Graczem jestem, odkąd tylko sięgam pamięcią. Na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy byłem małym brzdącem – tata przyniósł wielki szary karton. W nim znajdowało się ówczesne cudo techniki – komputer klasy PC z niesamowitym procesorem 8086 i całymi 32 kilobajtami pamięci. Wyposażony w żółto-czarny monitor i coś, przed czym klękało całe osiedle – aż dwa napędy dyskietek 5,25″. Dziś wszystkie wymienione wyżej terminy nikomu nic nie mówią, bo współcześni użytkownicy nawet nie wiedzą co to dyskietka i do czego ona służy.
Na wspomnianym komputerze graliśmy w Prince of Persia, Contrę, Diggera czy Grand Prix Circuit, czyli wyścigi Formuły 1 (od tej gry wzięła się moja pasja właśnie do tego sportu). Chwilę potem w domu zagościło Atari 2600 Junior z całą jedną grą – Star Trek.
Od tego nie było już odwrotu!
Wraz z kolejnymi latami moje zainteresowanie informatyką i komputerami rosło, ale najwięcej czasu i energii skupiałem właśnie wokół gier. Gdy któregoś razu zapytany zostałem, dlaczego właściwie gry, a nie cokolwiek innego – odpowiedź była prosta – nie chodziło w tym tylko o marnotrawstwo czasu przesiadywania przed ekranem i tępego wciskania klawiszy. Owszem, uwielbiałem niszczyć wrogów, rozstrzeliwując ich na najróżniejsze pomysły, zdobywać podia w różnorakich wyścigach, czy budować i niszczyć całe cywilizacje. To nie zmieniło się po dziś dzień. Jednak gry oferują dla mnie znacznie więcej. Z jednej strony – czysto rozrywkowej – to wspaniała możliwość zanurzenia się w wykreowanym świecie, możliwość wpływania na niego swoimi decyzjami, przeżywanie losów bohaterów albo i całych światów.
Z drugiej – gry są dla mnie takim samym nośnikiem kultury jak książka, filmy czy muzyka, a często łączą w sobie wszystko na raz. Jak w każdej formie rozrywki, tak i tutaj mamy do czynienia z dziełami wybitnymi, które przechodzą do kanonu rozrywki, a wręcz przebijają się do masowej świadomości (w Polsce będzie to chociażby Wiedźmin, Diablo czy seria Call of Duty), jak również totalnym – cóż – szajsem. Niezależnie od ich poziomu są prawdziwą skarbnicą wiedzy i ciekawostek. Wszak, za tym produktem stał jakiś człowiek lub (co bardziej prawdopodobne w obecnych czasach) cały sztab ludzi. Każdy z nich miał jakąś wizję, marzenia, przesłanie, które chciał pokazać światu. Każda z tych gier to hektolitry potu, dziesiątki lub setki nieprzespanych godzin, a nie rzadko również i łzy. Skąd to wiem? Miałem przyjemność pracować przy sześciu grach i tajniki tej pracy niedługo wam zdradzę.
Kurzołapki czy coś więcej?
Mając w domu 11 konsol i ponad 200 pudełek z grami – czuję się nienasycony. Logistycznie rzecz biorąc – jest pewien kłopot z magazynowaniem tego. Teraz jeszcze mieści mi się to w dedykowanym pomieszczeniu, w piwnicy domu. Co będzie za kilka lat, gdy skompletuję dokładnie to, co chcę? Tego nie wiem.
Czemu więc w dobie cyfrowej dystrybucji pozostaje przy czymś tak archaicznym? Z kilku względów. Po pierwsze – uwielbiam emocje rozpakowywania gry. To trochę jak czytanie książek papierowych, a na czytniku ebooków. Niby to samo, ale jednak szelest papieru potrafi przyprawić o ciarki. Podobnie z grami. Piękne, limitowane wydanie gry z fizycznymi dodatkami potrafi sprawić tyle samo radości, co niezły prezent. Po drugie – cyfrowa dystrybucja ma to do siebie, że jest… ulotna. To trochę jak z Netlixem, którego oferta przecież regularnie się zmienia – dziś gra cyfrowo jest dostępna, a jutro jej nie będzie. W przypadku fizycznego wydania nie mam z tym kłopotu – do gry mogę wrócić w naprawdę każdym momencie.
