Słońce wesoło mrugające zza chmur i rozśpiewane ptaki to duża szansa na gigantyczne kolejki do kasy ZOO. Z uśmiechem mijamy zirytowanych rodziców i znudzone czekaniem dzieci – udając się prosto do wejścia, gdzie okazujemy bilet roczny. W momencie pisania tekstu kosztował nas około 70 zł (teraz raczej koło 100 zł), ale zwrócił się wielokrotnie, ponieważ od zeszłego roku byliśmy tu już ponad 7 razy.
I tak – moje dziecko początkowo drzemało w czasie akcji „zwiedzanie”, ale z każdym kolejnym razem stan czuwania był coraz dłuższy. Aż do ostatniej wycieczki – kiedy odwiedziliśmy każdego mieszkańca ogrodu. Nawet nieproszonego i teoretycznie mało atrakcyjnego jak na „takie” miejsce. Pawie przy piejącym kuraku nie miały szans.
Warszawa ZOO
Spacer po ogrodzie jest świetnym miejscem do lekcji przyrody. Oprócz porównań – które zwierze jest „najlepsze” w danej dyscyplinie – pozwala dostrzec, co możemy stracić, jeśli nie zaczniemy dbać o środowisko naturalne. Jak to mówią – czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal. Dajmy więc dzieciakom zobaczyć te piękniejsze i troszkę brzydsze stworzenia, aby wiedziały – dla kogo mają się starać – oszczędzaniem wody, segregowaniem śmieci, czy reagowaniem na krzywdę zwierząt.
Ptaszarnia to bardzo wdzięczne miejsce, gdzie oprócz zwierząt „za kratami”, możemy wejść do hali lotów i obejrzeć wybrane gatunki „twarzą w dziób”. Dobrze, że nie zorganizowali takiego punktu w bezkręgowcach… brr…
Swoją drogą – w samym ZOO można poznać nie tylko zachowania zwierząt, ale i ludzi.
Zawsze mnie śmieszy i sama nie wiem jak do końca reagować – kiedy dostojne zwierzęta na wybiegu, podziwiane przez dzieci i rodziców, nagle ni z tego i owego, nieskrępowane tłumem – zaczynają się parzyć. Rozgadani do tej pory dorośli albo sięgają po aparaty (to przeważnie ja), albo uciekają z dziećmi do „bezpiecznego” miejsca – udając, że nie słyszą pytań:
– MAMO! A co te lwy robią?
Goście ogrodu wydają się także zdziwieni specyficznym zapachem zwierząt i kiedy taki nosorożec załatwi grubszą sprawę do zbiornika z wodą – możemy być pewni, że nastąpi zbiorowe „Fuuuuuuuu!” Sama miałam dylemat, czy tłumaczyć córce, że „Pan (robi) am, am”, to tak naprawdę goryl, który wydłubuje (i zjada) sobie syfki spod palców.
Ze wszystkich gatunków, mojej córce najbardziej przypadły do gustu słonie. Kiedy przeglądam stare fotografie, dostrzegam ogromne zmiany na ich wybiegu. Z betonowej klatki, na której jeden słoń mógł się ledwie obrócić – powstał ogromny teren, na którym swobodnie mieści się cale stadko. Wiesz, że jeszcze całkiem niedawno można było dosiąść tego olbrzyma?
Cóż więcej mogę dodać – zoo to miejsce, w którym zawsze coś jest inaczej. Jednego dnia zwierzęta są bardzo żywiołowe – na drugi dzień ledwo można je dostrzec, śpiące w cieniu. Tym razem mieliśmy szczęście – pogoda była orzeźwiająca, więc i zwierzaki miały chęć się poruszać. Aż dziwne, że ruch był tak niewielki!
Mnogość gatunków niewystępujących w naszym klimacie to druga, bardzo duża zaleta tego ogrodu. Widać, że dyrekcja dba o podopiecznych, czworonogi są zrelaksowane i szczęśliwe, a to najważniejsze. Z całego serca polecam – my na pewno pojawimy się tu ponownie, za jakiś czas.
Zoo Warszawa
ul. Ratuszowa 1/3 albo ul. Stefana Starzyńskiego (od Mostu Gdańskiego), Warszawa
zoo.waw.pl
Do zoo warto kupić roczny karnet. Zwraca się już przy trzecim przyjściu, a nie stoi się w kolejce. Moje dziecię bywa w zoo kilkanaście razy w roku, od wczesnej wiosny po jesień. Tylko zaparkować trudno, dlatego lepiej użyć komunikacji miejskiej, tramwaj podjeżdża niemal pod samo Zoo (albo skm z drugiej strony).
Rzeczywiście, my też przez długi czas korzystaliśmy z biletu rocznego dokładnie z tych samych powodów. A miejsce parkingowe bardzo często jest bezpośrednio pod mostem Śląsko-Dąbrowskim. Tam jest taka zatoczka wyglądająca jak przystanek… i najczęściej pusta 😉 A stamtąd już blisko do Ogrodu.
Wow, naprawdę podróżujecie po różnych zoo po całej Polsce? 🙂 Ja byłam w łódzkim tylko. Warszawskie miałam w planach, ale… chyba poczekają. Słyszałam, że berlińskie jest godne polecenia:)
No wiesz, zwiedzamy w końcu najfajniejsze miejsca w Polsce, nie? 😀 A kto nie kocha zwierzaków? Jeżeli ZOO jest fajne, to musi się znaleźć na naszej liście.
Berlin raczej przez długi czas będzie jeszcze poza naszą jurysdykcją ale jeśli miałabyś wybór – jedź do ZOO do Płocka. Dla Ciebie to chyba nawet bliżej a uwierz mi – jest wielokrotnie ładniejsze. Potrafi zawstydzić wszystkich.