Strona główna » Narodowe Muzeum Techniki – niektóre muzea, by stać się atrakcyjne… muszą się zestarzeć!
narodowe muzeum techniki

Narodowe Muzeum Techniki – niektóre muzea, by stać się atrakcyjne… muszą się zestarzeć!

Najnudniejsza wycieczka w dzieciństwie? Muzeum Techniki w Pałacu Kultury i Nauki. Kto był, ten z pewnością pamięta, jaka nuda zionęła z tamtejszych korytarzy, które trzeba było przemierzyć z całą klasą w absolutnej ciszy, przełamywanej jedynie skrzypieniem podłogi. Na szczęście to już przeszłość.

Będąc w podstawówce (jestem z końcówki lat 80.), byłem szczęśliwym posiadaczem komputera wyposażonego w procesor Intel Celeron 333,64 MB Ram i dysk twardy 20 GB. Nieobeznanym w technologii te cyfry nic nie mówią, ale w TAMTYCH czasach miałem w domu istne monstrum. Połowa osiedla (czyli głównie kumple z klasy) – z zazdrością spoglądali na mojego peceta, po którym hulał najpierw Windows 95, a potem 98.

Wtedy też jako klasa odwiedziliśmy pierwszy raz Muzeum Techniki. Z całej wycieczki zapamiętałem tylko to, że było to nudne jak flaki z olejem, bo co tam było do oglądania? Większość eksponatów, które tam widziałem — nadal funkcjonowała na co dzień w naszych domach. Co w tym atrakcyjnego?

Musiało minąć dwadzieścia lat, by tam zajrzeć ponownie

Ot, zwykły weekend. Ten z kategorii leniwych, w którym pogoda nie dopisywała, a nie mieliśmy też lepszych planów na ten dzień. Chcąc trochę wytracić czas, a trochę przekazać Lilce tradycyjne „jak to kiedyś było” – postanowiliśmy wybrać się do PKiN, by przecierpiała za młodu to, co spotkało kiedyś nas.

Narodowe Muzeum Techniki w Warszawie

Muzeum Techniki w Warszawie w ostatnich miesiącach swojej działalności – nie miało dobrej prasy. Jego długi przekraczały 7 milionów złotych przez to, że Ministerstwo Kultury i dziedzictwa Narodowego… cofnęło państwową dotację. Było to dość medialne i druzgocące wydarzenie, ponieważ miejsce miało  bogatą historię. Powstało z połączenia muzeum technicznych, z wyróżnieniem Muzeum Przemysłu i Rolnictwa (powstałego w 1875 roku). Przetrwało więc wojny światowe i dzielnie służyło jako „innowacyjna” na tamte lata placówka, która miała kształcić nowe pokolenia.

W 1955 roku specjalnie pod Muzeum Techniki – zaprojektowano sale Pałacu Kultury. Chciałoby się powiedzieć, że mamy odrodzenie feniksa. Sale owszem już były gotowe, ale spotkał je generalny remont. Historycy i konserwatorzy zrobili porządki w archiwach, sale wystawowe nabrały oddechu, dzięki nowej aranżacji. Budżet państwa przejął zadanie Naczelnej Organizacji Technicznej, która nie była w stanie prowadzić takiego przedsięwzięcia bez pomocy państwa i wziął pod swoje skrzydła całe muzeum. Stąd dopisek „narodowe”.

Na moment naszego zwiedzania było otwarte 2 z 7 docelowych wystaw. Nie jest to więc nawet połowa wystawy, ale już teraz spędzisz tu co najmniej 30 minut. Pierwsza to ekspozycja „Historia komputerów. Liczy się!” poświęcona ewolucji komputerów a druga to wystawa „Historia transportu – morzem, lądem i powietrzem” z makietami bądź rzeczywistymi urządzeniami służącymi do transportu.

Historia Komputerów. Liczy się – ta wystawa nabrała najwięcej rumieńców

Szczególnie gdy odwiedza się ją razem z dzieckiem. Telefon komórkowy schowany w kieszeni ma ekran o możliwościach domowych telewizorów, które zawierają w sobie aparaty o niesamowitych rozdzielczościach i napędzane są procesorami, które są tysiące razy szybsze niż ten zamontowany w misji Apollo 11 lecącej niegdyś na księżyc. A za rogiem są już telefony składane. Jeśli na co dzień nie korzystasz, to z pewnością słyszałeś o Chmurze, czyli – z perspektywy użytkownika – takim dysku w internecie. To i wiele innych rozwiązań jest dziś powszechne i aż oczywiste. Jeszcze 20, 30 lat temu były nie do pomyślenia.

Wystawę otwierają więc elementy komputerów szafowych, czyli takich, które potrafiły zajmować często dziesiątki metrów kwadratowych, by móc wykonać pojedyncze, proste obliczenia. To robi wrażenie w zasadzie na każdym, gdy próbuje sobie to wyobrazić, chociaż uczciwie przyznam – ten fragment jest szybko pomijany. Wielkie, szare skrzynie z lampkami nie wzbudzają zainteresowania na dłużej, bowiem współczesne maszyny w żaden sposób ich nie przypominają.

Co innego prezentowany nieopodal twardy dysk o pojemności 40 MB ważący kilka kilogramów i będący wielkości typowej encyklopedii. Dziś można na jego widok tylko się uśmiechnąć, zaś jeszcze w okresie dzieciństwa mojego brata był to obiekt westchnień i powszechnego pożądania.