Po trzecie i najbardziej nieoczywiste – to także inwestycja. Zauważyłem, że ten temat jest niczym temat tabu także wśród wyspecjalizowanych grup zrzeszających kolekcjonerów. Każdy z nich chowa się za wzniosłymi celami. I ja to doskonale rozumiem! Jednak nie ma też co ukrywać, że najrzadsze lub najlepiej zachowane egzemplarze gry potrafią z czasem bardzo mocno zyskać w cenie. Nie jest to inwestycja szybkiego zwrotu – trzeba tutaj liczyć raczej w latach lub nawet -nastu latach, ale się da 🙂
Te gry to prawdziwa podróż w czasie
Dziś szalenie mi szkoda, że swojej kolekcji nie powiększałem lata temu, gdy przez moje ręce przewijały się prawdziwe perełki. Cóż, z zainteresowaniami jest trochę jak z miłością – na wszystko musi przyjść czas. Dziś moim celem jest zbudowanie kompletnej kolekcji gier dla PlayStation Vita oraz rodziny Xbox (Xbox Classic, Xbox 360 oraz Xbox One). To i tak grubo ponad 4000 gier! Czy mi się to uda? Nie wiem, ale nie ma to większego znaczenia. Budowanie kolekcji to nie tylko przyjemność z dostawienia kolejnego pudełka. To przyjemność spotkania poprzednich posiadaczy tych gier, którzy często są równie zafascynowani grami, jak ja. Tu też jest ukryta historia! To także budowanie czegoś większego – część gier kupuje, gdy świeżo trafiają na rynek i pachną jeszcze nowością. Część gier dostaje od starych znajomych, znajomych znajomych albo zupełnie obcych ludzi. Zdobycie niektórych jest banalnie proste, a jeszcze inne są tak rzadkie, że zdobycie ich graniczy z cudem.
Chciałbym tym cyklem pokazać ci tytuły, które może i są oczywiste, ale które kryją w sobie fascynujące historie, są na swój sposób ciekawe, wyróżniające się lub do których mam wyjątkowy sentyment. Zapraszam cię więc do swojej piwniczki!
A to u mnie wygląda tak samo.. Jakiś czas temu zacząłęm kolekcjonować rzeczy na Xbox(y). Skupiam się na grach jak i akcesoriach. Za kilka dni, np. u mnie wyląduje uDraw. Wylądował deck do Dj Hero, lądują kolekcjonerki, lądują gry. Ba, nawet zacząłem prowadzić spis w Excelu 😉
Och, Excel tutaj jest niezbędny. Też go prowadzę! 😛 Mam tam spis co mam, w jakim to jest stanie, w jakiej wersji i czego pilnie poszukuję 😀
Akcesoria powoli też uzupełniam, ale droga jeszcze do tego daleka. Teraz najbardziej poszukuję klasycznego Xbox (Xbox Classic) oraz Xbox 360 Pro.
Tak poza tym jeżeli pisałeś artykuł, mogłeś wrzucić zdjęcia swojej kolekcji. Człowiek by sobie porównał 🙂
Będę wrzucał regularnie. Nie mogę zdradzić wszystkiego od razu bo po co potem czytać? 😉
Daj znać pod tym komentarzem jak napiszesz kolejny artykuł. Dzięki!
Daję znać 😀 Chociaż wyborem będziesz pewnie zaskoczony 😉
https://skomplikowane.pl/felietony/skyforce-anniversary/
Zachęcam też do obserwacji fanpage, to będziesz na bieżąco z kolejnymi odcinkami: https://www.facebook.com/facet.skomplikowane/