Złote lata dla branży gier komputerowych? Możesz się ze mną nie zgadzać, ale bez zastanowienia zawsze wskażę na drugą połowę lat dziewięćdziesiątych i początek lat dwutysięcznych. Gdy o powszechnym Internecie można było tylko pomarzyć, w kioskach królowały magazyny o grach, a w nich pękające w szwach działy recenzji wypełnione grami z przeróżnych gatunków.
To wtedy wykluwały się niektóre gatunki gier, a wybrane franczyzy nabierały popularności. Obok znanych nawet dziś gatunków jak: strzelanki, samochodówki, czy RPG – równie mocno stały zupełnie inne: simopodobne, łamigłówki, imprezowe, logiczne, symulatory i wreszcie: tycoony. A na ich czele stał m.in Theme Hospital.
Two Point Hospital to bezczelna kopia oryginału
Od pierwowzoru upłynęło jednak 24 lata. To nawet nie przepaść czasowa. W świecie elektronicznej rozgrywki to całe eony i wielu graczy, którzy w 1997 roku zagrywali się w grę o budowaniu i zarządzaniu szpitalem dorosła, a jeszcze więcej – porzuciło gry w ogóle.
Two Point Hospital można by było nazwać remakiem tej gry, gdyby nie odmienny tytuł. Wiele elementów jest tutaj identycznych, tylko delikatnie przyprawionych o nowoczesne rozwiązania. I wyjątkowo nie jest to żadną ujmą ani hańbą.
Zostań dyrektorem szpitala!
Do dyspozycji dostajemy szpital, który z początku jest tylko pustym budynkiem. Naszym celem jest zapewnienie pacjentom należytej opieki medycznej dbając przy tym o doskonały stan ekonomiczny szpitala, a także morale pracowników. Z początku dostajemy niewielki szpital, w którym poznajemy podstawowe mechaniki takie jak: budowa pomieszczeń leczniczych i gabinetów, zatrudnianie pracowników, zarządzanie awansami. Potem wraz z postępami – odblokowujemy nowe szpitale, w których zabawa zaczyna się od nowa, ale wyzwania stawiane przed graczem są coraz trudniejsze do zrealizowania.
Kampania składa się więc z prawie 30 szpitali, w których w każdym z nich trzeba uzyskać 3 gwiazdki. To taki szpitalny odpowiednik gwiazdek Michelin znanych z restauracji.
Czy robienie za każdym razem od nowa tego samego może się znudzić? Otóż nie, bo twórcy zapewniają rozwój na każdym z etapów. Chcesz mieć tomograf? Przejdź level 5, by go odblokować. Potem jednak możesz korzystać z jego dobrodziejstw w każdym dowolnym szpitalu. Nawet tych, co ukończyłeś wcześniej. Podobnie wygląda kwestia wyposażenia. Z początku masz do dyspozycji standardowy wystrój pomieszczeń i podstawowe meble. Wraz z zarobionymi pieniędzmi i tzw. Kudosami (takie „złoto” w grze), które otrzymuje się za szczególne osiągnięcia – możesz odblokować nowe elementy rozrywki dla pacjentów, wyposażenie gabinetów, a nawet takie drobne detale jak kosze na śmieci, kwiatki, czy wiele innych.
Wszystko jest ważne
Każdy z tych elementów wpływa bowiem realnie na nastrój naszych pacjentów. Ci z dobrymi humorami, będą leczyć się szybciej (więc będą krócej zajmować kolejkę bądź łóżko), chętniej zapłacą za badania oraz pochwalą nas i… wrócą. A pacjenci potrafią być wybredni! Długie oczekiwanie w kolejce to nuda, zatem trzeba im zapewnić jakąś rozrywkę. Możesz postawić kiosk z czasopismami, regały z książkami albo foto budkę. Prócz rozrywki równie ważny jest też głód i pragnienie. Darmowa woda w dystrybutorze jest dobra, ale jeszcze lepsza kawa, napoje gazowane lub przekąski. No i wystrój. Dużo milej spędza się czas w otoczeniu kwiatów, obrazów, czy w zwyczajnie czystych korytarzach. O te jednak muszą zadbać Dozorcy. A ci nie tylko dbają o czystość, ale jeśli się ich odpowiedni wyszkoli – naprawią maszyny, a nawet je ulepszą! A ulepszenie wpływa na czas leczenia i tak to się kręci!
