Strona główna » Myślałem, że jestem eko. Dopóki nie pojechałem do Niemiec
ekologia w niemczech

Myślałem, że jestem eko. Dopóki nie pojechałem do Niemiec

Dwa dni u naszych zachodnich sąsiadów a ja nie mogę wyjść z podziwu z ich podejścia do ekologii.

Niemcy. Kraj, wobec którego mam wiele skojarzeń, ale nie wszystkie są dobre. Na pierwszym miejscu postawiłbym ich agresję na państwo Polskie. Oczywiste. W drugiej kolejności to, co miśki lubią najbardziej – a więc piwo i kiełbasa. W trzeciej – na samochody. Zachodni sąsiedzi to nie tylko produkty, ale też pewnego rodzaju skojarzenia. Ot, choćby „niemiecka precyzja”, czy słynny zamek Neuschwanstein, na którym wzorowany był zamek Disneya.

Teraz będę kojarzył ich z ekologią

Wyjazd na weekend do Tropical Islands był bardzo przyjemny. Wypoczęliśmy, podładowaliśmy baterie, a przy okazji musnęliśmy trochę wrażeń z samych Niemiec. Nie oszukujmy się – 48 godzin na terenie obcego kraju to za mało by wyciągnąć jakoś daleko idące wnioski. Z drugiej strony, jeżeli przez ten krótki czas wywarli na mnie tak ogromne wrażenie, to nie mogę się doczekać, aż poznam ich bliżej!

Oczywiste i nieoczywiste

O niektórych aspektach mówi się także u nas w Polsce. Wezmę na przykład temat segregacji śmieci. Robimy to od raptem kilku lat, a i tak – nie ma się co oszukiwać – zdecydowana większość z nas robi to niepoprawnie i traktuje się to trochę jako karę. W Niemczech zrobiono z tego biznes wart aż 50 mld euro! Według ostatnich statystyk – nasi sąsiedzi przetwarzają aż 64% wszystkich odpadów. Szczerze? Nie czuję się teraz taki zaskoczony.

Przede wszystkim – segreguje się wszędzie i wszystko. W hotelach, domkach campingowych, a nawet na jarmarkach świątecznych jest wiele koszy do segregacji. Dodatkowo punkty usługowe nie mają wymówek – także muszą segregować. Dlatego jak idziesz do takiego berlińskiego McDonalda, nie znajdziesz tam koszy z trzema otworami jak u nas. Odstawiasz tacę na taki specjalny wózek, jak w stołówkach – a pracownik na zapleczu sam selekcjonuje każdy odpad. No normalnie wow!

Szanowanie energii

Wystarczy przejechać przez polską granicę, by na horyzoncie zobaczyć szpaler elektrowni wiatrowych, a na dachach domów ogniwa fotowoltaiczne. Energii odnawialnej stosuje się tak dużo, że w maju 2018 roku… była jej nadwyżka. Tak, Niemcy z energii wodnej, słonecznej i wiatrowej wyprodukowali tyle energii, że pokryło to zapotrzebowanie całego kraju! Co ciekawe, wówczas cena energii spadła do poziomu ujemnego. Krótko mówiąc – elektrownie płaciły mieszkańcom za to, że ci korzystali z elektryczności!

Te detale też są widoczne w życiu codziennym. Oświetlenie energooszczędne, ledowe – jest widoczne praktycznie wszędzie. Nawet najmniejsza żaróweczka w podrzędnej toalecie jest ledowa.

ekologia w niemczech

Truciciele miast? Ogłoszono ich zagładę

Największym problemem pozostają oczywiście cały czas auta. Nie mam tutaj złudzeń – Berlin pełny był aut śmierdziuchów. Starych diesli czy benzyniaków, które wbrew obiegowej opinii, nie wyglądały jakoś lepiej niż te widywane w Polsce. Z drugiej strony elektryczne auta są znacznie częstszym widokiem niż w Warszawie. To zasługa aktywnej pracy samorządów i ulg podatkowych. Sprzedaż aut czysto elektrycznych lub hybrydowych rośnie z roku na rok. A szacuje się, że w 2022 roku ich liczba przekroczy milion.

Do tego zaczęto dbać o świeże powietrze. Są regiony, gdzie bez specjalnej, zielonej naklejki potwierdzającej spalanie naszego auta – nie wjedzie się do dzielnicy miasta. A są ulice, do których nie wjedzie się w ogóle spalinowym autem. Jakie by ono nie było.

ekologia w niemczech

Drobne detale wpływające na środowisko

Brak torebek foliowych w sklepach; krany z czujnikami ruchu, które wyłączają się samoczynnie, gdy zabierzesz rękę spod dyszy; czy czujniki światła, które gasną, gdy tylko opuścisz pokój. Takich detali jest cała masa i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, ile tam się robi, by poprawić życie każdego mieszkańca w przyszłości. Ba – nawet list od Mikołaja dla Lilki przyszedł na papierze stworzonym z… makulatury.

To, co jednak zaskoczyło mnie najbardziej, to że wszystko jest takie naturalne. Nie miałem wrażenia, że jestem stawiany przed dylematem: wygoda albo ekologia. Tu wszystko idzie w parze, jest zbalansowane. Nie trzeba z niczego rezygnować, poświęcać się czy odczuwać jakiś dyskomfort, by być ekologicznym. Rząd i społeczeństwo pod tym względem wydają się tworzyć jedną drużynę i dla nich to wszystko jest naturalne.

Nie mogę się doczekać takich zmian w Polsce

To tylko dwa dni. A wrażenie pozostawione z tej krótkiej wizyty pozostało we mnie po dziś dzień. Nie jest to jednak puste wspomnienie. W Niemczech pokazano mi, że ekologia może być przyjemna i nie wymagać ode mnie wyrzeczeń, dlatego mam motywację do jeszcze większej pracy nad tym aspektem w domu!

Filip Turczyński

Zawodowo inżynier jakości oprogramowania. Pracowałem przy kilku grach w tym przy Wiedźminie oraz w firmach LG i Samsung przy telefonach komórkowych. Pasjonat i kolekcjoner gier (kilkaset) i konsol (24). Uwielbia aktywnie spędzać czas wolny ze swoją rodziną.

2 komentarze

Dodaj komentarz

  • Podobne wrażenia, ale dobrych 10-15 lat temu miałam w Austrii. Już wtedy niesamowicie dbano tam o ekologię. A jeśli na osiedlu, na którym mieszkałam, wrzuciłam śmieci do złego kontenera, to sąsiad potrafił za mną biec, żeby mi powiedzieć, co źle zrobiłam. 😀

Cześć!

Świat dzieli się na tych, którzy nie lubią zapachu benzyny i na tych, którzy go uwielbiają. My jesteśmy z tych drugich. Na tym blogu pokazujemy wszystkie fajne miejsca, które warto odwiedzić w Polsce. Nie musisz się już więcej zastanawiać co robić i gdzie iść w weekend. Z nami spędzanie czasu stanie się proste!

Chcesz więcej? Dołącz do grupy!

A może jeszcze więcej?