miarę udane zdjęcia – kupiłam nowy obiektyw i przeczytałam dwie książki o fotografii jedzenia. Jest to bodajże druga notka, w której fotki zaczęłam robić na ustawieniach manualnych, a nie automatycznych. Okazało się, że moja wysłużona, ośmioletnia lustrzanka, nie jest taka zła, jak mi się początkowo wydawało.
Co was jednak najbardziej przekonało, to świetny tekst napisany przez Filipa. Był tak dobry, że na fali Wykopu – pewien portal chciał go od nas odkupić! To prawda, że polska restauracja z jedną gwiazdką Michelin budzi emocje, co widać nadal po namiętnym udostępnianiu wpisu. Największym wyróżnieniem stało się dla nas jednak – umieszczenie linku do naszego bloga na oficjalnym profilu Atelier.
#2 W sercu Łodzi – ulica Piotrkowska
Do Łodzi wpadliśmy spontanicznie i na krótko, bo tuż po odwiedzeniu Mikrokosmosu. Jedyne co udało nam się zwiedzić z tego miasta, to właśnie ulicę Piotrkowską. O tym, jak bardzo nam się spodobała, możecie przeczytać w artykule. Faktem jest, że nie znaliśmy wcześniej nikogo, kto doceniałby to miasto, a społeczność, która uaktywniła się na blogu wraz z publikacją tego tekstu, była dla nas ogromnym zaskoczeniem!
Właśnie takie wpisy pokazują, jak stereotypowo postrzegamy Polskę, choć naprawdę są w niej miejsca, z których powinniśmy być dumni.
#3 Współczuję sprzedawcom – byłem jednym z nich
Zonk. Zwlekaliśmy z publikacją długo, bo zawsze wpadało nam „coś ciekawszego”. Historie z pierwszych „poważnych” prac, wykonywanych przez nas w czasie studiów – zebrane w kupę. Wrzuciliśmy teraz, bo Wigilię i Sylwestra jak co roku Filip spędza w pracy, tyle że na innym niż sprzedawca stanowisku.
Część osób w ogóle nie zrozumiała, o czym jest artykuł, niektórzy koniecznie chcieli nam udowodnić, że sprzedawca to (dobrze płatna) praca marzeń, a klient to pan i władca, który może robić, co chce. Mimo to – lajki, udostępnienia, komentarze i wiadomości prywatne sprawiły, że uwierzyliśmy w polskie społeczeństwo.
#4 Wieś lekiem na chandrę
Krótszy dzień i chłodniejsze wieczory, sprawiają, że nawet kocyk z kakałkiem nie pomaga na pogarszający się nastrój. Sierpc to (nie)typowa wioska, która jest naszym antidotum i ładuje nasze akumulatory przynajmniej na tydzień. Jeździmy tam rok w rok, o różnych porach. Zawsze jest pięknie, sielsko, a spacer po muzeum pozwala pozbyć się czarnych myśli.
#5 Powstanie Warszawskie z perspektywy kobiet
Zasięg, jaki wytworzył artykuł o kobietach Powstania Warszawskiego, ilustrowany zdjęciami z muzeum – pokazuje, że temat mimo upływu czasu jest ciągle żywy i potrzebny. Książka jest naprawdę rewelacyjna i bardzo rzadko gości na mojej półce, wędrując sobie z rąk do rąk.
I… najbardziej niedoceniony artykuł
Cóż – nie wszystkie nasze artykuły przypadły wam do gustu. Niektóre z założenia adresujemy do wąskiej grupy, ale ta jedna jest zastanawiająca:
Żyć pełną gębą
Dlaczego rozczarowanie? Otóż była to jedna z najlepiej poczytnych notek w tym roku, a mimo to niewielu z was ten tekst polubiło. No nie wypromowała się biedula.
W następnym wpisie opowiemy wam krótko o naszych pomysłach, które (na szczęście dla was) się nie ziściły. Co się wydarzyło na blogu w ciągu tych 10 miesięcy, jakie zmiany nastąpiły w nas samych i jakie mamy plany na kolejny rok. Będzie się działo! Najlepsze plotki prosto od źródła.
Uwielbiam takie zestawienia podsumowujące. Na ten moment mam zaplanowane 5 i ruszam z koksem jutro 🙂
Z chęcią zobaczę. 🙂
wszystkiego dobrego i do przeczytania w następnym roku!
Dziękujemy bardzo!
I mam nadzieję, że także… do zobaczenia (w końcu!) 🙂
ps. też mam taką nadzieję że kiedyś w końcu się poznamy osobiście….a jeśli nie zrozumiałam aluzji i to było wproszenie się na mój kawałek warmińskiej ziemi w odwiedziny, to oczywiście zapraszam! (hahaha)