Niemałym zainteresowaniem na naszym blogu cieszy się Barek na Dakowie. To niewielka gospoda, karczma, czy może bardziej – leśny bar – znajdujący się w środku Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Od lat przyciąga spacerowiczów, kolarzy, biegaczy, a w okresie zimowym także narciarzy. Nic dziwnego – dziczyzna jest smakowitym, drogim i dość trudno dostępnym dobrem. I tak naprawdę, wcale nie tak łatwo ją przyrządzić, by zachowała wszelkie swoje walory. Dodatkowym atutem jest także fakt, że barek ukryty jest w lesie, co stanowi doskonałe uwieńczenie spaceru.
Restauracja Dziupla to z kolei powód, by wpaść do Kampinosu
W Kampinosie nie trudno się zakochać. Oferuje wiele ścieżek, które swoim malowniczym wyglądem, ciszą i spokojem – przyciągają spragnionych takiego widoku turystów. Pamiętam, jaką frajdę sprawiało nam odkrywanie ścieżki do Starego Dębu, Dolinki Roztoki, czy szlaku Skrajem Puszczy. Każda z nich jest inna, ale jednocześnie fascynująco śliczna.
Po długim i często wyczerpującym spacerze – zazwyczaj jestem bardzo głodny. Niestety o ile w mieście nie ma z tym problemu – tak zwiedzając mniejsze miejscowości, łatwiej mi trafić na sklep albo lodziarnię niż dobrze zapowiadający się bar, czy restaurację. Będąc kilkukrotnie pod Puszczą Kampinoską, wracając z leśnych traktów – nic ciekawego nie wpadło mi w oko. Aż do pewnego weekendu, kiedy znajomy polecił mi, abym na szamę wpadł do Dziupli w Truskawiu.
Nazwa wydała mi się intrygująca i od razu wzbudziła moje zainteresowanie i sympatię. Idealnie pasuje do klimatu lasu i jak się okazało – jest doskonałym przykładem na to, jak przenieść klimat panujący w lesie, na talerz.
Dziupla znana od przeszło dwudziestu lat, na stałe wpisała się w mapę Kampinosu
Restauracja Dziupla to prawdziwie rodzinny biznes. Prowadzony jest przez małżeństwo, któremu towarzyszą córki. Atmosfera panująca wewnątrz jest swobodna i nienachalna. Właściciele od wejścia witają z uśmiechem i humorem.
Dojazd do restauracji nie jest jakiś trudny – tak naprawdę nawigacja wynajduje go bez większego trudu. Parking na podwórzu mieści na oko 3-4 auta i dysponuje dwoma ławami dla tych, którzy lubią jeść na dworze. Reszta stolików schowana jest wewnątrz drewnianego budynku i prócz baru – Restauracja Dziupla składa się z dwóch pomieszczeń.
Pierwsze jest typowo myśliwskie, gdzie na ścianach wiszą trofea ze zwierząt, a druga sala jest zupełnie stonowana w dodatki. Ot – drewniane ściany, stylizowane lampy, serwetniki i bieżniki z naturalnych materiałów. Na stołach są ułożone kompozycje kwiatów w korze. Fajne rozwiązanie, bo nie każdy chce siedzieć w pomieszczeniu pełnym, bądź co bądź, martwych zwierząt. Pomieszczenie jest klimatyzowane, a ty czujesz, że mimo nazwy kojarzącej się z mieszkaniem wiewiórki, wpadłeś do całkiem sympatycznej karczmy.
Gdy wybraliśmy stolik przy oknie – obsługa po chwili zjawiła się, przyjmując nasze zamówienie. Wybrać było trudno, bo kiedy na pierwszej stronie karty czytasz, że wszystko tu robione jest ręcznie (łącznie z przecierami, czy marynatami owocowymi) – to ja nie wiem, jak tobie, ale mi od razu wyobraźnia szaleje i ślinka leci.
W karcie króluje dziczyzna
Możesz zjeść tu m.in. tatar z jelenia lub łosia, pasztet (a nawet smalec) z dziczyzny, rosół z grzybów, bigos, pieczeń… Dużo składników zmienia się w zależności od sezonu, część trzeba wcześniej zamówić. Jednak jeśli przypadkiem trafisz tu z kolegą wegetarianinem – on także znajdzie coś dla siebie. Głównie zupę, kopytka lub jarskie pierogi.
My przyszliśmy z Lilką. Kiedy ją zabieramy do restauracji, chyba jeszcze nie zdarzyło się, że zdecydowała się na dania „typowe dla dzieci”, ale też nie chcieliśmy jej serwować czegoś, co w rezultacie sam musiałbym zjeść, a ona nadal byłaby głodna. Na szczęście okazało się, że w karcie znajdują się pierogi z jagodami. Od razu jej pozazdrościłem i byłbym skłonny cofnąć moje zamówienie, gdyby nie to, że mamy zwyczaj wybierać różne dania. Zdecydowałem się więc na sarnę w sosie ziołowo-śmietanowym, a Klaudyna wybrała pierogi z dziczyzny (też z sarny).
Na popitkę wzięliśmy dzban kompotu, który robiony jest z leśnych owoców. W smaku był bardzo dobry – zanim podano nasz obiad, zdążyliśmy się pokłócić, kto ma wypić ostatnią szklankę.
![restauracja dziupla](https://skomplikowane.pl/wp-content/uploads/2019/06/20190620_151407.jpg)
Gdy kelner podszedł do stolika, już wiedzieliśmy, że tę rozgrywkę wygrała Lilka. Ręcznie wykonane pierogi, z delikatnym ciastem i naturalnymi składnikami wyglądały absolutnie obłędnie. W smaku – wybitne. Mistrzowskie. RE-WE-LA-CY-JNE! Wiem, że będziemy tu na nie wracać. Ciasto pękało od ilości jagód, śmietanka słodka i w takiej ilości, że pierogi prawie kąpały się w niej.
Ja do swojej sarny dostałem równie dobre kopytka. Smak iście domowy. Były zauważalnie mniejsze i drobniej pokrojone niż te fabryczne z taśm produkcyjnych. Ostatnio tak dobre kluchy jadłem w lokalu Pyzy Flaki Gorące na Brzeskiej. Sama sarna, jak i sos śmietanowy były delikatne i przyjemnie łechtały podniebienie przy każdym kęsie.
![restauracja dziupla](https://skomplikowane.pl/wp-content/uploads/2019/06/20190620_153821.jpg)
Klaudynka swoimi pierogami również była zachwycona. Do dań dodawane są surówki. Porcje na talerzu oceniłbym raczej jako średnie niż duże. Ceny niestety należą do wysokich. Decydując się na wizytę w tym miejscu, musisz mieć świadomość, że płacisz za brak konkurencji, domowe jedzenie, świeże dodatki i mięso, które jednak nie jest hodowane przemysłowo na dużą skalę.
Do Dziupli najlepiej wpaść prosto ze spaceru
Restauracja Dziupla to miejsce niczym chatka leśnika. Szanuję ich za pasję i uczciwość na wskroś, która przekłada się na podawane jedzenie. Cena może nie jest najniższa, ale na żadnym etapie czy to obsługi, czy posiłku, czy płatności – nie czułem się robiony w jelenia. Podczas całej wizyty czułem się dosłownie, jakbym wpadł w gościnę do starego, dobrego znajomego. Serdecznie polecam Dziuplę. To naprawdę wspaniałe miejsce dla każdego mięsożercy!
Restauracja Dziupla
ul. Falińskiego 6a, Truskaw-gm. Izabelin k/Warszawy
Restauracja Dziupla na Facebooku
Dodaj komentarz