Kto oglądał Top Gun? Dobrze, można opuścić ręce. A kto oglądał Aviatora? Oba te filmy mają ze sobą pewną cechę wspólną – samoloty. I to w dodatku zaprezentowane w taki sposób, że po obejrzeniu tych pozycji, chyba każdy zastanawiał się, jak to jest zostać pilotem. To musi być fantastyczne uczucie, gdy podrywa się z pasa startowego tak wielką i złożoną maszynę. Zawsze, gdy jestem na lotnisku – z nieukrywanym podziwem patrzę z jednej strony na dzieło doskonałej inżynierii, a z drugiej – na możliwości człowieka, że jest w stanie czymś takim sterować, aby się nie rozbiło.
Kabinę pilotów widziałem kilka razy. Pierwszy raz w latach 90. gdy jako dziesięciolatek leciałem z rodzicami do Tunezji. Tak, tak. To były czasy, gdy turysta w międzylądowaniu mógł jeszcze czuć się swobodnie i był zapraszany w takie miejsca. Dzisiaj zapewne przy próbie podejścia do kokpitu, zaraz by mnie odprowadzono do wozu policyjnego pod czujnym okiem jakiegoś lokalnego snajpera.
Jeszcze bardziej fascynują mnie samoloty wojskowe. To takie typowo chłopięce zamiłowanie. Wiesz, no – karabiny, rakiety, bomby itp. Poza tymi maszynami latającymi wysoko na niebie – niegdyś kilkoma sklejonymi modelami i obejrzeniem kilku obiektów muzealnych – nie miałem okazji zobaczyć ich na żywo. Zresztą, mało kto z nas mógłby się do nich zbliżyć. Po pierwsze – faceci jednak zwykle raczej unikają baz wojskowych (tutaj kłania się dawny powszechny pobór wojskowy). Po drugie – cywil praktycznie w takie miejsca nie ma wstępu.
A może jednak ma?
Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie jest ciut inne od tego, co do tej pory miałeś okazję zobaczyć. Owszem – to nadal jest muzeum i to obiekt typowo cywilny, ale wyróżnia się tym, że praktycznie za jego ogrodzeniem jest… normalnie funkcjonująca Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych. Tak, tak. Obiekt cywilny dosłownie został wykrojony z obiektu wojskowego tak, by niedowiarki albo przyszli kadeci mogli zobaczyć, jakie dokonania mają nasi wojskowi i piloci. Gdy się nad tym zastanowić, to naprawdę jest niegłupi pomysł i po wizycie tutaj, zacząłem się zastanawiać, czemu nie jest to bardziej powszechny sposób pozyskiwania studentów. O ileż ciekawiej by się wybierało studia, gdy będąc nastolatkiem – widziałoby się dokonania tych, co je ukończyli!
Niemniej już sam teren Muzeum Sił Powietrznych robi ogromne wrażenie! Na wejściu prócz pomnika znajduje się iście filmowe przejście do kas. Tam musisz podjąć (tylko z pozoru) trudną decyzję: zwiedzasz samo muzeum, czy decydujesz się na dokupienie dwóch kolejnych biletów: na zwiedzanie helikoptera oraz samolotu prezydenckiego. Czemu z pozoru? Bo zachęcam cię od razu do kupienia kompletu wejściówek. To w zasadzie jedyna okazja, by takie maszyny zobaczyć od środka! Zacznijmy jednak po kolei.
Muzeum Sił powietrznych w Dęblinie – wystawa w budynku
Budynek muzealny Muzeum Sił Powietrznych jest dość sporych rozmiarów, chociaż na pierwszy rzut oka może się wydawać skromniejszy. Wystawa, która zajmuje się w środku to chronologia wydarzeń związanych z polskim lotnictwem, a jednocześnie – przeprowadzenie widza przez rozwój samej techniki.
