Lista wstydu. Każdy ma taką. Dla jednych jest to stos książek, filmów lub gier kupionych na wyprzedaży po szalenie niskiej cenie „na kiedyś tam”. Dla drugich są to odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość – drobne naprawy domowe lub po prostu zaległe rzeczy. Dla nas zdecydowanie jest to lista obiektów lub miejsc, które mamy spisane na liście do zobaczenia, ale… no z różnych względów je omijamy. Powody są różne, zazwyczaj jest już: za późno, za bardzo się spieszymy, zbyt daleko naszej drogi przejazdu.
W rezultacie Zamek w Iłży to coś, co mijaliśmy regularnie, odkąd zaczęliśmy się spotykać
Pierwszy raz o Iłży wspomnieliśmy na łamach naszego bloga przy okazji zestawienia najlepszych lodów na Mazowszu. W mojej opinii – do dziś nie znaleźliśmy innego lokalu, w którym serwowaliby mroźny deser w tak niesamowicie poprawny sposób i w tak uczciwej cenie. Ale przecież Iłża to nie tylko lody. To także – a może przede wszystkim – zamek biskupów krakowskich, który góruje nad okolicą. Widywaliśmy go za każdym razem, gdy wybieraliśmy się w góry. Ruiny są widziane naprawdę z daleka, co zachęca do odwiedzin.
W końcu pewnego słonecznego dnia udało się przyjechać do Iłży na nieco dłużej. Zaparkowaliśmy auto, gdzieś w bocznej uliczce, pokręciliśmy się po malutkim, sennym i ciasnym miasteczku i zaczęliśmy wspinać się na szczyt wzniesienia.
Z iłżeckiego rynku zamek robi piorunujące wrażenie – jest trochę jak stare drzewa – dostojny, ponad wszystkimi, z olbrzymią historią, której doświadczył i do której dokopać mogą się nieliczni. Ogromna wieża górująca nad okolicą w zasadzie zdominowała całe miasteczko. Niestety z zamku nie zostało zbyt wiele poza ruinami, ale i tak są fantastyczne. Takie miejsca mają olbrzymi klimat.
Do zamku w Iłży dotrzeć można na dwa sposoby – drogą asfaltową kończącą się przy parku linowym, a drugą – nieco dłuższą, ale zdecydowanie bardziej malowniczą, bo brukowaną i w cieniu drzew. Obie trasy mają wadę, że są dość strome i wdrapując się na szczyt, można się zdrowo zmęczyć. Za to, jak zwykle na końcu czeka cię ogromna satysfakcja.
Widoki wynagradzają ten krótki wysiłek
Stojąc wśród ruin zamku, zobaczyć można panoramę nie tylko Iłży, ale także pola tuż za nią. W oddali znajduje się farma wiatrowa, są pola, są wzniesienia i pagórki… Mazowsze tylko z nazwy. 🙂 Gdy zatem pogoda dopisze – jest na czym zawiesić oko. Ruiny można oglądać za darmo, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że i niewiele do oglądania tutaj jest. W wybrane dni tygodnia jest tutaj minimuzeum i możliwość wejścia na szczyt baszty. Aby wejść na górę, należy wykupić bilet u przewodnika, który otwiera wrota na szczyt. Jeśli przyjdziesz „nie w porę”, możesz tu posiedzieć i popatrzeć na to, co ogólnodostępne.
Nieopodal zamku, na jego tyłach – znajduje się tablica informacyjna z ciekawostką. 8-9 września 1939 roku odegrała się tu Bitwa pod Iłżą. Według informacji na niej zawartych – była to jedna z najkrwawszych walk w Kampanii Wrześniowej, gdzie straciło życie ok. 450 osób, a 650 zostało rannych. Mimo poniesienia dużych strat – Iłżę udało się ocalić, a Niemcy uznali tę walkę za jedną z najcięższych w Polsce. Dziś jest to pusty teren z tablicą informacyjną ku pamięci poległych. Niby nic, ale będąc już tak blisko, grzechem byłoby nie przyjść.
Wycieczkę do Iłży warto połączyć ze zwiedzaniem Arboretum w Marculach. W okresie letnim dotrzeć do niego można Starachowicką Kolejką Wąskotorową, która sama w sobie wydaje się niezłą atrakcją.
Zachęcam do realizowania swojej listy wstydu
W obecnych czasach bardzo łatwo o szybki rozrost takich list. To nic wielkiego, ale łatwo stracić kontrolę nad ich powstawaniem, a potem one momentalnie się powiększają i powiększają, aż nie chce się na nie wcale patrzeć. Szczerze zachęcam do ich realizacji. To czasem małe rzeczy – jak u nas – krótki odpoczynek na drodze. Jednak przystanek, który sobie zrobiliśmy – dał nam masę satysfakcji i uczucie komfortu, że kolejny punkt możemy wykreślić. Teraz za każdym razem, kiedy mijamy zamek w Iłży, mówimy – o tu było fajowo i trzeba to powtórzyć! 😉
Zamek w Iłży
Wzgórze Zamkowe, Iłża
www.muzeumilza.pl
Ja w tym roku przymierzałem się do rowerowej wyprawy do Iłży. Póki co się nie udało. Ale do końca wakacji jeszcze trochę czasu…
Daj koniecznie znać jeśli się uda! 🙂 Trzymam kciuki!
Spokojnie dało by się zrobić z tego drugie chęciny, tylko problem z kasą. Miejsce fajne i spokojne.