Jakiś czas temu m.in. pod wpływem książki Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem – zaczęłam tworzyć swoją listę marzeń. Autorka proponowała zapisanie około stu pozycji (co wcale nie było takie proste), ale z czasem nauczyłam się zapisywać każdą taką myśl, która zaczyna się od: fajnie by było mieć/zrobić/pojechać. Postanowiłam sobie za cel próbować realizować niektóre z pozycji, choć na pierwszy rzut oka większość z nich brzmi trochę absurdalnie. Czasu jednak mam całkiem sporo, bo listę można realizować do śmierci, a że zamierzam żyć całkiem długo – pojawiały się tam takie ciekawostki, jak właśnie nocleg w domku na drzewie.
W Drzewach – domek z widokiem na las
Czas oczekiwania na nocleg
Kiedy zaczęłam się interesować tematem, najpierw byłam zaskoczona, że coś takiego już istnieje (i to na dodatek w Polsce), a później, że chcąc zarezerwować miejsce muszę czekać… od półtora roku w górę!
Przeglądając zdjęcia hotelu W Drzewach, nie tyle wahałam się nad rezerwacją, a porą roku, o której warto tu przyjechać. Taka odległość w czasie to wbrew pozorom całkiem sporo, a przez ten okres może się wiele wydarzyć. A co jak ktoś zachoruje? Albo okaże się, że akurat trafi nam się inny wyjazd? Albo jak będzie najgorsza pogoda na świecie i nie będzie można nocować tam w ogóle, tylko przeniosą nas do innego hotelu czy coś?
I jeśli te rozkminy wydają ci się głupie, to wiedz, że do ostatniego tygodnia przed naszym noclegiem nie wiedzieliśmy, czy będziemy nocowali tam w ogóle, bo… był koronawirus i wszystkie hotele miały zakaz przyjmowania gości. Udało nam się tylko dlatego, że właściciele nie mieli miejsca na majówkę, więc wzięliśmy termin tydzień później. A wtedy już na szczęście zakaz nocowania w hotelach został zdjęty. Mówiłam już, że mam w życiu niesamowite szczęście? 😀
Domki na drzewie – lokalizacja
Decydując się na nocleg – zdecydowaliśmy się przyjechać tu na wiosnę, kiedy drzewa będą miały na sobie jeszcze jarzeniowe zielone kolory, a ptaki będą w swoim żywiole, świergocząc od rana do wieczora. Domki położone są w Nałęczowie. Co zwiedzić w okolicy napiszę niebawem, bo oczywiście nie mogliśmy odmówić sobie zwiedzania, tym bardziej że zakwaterowanie odbywa się dopiero o 16, więc mieliśmy sporo czasu, by poeksplorować te tereny.
Nie widzisz tego na zdjęciach, ale sam teren domków jest ogrodzony. Tuż obok znajduje się Wąwóz Głowackiego. To właśnie na las go okalający rozpościera się widok. Domki zbudowane są na podporach o wysokości od 2,5 m do 4 m (wchodzi się po schodach), a dodatkowo są na wzniesieniu wąwozu. Jest to miejsce, w którym panuje praktycznie idealna cisza. To znaczy – jeśli chodzi o ludzi, bo ptaki są tak przyjemnie głośne, że aż do zmroku przesiadywaliśmy na tarasie, aby ich posłuchać. O 22.00 zrobiło się ciszej (odzywały się głównie pisklaki), a prawdziwy koncert zaczął się o 3.00 rano. Wiem, bo się obudziłam. Jeśli chcesz zobaczyć, że nie ma czegoś takiego jak „leśna cisza”, to zachęcam właśnie do pobudki o tej porze. Harcowały wtedy także ptaki nocne, a dodatkowo słychać było inną zwierzynę, która chodziła po ziemi.
Bardzo przyjemnym jest spacer po samym wąwozie, tym bardziej że to rzut beretem. Schody są dosłownie obok. Prowadzi tu wąska leśna ścieżka (miejscami idzie się gęsiego), a co jakiś czas od głównej ścieżki odchodzą odnóżki. Spacer trwa około pół godzinki i jest tu naprawdę ładnie, bo prócz barierek, wygląda jak kompletnie dziki teren.
Wnętrze domków W Drzewach
Od razu po zakwaterowaniu na gości czeka pyszne domowe ciasto. Podobno codziennie do domków jest dostarczane inne, ale że sami traktowaliśmy nocleg tutaj jako jednorazowe marzenie, które odhaczasz z listy – nie mogę tego osobiście potwierdzić. Na nas czekał blok czekoladowy i pokrojona w cząstki pomarańcza. W domku dodatkowo znajduje się ekspres do kawy na kapsułki i czajnik.
