Ludzie chodzą na wystawy psów i wystawy kotów, ale czy słyszałeś kiedyś o wystawie kur ozdobnych? O tej, która odbywa się na SGGW – wiedziałam już co najmniej od dwóch lat, ale to dopiero w tym roku udało nam się tu wybrać. Koniecznie chciałam tu przyjść, bo chyba prócz bociana i orła, ciężko o bardziej polskiego ptaka, który ewidentnie wkradł się w polski krajobraz. Kiedyś nie było polskiej wsi bez piania koguta. I choć może wydawać się, że równie „interesująco” może być na pierwszym lepszym targu, gdzie przecież kur zatrzęsienie – to jest to myślenie całkowicie błędne.
Wystawa Kur Ozdobnych SGGW
Kura to nie tylko brojler, tuczona na kebaba i doskonały materiał na udka do wiosennego grilla. Całkiem niedawno miałam przyjemność czytać niesamowicie wciągającą książkę „Sekretne życie krów” Rosamund’a Young’a. Tak, tak – głównie opowiadała o inteligencji krów, ale poświęcono kilka słów kurom. Oprócz kilku ciekawostek (że kury lubią śpiewać, słuchać muzyki, lubią zabawę, ciągle szukają sobie zajęć i nie przepadają za deszczem) – starała się pokazać te ptaki od najlepszej strony. Opisano tutaj akurat kury autora. Ptaki uwielbiały, jak ludzie rozmawiają i kiedy czuły się z rozmowy „wykluczone” – przeciskały się na przód grupy albo zaczynały głośno śpiewać, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Innym razem lis zjadł dwie przyjaciółki starszej kury nazywanej Szarą, przy okazji uszkadzając jej nogi tak, że nie mogła się ruszać. Przez następny rok – dwie inne kury starały się jej towarzyszyć, mimo że przed wypadkiem niespecjalnie się nią interesowały. Czekały aż Szara się naje i dopiero one konsumowały swoją karmę.
Co jakiś czas do niej przybiegały, kiedy spędzały czas na podwórku. Wygrzebywały jej pazurami z ziemi smakołyki i ograniczały swoją aktywność, aby dopasować się do Szarej. Kiedy w końcu umarła – przez kilka dni spotykały się co noc w rogu kurnika, w którym wcześniej siedziała Szara. Dopiero po 3 tygodniach ponownie zaczęły znosić jaja i zaczęły szukać kontaktu z ludźmi. Na dodatek zaczęły spędzać o 4 godziny więcej na podwórku niż dotychczas! Szkoda, że ciągle tak niewiele wiemy o zwierzętach, które są nam najbliższe.
Wystawę Kur Ozdobnych na SGGW organizuje co roku „Gallus” Związek Hodowców Drobiu Rasowego w Polsce, a nam udało się być na jej XIV edycji. Zainteresowanie gości i kontynuowane kolejne edycje świadczą tylko o tym, jak niedoceniane są kury na co dzień. Choć najwięcej wiedzy wynieśli z wystawy naukowcy, czy hodowcy drobiu – nawet tacy laicy jak my świetnie się bawili.
Na hali zostały umieszczone liczne klatki, gdzie przez całą weekendową wystawę mieściło się około… 800 sztuk ozdobnych kur w około 50 rasach. A to i tak ponoć zaledwie 1/4 tego, co na wystawach w Niemczech. Podchodząc do każdej klatki – można było przeczytać komentarze sędziów, zobaczyć nagrodzone kury i kupić akcesoria przydatne do hodowli. Można było też było zadawać „głupie” pytania, czy porozmawiać z hodowcami na temat wskazówek do założenia własnej hodowli.
Zasięgając informacji na stronie wydarzenia – ptaki przed wystawą były odpowiednio żywione, aby prezentowały się w jak najlepszej formie. W ruch szły także yyy… suszarki. I choć na początku wydawało mi się to trochę dziwne – faktycznie podchodząc do niektórych kur, czy kogutów – widać było, że pragną one atencji człowieka i bardzo to lubią. Przyzywały do swoich klatek pianiem, czy głośnym gdakaniem – a kiedy ktoś stanął bezpośrednio przed nimi – z ciekawością przyglądały się i kręciły główkami. Jak tylko ktoś odszedł – znowu ujawniały swoje wokalne wdzięki.
Dla miejskich dzieciaków niewątpliwą atrakcją była możliwość pogłaskania kurczaków
Oczywiście wszystko odbywało się pod kontrolą, choć sama najlepiej wspominam wizytę w Zwierzyńcu Eurostruś, gdzie gospodarze są pełni serca dla wszystkich swoich wiejskich pupili na czele z indykami. Jeśli miałabym rekomendować miejsce, gdzie „złapiesz trochę klimatu wsi, gdzie przy okazji wyniesiesz masę wiedzy i ciekawostek” to nie wahaj się i od razu tam jedź.
Kury jak dinozaury
Na SGGW można było zobaczyć gatunki z całego świata. Od bardzo małych, do ogromnych, których nie chciałabym spotkać poza klatką. Serio – ogromne koguty wywołują we mnie lęk i jakbym takiego przystojniaka zobaczyła na podwórku – to traktowałabym go z takim samym szacunkiem i respektem jak psy ras agresywnych.
Nie będę tu wymieniała nazw (bo nie znam, mimo że były podpisane), ale trafiały się tu kury i koguty, które były tak puchate, że wyglądały jak przytulanki albo jakieś zmutowane króliczki. Były też całe czarne (łącznie z dziobami), które gdy na chwilę utkwiły w bezruchu – przypominały czekoladowe figurki sprzedawane na Wielkanoc. Spotkać można było koguta, który był szerszy w barach niż wyższy, przez co wyglądał jak stereotypowy miłośnik siłowni na cienkich nóżkach. Kury miały albo bardzo bogate upierzenie, albo były w połowie łyse. Piękne i bardzo kolorowe.
Niektóre swoją posturą przypominały nawet dinozaury! Spójrz na jej nogi!
To pierwsza Wystawa Kur Ozdobnych, na której miałam przyjemność uczestniczyć
Fajnie, że można było popatrzeć na kury od tej bardziej humanitarnej strony, gdzie nie kojarzą nam się jedynie z jajkami, czy mięsem. Widać, że każda z nich miała swój indywidualny charakter – od nieśmiałych, ciekawskich, czupurnych, czy bardzo przyjacielskich i wymagających kontaktu. Bardzo polecam ci kolejną taką wystawę na SGGW (odbywają się raz do roku) albo wybranie się na podobne wydarzenie gdzieś w kraju. Po odwiedzeniu tego miejsca ma się wrażenie, że kury mogłyby zostać takimi samymi zwierzątkami domowymi (tylko żyjącymi na podwórku) jak węże, króliczki, papugi, czy świnki morskie. Miały tylko większego pecha.
Wystawa Kur Ozdobnych SGGW
Wystawa Kur Ozdobnych SGGW jest organizowana raz do roku w Warszawie. Wstęp jest płatny. Więcej informacji na Facebooku.
Dodaj komentarz