Opcji jest tutaj od zatrzęsienia i chociaż może wydawać się, że nie jesteś w stanie się w tym połapać – to nie ma nic bardziej mylnego. Gra dozuje ilość informacji bardzo powoli, prowadząc gracza za rękę i nie pozwalając wpaść w panikę. Owszem, są chwile gdy np. wpada 40 zdesperowanych Klaunów, którym natychmiast trzeba pomóc (a to potrafi sparaliżować funkcjonowanie szpitala), ale też… możesz nie przyjąć zlecenia.
HUMOR!
Gra przede wszystkim przepełniona jest humorem. W grze nie znajdziesz ani jednego, występującego w świecie rzeczywistym schorzenia. Wręcz przeciwnie – im dziwniej, tym zabawniej. Pacjenci zatem chorują na Pomroczność Jasną (mają żarówki, zamiast głowy), Garnkowca, czy Sucharoza (cierpią na suche dowcipy). Przezabawny jest też „Zwierzęcy magnetyzm”, który polega na tym, że postacie przyciągają wszystkie okoliczne zwierzęta do siebie niczym magnes. Podobnie z nazwami pracowników, nagród, czy samych lokacji. Czytając kolejne opisy – nie sposób się przy tym nie uśmiechnąć!
Kapitalny port
Grę ogrywałem na Switchu. Wróć, źle. Grę ogrywała początkowo moja małżonka na Xboksie, chociaż korzenie gry sięgają 2018 roku, gdy zadebiutowała na PC. Z nieskrywaną zazdrością spoglądałem jak małżonka leczy całe tabuny ludzi. Gdy więc dowiedziałem się, że istnieje edycja na „pstryczka”, a Cenega (dystrybutor gry) podesłała mi klucz recenzencki – nie mogłem odmówić sobie ogrania tej gierki.
Jak zatem wypadła edycja na pstryczka? Genialnie! Poza kilkoma, drobnymi przycięciami, gdy w szpitalu znajdowało się kilkaset (!!!) osób – nie stwierdziłem żadnych problemów technicznych. Gra chodzi fantastycznie płynnie, nie ma żadnych glitchy graficznych, czy dźwiękowych. Wczytuje się całkiem sprawnie, a do tego cały czas pozostaje atrakcyjna wizualnie. Oczywiście pewne uproszczenie oprawy graficznej musiało nastąpić, ale na stosunkowo niewielkim ekranie jakim dysponuje Switch – jest to niezauważalne.
W mojej ocenie to właśnie ta wersja ze wszystkich platform sprzętowych jest najwygodniejsza i najlepsza. Sterowanie jest intuicyjne, a wygaszenie konsoli nie zabija procesu gry, więc mamy ją cały czas pod ręką. Efekt? Gram w nią od tygodnia i nawet przez moment mi się nie znudziła.
I tak – ten sam efekt można uzyskać, mając mocny telefon z np. Razer Kishi i xCloud, ale chmura Microsoftu ma to do siebie, że po pierwsze – wygaszenie ekranu powoduje restart gry, a to oznacza wczytywanie jej na nowo, a co więcej – wymaga stałego połączenia z Internetem.
Co jeszcze ważniejsze, port gry jest wydaniem Jumbo Edition. Oznacza to tylko tyle, że w pakiecie dostajesz już komplet wszystkich DLC z wyposażeniem, nowymi szpitalami i wyzwaniami.
Najlepszy port roku
Chciałbym napisać, że najlepsza gra roku. Jednak przecież funkcjonuje ona na rynku już od lat. Zatem bez krzty zażenowania wręczyłbym tytuł najlepszego portu. Switch jest naturalnym domem dla tego typu gier i Two Point Hospital to pierwsza gra, która zdetronizowała Civilization VI, które ogrywałem przez długie tygodnie. A czuję, że ten rekord będę jeszcze śrubował, bo mam jeszcze wiele elementów do odblokowania!
Dodaj komentarz