Pamiętam, gdy jako dziesięciolatek pojechałem z rodzicami do Tunezji. Och, cóż to był za wyjazd! Prócz wielu kąpieli w Morzu Śródziemnym sporą część wyjazdu poświęciliśmy zwiedzaniu. Zdecydowanie największe wrażenie zrobiły wówczas na mnie szczególnie dwa regiony. Słynna i niesamowita dla oka Sahara, wypełniona po horyzont piaskiem drobnym niczym mąka. Cudny piasek jest tak samo ładny, jak niebezpieczny — drobny podmuch wiatru potrafił w jednej chwili zatkać wszelkie drogi oddechowe. Bardzo szybko się dowiedziałem, czemu wędrowcom zbliżającym się do pustyni potrzebne są chusty!
Drugim miejscem zapierającym dech w piersiach zdecydowanie były dla mnie Góry Atlas. Oba te diametralnie różne regiony miały jednak jedną cechę wspólną — głazy, które zostały ukształtowane przez wiatr.
Kojarzysz ten widok zapewne bardzo dobrze
Bo takie widoczki często eksponowane są szczególnie w Hollywoodzkich produkcjach. Jeśli włączysz jakikolwiek western rozgrywający się w Teksasie — to widać tam smukłe i wypolerowane skały w tle. Kto nie chciałby ich zobaczyć? Skały o takim kształcie powstają na dwa sposoby. Pierwszym jest oczywiście wiatr, który niosąc drobinki piasku — dosłownie obejmuje skałę, polerując ją i nadając jej finezyjny kształt na przestrzeni wieków. Drugim sposobem jest płynąca woda, która podobnie powoli, acz metodycznie działa w ten sam sposób.
Skałki Piekło pod Niekłaniem
Skałki Piekło pod Niekłaniem w województwie świętokrzyskim, które chciałbym ci dzisiaj przedstawić — utworzyły się właśnie poprzez działanie wody, co samo w sobie jest już ciekawe.
Bo skąd woda w lesie?
Odpowiedź nasuwa ci się zapewne sama — otóż przed wiekami, w czasach jury, tego lasu zwyczajnie tutaj nie było. Skałki, które pod Niekłaniem oglądamy — są pozostałościami po lądolodzie, który kiedyś pokrywał ten teren. Gdy epoka lodowcowa się skończyła, a czapa lodowa zaczęła się cofać — większość świętokrzyskiego znalazła się pod wodą, tworząc płytkie morze. Natura potrzebowała ogromnej ilości czasu, by skały w jakiś sposób zagospodarować. A ten czas wykorzystały właśnie fale, które wraz z piaskiem uderzając o piaskowiec — zaczęły tworzyć fantazyjne wzory i kształty.
Czemu zatem po prostu nie wypłukały całych skał? A to wynika wprost z tego, że ich górna warstwa… jest twardsza od tej dolnej. Całe szczęście!
Istnieje też druga, mniej oficjalna teoria nawiązująca do nazwy tego miejsca
Otóż Lucek, albo bardziej oficjalnie — Lucyfer — pilnował tu swoich diabłów, które odbywały w tym miejscu karę. Obijały się podczas swojej pracy, za co zostały ukarane przez szefa. Nocami pobliscy mieszkańcy słyszeli, jak przerzucane są w tej okolicy głazy, a same skały świeciły ogniem piekielnym. W ciągu dnia, w tutejszej puszczy — kierowały ludzi na złe szlaki albo prowadziły nieszczęśników na moczary. Czy jest w tym jakieś ziarnko prawdy? No… jeśli tak wygląda piekło, to ja będę tam pierwszy!
Piekielnie piękny rezerwat
Same skałki są zbudowane z miękkiego piaskowca, niestety mocno podatnego na zarysowania i uszkodzenia. Rezerwat, który tu powstał 1 kwietnia 1959 roku — miał za zadanie je chronić. Dodatkowym argumentem było występowanie w tych okolicach reliktowej rośliny — zanokcicy północnej z epoki polodowcowej. Znajduje się na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski i grozi jej wymarcie. Jej łacińska nazwa to Asplenium septentrionale. Z wyglądu podobna jest nieco do kępek trawy, a zarodnikuje w okresie od lipca do sierpnia. Niestety ostatni raz zaobserwowano ją tutaj w 1998 roku, ale jej zarodniki są cały czas dostępne w tym środowisku, więc leśnicy wyrażają nadzieję, że jeszcze może się odrodzić do postaci dorosłej. Ponoć jej największe krajowe skupiska występują na Dolnym Śląsku.