Rezerwując nocleg, mamy do wyboru kilka domków. Oczywiście pod wieloma względami różnią się one od „amerykańskich domków na drzewie”, gdzie otwiera się klapę zbitą z desek i śpi się na podłodze. To raczej wymuskana, dorosła interpretacja takiego domku. Wspaniałe jest to, że wszystkie „zawieszone” są mniej więcej w środkowej wysokości drzew, co jest znacznie fajniejsze niż gdyby znajdowały się ponad nimi. Czujesz się, jakbyś spędzał noc w środku lasu.
Sami nocowaliśmy w domku o nazwie Jodła (nazwa domku odpowiada drewnu, z którego został on zbudowany). Domki nastawione są na minimalizm. Ewidentnie główną atrakcją i „wyposażeniem” jest podkreślanie widoku na każdym kroku. Mamy więc olbrzymie okno z widokiem na las. Dodatkiem jest mały dwuosobowy barek, w środku jest oczywiście łazienka z prysznicem. Na chętnych czekają gry planszowe, książki (są też propozycje dla dzieci), a nawet lornetka. Zadbano też o leżaki. Wnętrze jest zrobione bardzo pomysłowo. Dla osób, które chciałyby doświadczyć jeszcze większego komfortu – przygotowano też domek z sauną. W środku nie ma jednak telewizora, czy radia. To doskonałe miejsce na weekend offline, ale spokojnie – na tych, którzy przyjechali tu na dłużej albo muszą skorzystać z internetu – W Drzewach jest WiFi.
Wewnątrz domków jest ciepło i mimo przeszkleń – całkiem kameralnie względem sąsiadów. W razie chęci poczucia większej intymności – można zasłonić okna od sąsiadów, a największe okno wychodzi na las, gdzie nikt nie patrzy nam w szybę.
Śniadanie
W cenie noclegu znajduje się śniadanie. Obsługa przynosi je w wielkim wiklinowym koszu wprost pod nasze drzwi, a w środku znajdują się świeże produkty. U nas były to m.in. jajka, ser biały i żółty, jogurty, szynka, dżem, sałatka z pomidorów, no i oczywiście chleb. Wszystko pakowane jest w miarę eko – widać, że starano się wykorzystać tu jak najmniej plastiku, a pakowanie w szkło pozwala używać go wielokrotnie.
Dla kogo i czy warto?
Nocleg w domku na drzewie (a będąc bardziej konkretnym – inspirowanym domkiem na drzewie, za to między drzewami) jest wspaniałą propozycją na spełnienie marzenia. My wzięliśmy ze sobą córkę, która wręcz podskakiwała pod sufit już w momencie, kiedy dowiedziała się, co planuję, a później długo przeżywała to na miejscu i już po noclegu.
Osobiście wystarczyła mi jedna noc i traktuję to jako jednorazową wizytę (podobnie jak pójście do gwiazdkowej restauracji), ale jeśli szukasz ciszy, spokoju i złudzenia miejsca na odludziu (a jednak całkiem blisko miasta), kochasz las i mógłbyś patrzeć na niego godzinami – to warto rozważyć od razu kilka dni. Wartą odnotowania uwagą jest fakt, że nie wszystkie domki mieszczą więcej niż 2 osoby.
Dla mnie wizyta tutaj pozostanie niezapomniana. Teoretycznie to samo można mieć mając widok na las, a jednak to… zupełnie co innego. Tutaj czujesz się jak w jego sercu przez bardzo bliską odległość drzew od domku, nic się nie dzieje, praktycznie nie ma ludzi (prócz sąsiadów), są tylko drzewa, ptaki i ty (z partnerem). Czujesz się zjednoczony z naturą. Jedziesz tutaj, żeby właściwie nie wychodzić z hotelu. Zazwyczaj to potępiam, a tutaj całkowicie to rozumiem! To po prostu fajne przeżycie, którego warto doświadczyć, żeby mieć co wspominać. Nawet jakby miało trwać jedynie jeden dzień. Bardzo polecam!
W Drzewach
ul. Klonowa 2, Nałęczów
www.wdrzewach.pl
Bucket list, czyli lista marzeń do zrealizowania przed śmiercią.Na mojej od dziecka wisiało jedno – przespać się w…
Opublikowany przez Skomplikowane Wtorek, 19 maja 2020
Dodaj komentarz