Ewolucję pecetów najlepiej widać wśród kolejnych eksponatów

Sam uważam, że lata 80 i 90 były złotym okresem komputerów. Wówczas to szukano optymalnej formy oraz dosłownie bawiono się przeróżnymi konstrukcjami. Szybko odkryto, że przyszłością nie jest bycie uwiązanym do biurka, a praca mobilna. Dlatego powstała idea komputera przenośnego, dziś znanego jako laptop. Chociaż konstrukcja komputera nie zmieniła się zbytnio na przestrzeni dekad, to w Narodowym Muzeum Techniki możesz obejrzeć naprawdę ciekawe eksponaty, które udowadniają, że twórców nie ograniczała wyobraźnia, lecz technologia. Laptop z ekranem kineskopowym? Bardzo proszę!

Historia komputerów to też urządzenia typu modem (gimby nie pamiętają), pierwsze myszki, dyskietki, czy masa innych peryferiów, na których widok łatwo się uśmiechnąć lub popaść w nutę nostalgii.

Koncepcja wystawy zakładała  pokazanie polskiej techniki komputerowej i informatycznej, gdzie mieliśmy jako państwo sporo osiągnięć. Można tu popatrzeć na unikaty, zachowane po jednym egzemplarzu. Pokazano tu też rozwój związany z przetwarzaniem danych i proste narzędzia, które pierwotnie służyły jako liczydła.

narodowe muzeum techniki narodowe muzeum techniki

narodowe muzeum techniki

Historia transportu – morzem, lądem i powietrzem

Powierzchniowo jest to wystawa większa, lecz nie mniej ciekawa! Wszystko zależy od tego, jaką ilością czasu dysponujesz. Bo o ile komputery większość z nas jeszcze jakoś kojarzy (wszak każdy urodzony przed 1990 rokiem będzie wiedział, co to dyskietka), tak w Historii Transportu trzeba przyjść z wiedzą wyniesioną z pasji lub trzeba było być wyjątkowo uważnym na lekcjach historii.

W tej części można obejrzeć makiety w zasadzie każdej, najważniejszej maszyny, jaką stworzył człowiek – od rowerów przez statki, rakiety, samochody, parowce, sterowce, na samochodach kończąc. Chociaż na środku oko leci do dwóch prawdziwych aut, do których można zajrzeć przez szybę. Jest to poczciwy Fiat 126p zwany Maluchem, który dosłownie zmotoryzował Polskę i arcyciekawa konstrukcja polskiej myśli technicznej – Smyk. Ten ostatni nie doczekał się seryjnej produkcji. A szkoda, bo prócz tego, że był jeszcze mniejszy — od Malucha to wyróżniał się tym, że… wsiadało się do niego od przodu. Jednak nie, że przez drzwi. Otwierało się dosłownie cały przód pojazdu i wsiadało do środka!

Dziś taka konstrukcja nie ma najmniejszej szansy, by zostać zaakceptowana przez jakikolwiek urząd homologacyjny. Wystarczy wyobrazić sobie, co by się stało przy najmniejszej choćby stłuczce. Raz, że nie ma w zasadzie żadnej drogi ucieczki z takiego auta. Dwa – o czymś takim jak strefa zgniotu, pasy, czy innych dobrodziejstwach inżynierii – w tamtych latach nie było nawet mowy! Inne ciekawe eksponaty to jeszcze wcześniejsze modele pojazdów. Od pierwszych przerobionych na automobile bryczek konnych (stąd popularne określenie na wypasione auto – bryka), aż po „wyglądające jak auto” pojazdy.

W założeniu tej wystawy chciano zaprezentować globalny rozwój przemieszczania się człowieka, podzieloną na transport lądowy, wodny i powietrzny. Tak tylko podpowiem, że w Chlewiskach znajduje się drugi oddział Narodowego Muzeum Techniki i można tam zobaczyć klasyczne, piękne samochody.

Warto odwiedzić

To niesamowite jak perspektywa tego muzeum odmieniła mi się na przestrzeni tych kilkunastu lat. Po wizycie z Klaudyną i Lilką – wszyscy byliśmy szczerze zadowoleni. Lilka, bo mogła zobaczyć, z jak (czasem) prymitywnymi urządzeniami mieliśmy do czynienia. Kompletnie nie mogła  zrozumieć, że pokazana konsola do gier wyświetlała raptem kilka pikseli, a była wyczekiwanym prezentem, o który błagało się rodziców lub wypisywało w listach do świętego Mikołaja. A ja i Klaudyna wyszliśmy zachwyceni, bo z jednej strony mogliśmy wspomnieć te szalone czasy naszego dzieciństwa, a z drugiej – podzielić się ciekawostkami, historyjkami z naszym dzieckiem.

Nieczęsto to mówię, ale do Narodowego Muzeum Techniki dobrze wziąć sobie przewodnika – albo z muzeum, albo wziąć na zwiedzanie znajomego, który jest zapalonym „znawcą” komputerów i techniki, aby mógł ci co nieco opowiedzieć o wystawie. Te eksponaty kryją w sobie tysiące ciekawostek i naprawdę szkoda byłoby ograniczyć się do wizualnego oglądania wystawy!

Narodowe Muzeum Techniki

Pałac Kultury i Nauki, Plac Defilad 1, Warszawa
www.nmt.waw.pl

Filip Turczyński

Zawodowo inżynier jakości oprogramowania. Pracowałem przy kilku grach w tym przy Wiedźminie oraz w firmach LG i Samsung przy telefonach komórkowych. Pasjonat i kolekcjoner gier (kilkaset) i konsol (24). Uwielbia aktywnie spędzać czas wolny ze swoją rodziną.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?