Trochę smutno, z drugiej strony jako turyści możemy tutaj napawać się widokiem starodrzewia. Nie jest co prawda przedmiotem ochrony, jednak zarówno dęby, jak i sosny występujące na terenie Piekła pod Niekłaniem — liczą sobie ponad 150 lat. Pomiędzy nimi gdzieniegdzie rozwinęły się brzozy brodawkowate, paprotki zwyczajne, konwalie majowe i dwulistne. Jest to idealne miejsce do bytowania płazów i gadów, których tutaj nie brakuje.
Edukacyjny i orzeźwiający spacer
Do wspomnianych Skałek Piekło prowadzi bardzo wygodna i szeroka ścieżka, wprost od leśnego parkingu znajdującego się przy drodze. Oznakowana jest dobrze, ale trzeba być uważnym — wystarczy podążać za tabliczkami ze strzałkami z napisem „rezerwat”. To raptem 1,5 kilometra drogi do pokonania, wśród pachnącego świeżym powietrzem lasu, w ciszy i spokoju. Po drodze jest kilka tabliczek edukacyjnych na temat lasu, choć szkoda, że tak mało o samych skałkach.
Ruchu tutaj wczesną wiosną nie ma za dużego, chyba że mówimy o mieszkańcach pobliskich miasteczek, którzy grupowo zatrzymują się tu, aby pobrać ze źródełka wodę w dużych ilościach do przywiezionych ze sobą plastikowych baniaków. Woda musi być wyjątkowo smaczna, bo w kolejce do źródełka szybko zaczęła się tworzyć kolejka! Podczas naszego spaceru nie trafiliśmy na nikogo w dalszej części lasu, jednak latem w weekendy może być tłoczniej.
Skałki rezerwatu Piekło mogą z powodzeniem tworzyć magiczną scenerię do niejednego filmu. Nie są zbyt duże — najwyższe sięgają wysokością do 8 metrów. Jednak niesamowite jest to, że powstały około 200 mln lat temu!
W przeciwieństwie do innych odwiedzonych przez nas miejsc tutaj jest naprawdę czysto, pomimo iż skały noszą ślady obecności młodzieży. Czasem na skale są wyryte imiona, serduszka czy inne „grafiki”. Trochę nie rozumiem tej mody, ale na szczęście w większej odległości tego w żaden sposób nie dostrzeżesz.
Spacer między skałkami jest taką możliwością przeniesienia się na chwilę w czasie. Skałki Piekło są niczym pomnik dla natury – jej cierpliwości i sumienności na przestrzeni prawdopodobnie tysięcy lat. Formy, jakie tutaj przyjmują skały, są fascynujące. Czasem są to maluteńkie jamy, w których może schować się jakiś zwierzak. Innym razem przypominają filary podtrzymujące gruby, wielowarstwowy, skalny sufit. Jeszcze innym razem to duże grzyby, czy progi, które na upartego mogą służyć jako schronienie przed deszczem (tylko nie chowaj się tu w czasie burzy!).
Fantastyczna siła natury
Skałki Piekło pod Niekłaniem to przede wszystkim fantastyczny punkt postojowy. Coś jak Rezerwat Krępiec na Mazowszu tyle, że tutaj spędzisz znacznie więcej czasu. Jeśli chcesz, możesz wydłużyć swoją wycieczkę, łącząc kilka punktów w jeden duży. Możesz np. dodatkowo zwiedzić pobliskie Gałgaty Świętokrzyskie (ze śladami dinozaurów), lub Szydłowiec, w którym zjesz obiad. Potraktuj to miejsce jako fajny spacer, miejsce na randkę lub po prostu pretekst do rozprostowania nóg. W każdym przypadku nie będziesz zawiedziony.
Fajne miejsce, jeszcze tam nas nie było. Skały wyglądają super! 🙂
Super to wygląda 😉