Zobaczysz, jak wyglądały początki polskiego lotnictwa. W salkach nie brakuje oznaczeń samolotów, stroi pilotów, naszywek, proporczyków, sztandarów, uzbrojenia i całych fragmentów samolotów zestrzelonych, ale wyłowionych np. z kanału Le Manche. Do kolejnych sal, prowadzi nas „pas startowy” naklejony na podłodze. Oprócz wielu drobnych gadżetów – muzeum przygotowało całe makiety z Dywizjonem 303 (o którym powstaje teraz masa ekranizacji kinowych), czy zrekonstruowany domek pilota z czasów Bitwy o Anglię. Wszystko wzbogacane jest odpowiednią oprawą dźwiękową i filmami historycznymi, które wyświetlają się na licznych ekranach.
Spore zainteresowanie wzbudzają również dwa symulatory lotnicze, które znajdują się na końcu hali. To prawdziwe maszyny treningowe, na których uczyli się latać nasi piloci. Możesz zatem na spokojnie obejrzeć, jak wygląda kokpit typowego samolotu bojowego od środka. Wielka szkoda, że nie można do nich wejść!
Kiedy już wszystko dokładnie obejrzysz – możesz przejść na niewielki taras widokowy, gdzie zza szyby zobaczysz panoramę wystawy plenerowej. To właśnie tam czeka na ciebie najatrakcyjniejsza część Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.
Jeszcze rzut okiem na klimatyczną salkę konferencyjną i wychodzimy na zewnątrz.
Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie – wejście na pokłady samolotów
Pod chmurką czeka na ciebie ponad 80 statków powietrznych. Wycieczkę zacznij jednak od zwiedzenia helikoptera. Nie na darmo przecież kupiłeś do niego dodatkowy bilet, prawda? Śmigłowiec Mi-6 to prawdziwe bydlę. To największy helikopter, który służył w polskiej armii. Jeden z nich został już sprzedany, a drugi trafił tutaj, już jako obiekt muzealny. Na oko jest ze dwa, trzy razy większy od przeciętnego wirnikowca. Bez problemu mieści się w nim auto dostawcze, zostawiając jeszcze zapas miejsca, co zresztą zademonstrowano. Wchodząc do jego wnętrza – możesz je zobaczyć.
Drugą atrakcją niewątpliwie jest samolot prezydencki. Ten odrzutowiec rzeczywiście służył polskiemu rządowi do przewozu prezydenckich i rządowych delegacji. Co ciekawe – maszyna ta znajduje się tutaj stosunkowo krótko, bo dopiero od drugiej połowy 2015 roku. Wchodząc do Jak-40, można zastanawiać się, w jaki sposób głowa państwa wchodziła do samolotu przez tak mały otwór – ja musiałem to robić praktycznie w kuckach. Jakoś nie mogłem sobie przypomnieć, bym widział Aleksandra Kwaśniewskiego wychodzącego z samolotu w tej pozie.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Otóż prawidłowe wyjście znajdowało się na tyle samolotu. Zwiedzanie tej maszyny to naprawdę jedyna okazja, by osobiście porównać, czym różni się samolot VIP-ów od przeciętnego miejsca pana Kowalskiego. Mając na uwadze, że samolot pochodzi z lat 70. – nawet dziś prezentuje się całkiem wygodnie. Skórzane fotele, drewniane wykończenie mogą się podobać, chociaż nie mogę ukryć, że całość sprawia klaustrofobiczne wrażenie ze względu na ciasnotę w nim panującą.
Zajrzeć można też do strefy obsługi samolotu, gdzie przygotowywano kawę, herbatę czy inne napoje. Tak samo, jak nie można usiąść fotelach pasażerów, tak i niestety, ponownie nie można usiąść za sterami w kokpicie. Na szczęście problem rozwiązano tutaj w bardzo pomysłowy sposób. Mianowicie wgląd na kokpit jest dzięki wielkiej płycie z pleksiglasu.
Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie – wystawa plenerowa
Park maszyn zasługuje na osobne uznanie. Na Skomplikowane opisaliśmy już kilka takich miejsc w pobliżu Warszawy. Są to m.in. Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej, Skansen Forteczny Przedmoście Warszawa na Dąbrowieckiej Górze i Skansen w Mniszewie. Muzeum Sił Powietrznych to na razie najlepsza wystawa z zasobami wojska, na jakiej byłem.
Zobaczysz tu ogromną i fascynującą kolekcję wszystkiego, czym nasze wojsko latało. Są i słynne „Iskry”, są i samoloty bombowe, dwupłatowce oraz wszystko inne, co tylko posiada skrzydła i silniki m.in. TS-8 Bies, TS-9 Junak-3, I-22 Iryda i produkowane w Polsce licencyjne myśliwce Lim.
Do każdej maszyny można podejść, choć niestety do żadnej oprócz dwóch wcześniej wymienionych nie można wsiąść.
Cała wystawa plenerowa prezentuje się okazale i mimo że część maszyn wymaga opieki konserwatora – Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie naprawdę świetnie się prezentuje.
Wśród wielu powietrznych maszyn, znajdują się także pojazdy naziemne – taśmociągi, ciężarówki, pojazdy służące do obsługi samolotów, przeciwlotnicze zestawy rakietowe, artyleria przeciwlotnicza i zestawy radiolokacyjne. Nad całym parkiem górują ogromne, wojskowe radary, które jeszcze do niedawna służyły wojsku. Znajdziesz tutaj również urządzenia treningowe, na których piloci ćwiczyli reakcje organizmu np. na wirowanie czy spadanie, albo utratę orientacji w terenie. Warto spędzić tutaj dłuższą chwilę i metodycznie spacerować, bo natrafić można na naprawdę fajne rzeczy np. namiot wypełniony bombami.
Spacer kończy się w hangarze. Prawdziwy, wielki hangar – wykorzystano tutaj do magazynowania najwspanialszych okazów. To doskonale odrestaurowane samoloty typu MiG-21, czy Suchoj – Su 7 z czasów pierwszej wojny światowej, które dosłownie lśnią nowością. Oprócz tego prezentowana jest tu wystawa silników lotniczych. Samoloty (i sam hangar) wzbudzają nie mniejszy zachwyt niż oglądanie klasycznych wozów.
Można być dumnym. I o to chodzi!
Nie ma co ukrywać. Nasze lotnictwo ma swoje wzloty i upadki, a nastroje wokół niego zmieniają się jak w kalejdoskopie. Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie świetnie pokazuje, jaki ogrom pracy, nauki i treningu czeka każdego kadeta, a to przecież raptem wycinki historii. To świetne miejsce dla fanów militariów, lotnictwa i osób, które chcą poznać – na czym polega praca wojskowych lotników. Ja jestem pod dużym wrażeniem i bardzo to miejsce polecam!
Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie
ul. Lotników Polskich 1, Dęblin
www.muzeumsp.pl
Zainspirowana Twoim wpisem zrobiłam duuuuuuuużą radochę mojemu narzeczonemu ;-))) Potem mogłam trochę odpocząć w Kazimierzu 🙂
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=2274560732557547&id=884295731584061&__xts__%5B0%5D=68.ARDX4uIuRpohoNWA10h27XhXBvDO6BKGfI2wqnTei49hBIj7F8SgLgU4UITNwgCVw8pmQ3PXGpMxhh6yoKwTzSCaFh09qUkTT_YmSwBaSDJtOq_iTgt0e_pmRZLFGKaUjj01JBnvglz_2Z7Nng1hTsOuY9fmwarCyXQGqAkdBMyJPs4FtkXxGMyhBiv1391pYIs2AmG-2QddUVkw__8xmg&__tn__=-R
Na górnej fotki pierwszym planie: Mi-14 panowie i panie! ?
Wow! Szanuję za taką wiedzę!