Jak co roku, tak i w tym podkreślę, że seria F1 od Codemasters jest przykładem tego, jak rozwijać serie tasiemcowe. Nie zawsze potrzeba rewolucji, czasem wystarczy podejść do tematu rzetelnie. Dorzucić nowe funkcje, poprawić te gorsze, zaktualizować składy i… przepis na sukces gotowy. Chociaż z początku nie było to dla mnie oczywiste.
F1 2021 Recenzja
EA kupiło Codemasters
Ogromny szok, jaki przeżyłem na początku roku to właśnie wieść o przejęciu legendarnego studia przez… no cóż – EA. O „elektronikach” można wiele napisać i w większości są to raczej rzeczy niemiłe. A Codemasters przyniosło światu całą serię gier, które weszły do kanonu: Colin McRae Rally, Dirt, GRID, F1, Micromachines, a są jeszcze Operation Flashpoint, czy Overlord.
Po wielu godzinach spędzonych przed ekranem – jedno wiem z pewnością – tegoroczna odsłona nic na tym nie straciła.
Jak w starej dobrej… TOCA: Race Driver
Pamiętam gdy pierwszy raz odpaliłem w 2003 roku tytuł TOCA: Race Driver. Była to trzecia część udanej serii wyścigów torowych od „codies”, ale pierwsza, która wprowadziła do gry fabułę. W F1 jest też zaprojektowane zgrabne wprowadzenie do gry, poprzez możliwość rozegrania części fabularnej. Droga Do Sławy – bo tak nazywa się ten tryb – to rozegranie kilkunastu wyścigów przeplecionych rewelacyjnie zrealizowanymi wstawkami filmowymi.
Jest tutaj wszystko, co chwyta za serce – nie najgorsza fabuła, team orders, gwiazda odchodząca na emeryturę, młody gniewny, który szuka swojego miejsca w F1 i „ten trzeci”, który skutecznie podburza tych dwóch pierwszych. Za każdym razem do przejechania mamy kilka okrążeń z danego wyścigu, ale najczęściej są to te kluczowe, które wpływają na linię fabularną.
Scenki przerywnikowe są zrealizowane w iście hollywoodzkim stylu. Dużo się dzieje, są ślicznie wykadrowane i najczęściej zachwycają detalami, przez co miałem wrażenie, że oglądam prawdziwy wyścig. Są jednak ujęcia, które aż kłują w oko i zmuszają do zastanowienia się, kto to wypuścił. Nie ma jednak co narzekać – tryb fabularny to kapitalna rzecz i liczę na jej dalsze rozbudowanie w kolejnych latach. Kto wie, może z czasem doczekamy się swego rodzaju Car RPG? 😉
Kampania dla jednego… i dwóch graczy!
Kolejna nowość to zmiany w kampanii. Tak jak w ubiegłym roku, tak i teraz do naszej dyspozycji oddany zostaje spory moduł „Mój Team”, w którym to możemy od podstaw stworzyć własny zespół F1. Tam decydujemy w zasadzie o wszystkim – jakim malowaniem pokryty będzie nasz bolid, jakie stroje będą nosić kierowcy, na wyborze drugiego kierowcy, sponsorów i dostawcy silnika kończąc. Tutaj wielkich zmian do poprzedniej edycji nie ma.
Nowością jest zaś kampania dla dwóch graczy. Wystarczy, że znajdziemy kogoś z drugim egzemplarzem gry i możemy walczyć o mistrzostwo świata ze znajomym. Szkoda, że gra nie wspiera tego w trybie podzielonego ekranu.
We wspólnej zabawie możemy jeździć dla tego samego zespołu lub dla różnych zespołów. Cieszy dopracowanie tego trybu w najdrobniejszych elementach. Pamiętano tu o tym, że każdy z graczy może choćby ustawić własne ustawienia trudności i włączyć (bądź wyłączyć) ułatwienia. Świetna rzecz!
Reszta to zmiany kosmetyczne
Nawet nie ma się co oszukiwać. Zmieniono trochę interfejs podczas jazdy na torze, który wydaje się teraz lżejszy, bardziej przemyślany i czytelniejszy. Delikatnie zmieniono treningi, w których co prawda czekają na nas te same zadania, ale w różnej kolejności. No i ponownie – jest to jakby czytelniej pokazane. Sporo zmian jest w drzewku rozwoju, ale w mojej ocenie akurat na gorzej. Z początku bardzo trudno się połapać, w co mogę zainwestować posiadane środki, a w co nie.
Takich poprawek i ulepszeń jest w grze sporo. Delikatnie zmodyfikowane cutsceny, przebudowany układ ustawień gry, czy zaktualizowane składy. W mojej ocenie jednak – nie sprawiają, że mamy poczucie z obcowaniem zupełnie nowej gry, a raczej zbiorem poprawek do poprzedniego wydania.
W przeciwieństwie do ubiegłorocznej edycji – jest też trochę wad
Grę ogrywałem na konfiguracji, którą w zasadzie składałem pod tę serię: Telewizor LG OLED CX, Xbox Series X, kierownica Thrustmaster, fotel wyścigowy Trust i zestaw słuchawkowy wspierający Dolby Atmos Astro A40. I co udało mi się zarejestrować? Gra co prawda wczytuje się szybko jak rakieta, ale potrafi porządnie chrupnąć podczas niektórych wywiadów.
Dźwięk psuje się w momencie odblokowania achievmentu, a grafika? Cóż, trzeci bądź czwarty rok dostajemy w zasadzie to samo. Już najwyższa pora na lifting. Twórcy chwalą się obsługą ray tracingu i rzeczywiście jest. Jednak tylko… w garażu podczas oglądania bolidów.
Polecę, ale nie każdemu
Oczywiście, że będę w to grał od rana do wieczora. Doszedłem do takiej wprawy, że gram już prawie na najwyższym poziomie trudności, z wyłączonymi wspomaganiami (poza linią wyścigową, sorry) i pełnym, realnym obciążeniem czasowym i nadal uważam, że nie ma lepszego symulatora. Radość z jazdy koło-w-koło i zdobycie choćby jednego punktu jest przeogromna.
Gra jest na tyle elastyczna, że daje frajdę totalnym amatorom, którzy usiądą do niej pierwszy raz i nie pozwoli oderwać się starym wyjadaczom. Tym pierwszym polecam, tym drugim powiem uczciwie: jeśli nie jesteś fanatykiem serii – spokojnie możesz tę odsłonę pominąć. Tryb fabularny jest kapitalny, ale wyjadaczy i tak on nie zainteresuje. A reszta zmian, to tylko kosmetyka.
Dodaj komentarz