Partnerem serii wpisów o najciekawszych szlakach w pobliżu Zakopanego jest Zakoatrakcje – operator największych turystycznych hitów w Zakopanem. Jeżeli po zejściu ze szlaku marzy ci się radośnie i rodzinnie spędzić czas, koniecznie zajrzyj do któregoś z poniższych miejsc!
Tatry to wdzięczny region do pisania kolejnych artykułów. Każdy kolejny szlak jest zupełnie niepodobny do poprzedniego i chyba nie będzie przesadą napisać, że wskazać ten „jeden, jedyny najpiękniejszy” jest trudnym, jeśli nie niemożliwym zadaniem. Czy to coś złego? Cóż, dla tych którzy uwielbiają wszelkie „topy” albo swoiste „listy ochów i achów” na pewno tak. Zwykły turysta może zaś tylko zacierać ręce, bowiem oznacza to, że jakiego kierunku nie obierze, będzie się świetnie bawił.
Sam wielokrotnie mam problem, by przekazać wam choćby ułamek wrażeń, które obserwuję u siebie na trasie. Jak bowiem przelać na papier to, czym jestem targany od środka – widząc tak wspaniały horyzont, bliskość natury i majestat gór?
Szlak od Murowańca do Przełęczy Krzyżne
Murowaniec jako punkt startowy
Jak dojść do Schroniska Murowaniec z Kuźnic – mogłeś przeczytać w poprzednim artykule. To świetny punkt końcowy dla trasy rozpoczynającej się w Zakopanem, w którym istotnie zdecydowana większość traperów zawraca. Fajne jedzenie, śliczny widok i satysfakcjonująca trasa jest wszystkim, czego chce się od gór. Jednak jak zwykle w górach bywa – najpiękniejsze jest to, co skryte jest za jeszcze większym wysiłkiem i niedostępne dla wielu.
Opisywany przeze mnie dziś szlak ma swój początek w zasadzie przy wyjściu ze schroniska i jest oznaczony kolorem zielonym i żółtym, lecz najważniejszy jest właśnie ten drugi. Szlak żółty będzie towarzyszył nam przez całą wyprawę i dzięki niemu zobaczyć można wiele zachwycających widoków. Trasa licząca do Przełęczy Krzyżne liczy blisko 6 kilometrów, na co liczyć trzeba dodatkowe trzy godziny w każdą stronę. To znaczy, jeśli chcesz wracać tą samą trasą.
Szlak przejść można także z dziećmi, które wielokrotnie mijaliśmy na trasie wraz z rodzicami. Zresztą – sami wzięliśmy naszą ośmiolatkę. Szlak od Murowańca do Przełęczy Krzyżne bywa wymagający, bo w kilku miejscach trzeba się wspinać lub schodzić po kamieniach, jednak najmniejsi poradzą sobie z tym, z niewielką asystą ze strony rodzica. Na trasie koniecznie musisz mieć wygodne buty z solidną podeszwą oraz zapas wody. W słoneczne dni na trasie jest naprawdę gorąco! Podczas naszej wycieczki żar lał się z nieba, a prócz niskiej kosodrzewiny i zabłąkanego obłoczku od czasu do czasu – nie ma tu cienia.
Wspaniała przeprawa zboczem Tatr
Kiedy słyszysz słowo „las” z pewnością pierwsze co przychodzi ci do głowy, to wysokie drzewa gęsto rosnące obok siebie. W przypadku tego spaceru owszem, w dalszym ciągu mowa o gęsto rosnącej roślinności, ale jej wysokość ledwo sięga pasa. W efekcie spacerując po kamiennej ścieżce, która ciągnie się przez praktycznie całą trasę – można się poczuć niczym Guliwer z powieści Johnattana Swifta. Niewielkie krzaczki dosłownie wypełniają cały krajobraz, przed oczami zlewając się w jednolity kolor i kształt, tylko co jakiś czas ich kompozycja jest zburzona przez wielkie połacie kamieni. Kilka razy przechodzi się centralnie przez ich środek. To ciekawe doświadczenie, bo trasa ciągnąca się przez nie – jest na pierwszy rzut oka trudna do rozróżnienia. Zastanawiasz się, które kamienie jeszcze są szlakiem, a które już tylko krajobrazem? Tylko wskazówki w postaci oznakowań szlaku pozwalają się rozeznać w otoczeniu.
Po dłużej chwili mijamy Żółty Potok, który trzeba przeciąć. To niewielki strumyk, który niesie ze sobą lodowatą, acz krystalicznie czystą wodę. To właśnie w tym miejscu pierwszy raz czeka nas niewielki spadek, który wymaga postawienia większych kroków i spokojnego przejścia. Niewątpliwie dodatkową atrakcją jest też niewielki wodospad, jaki jest w tym miejscu.
Czerwony Staw Pańszczycki
Po mniej więcej godzinie marszu – warto zrobić sobie dłuższy postój na brzegu Czerwonego Stawu Pańszczyckiego. To wspaniały akwen wodny o powierzchni 0,3 ha, który… potrafi czasem całkowicie zniknąć. Jest to uzależnione od stanu wód, które do niego wpływają. Swoją nazwę zawdzięcza obecnym w wodzie sinicom, które barwią na brunatno-czerwony kolor kamienie spoczywające na jego dnie i u jego brzegu. Jeziorko często niesłusznie jest pomijane przez wielu turystów, bowiem leży z dala od Morskiego Oka, na uboczu od Doliny Pięciu Stawów i znaczny kawałek od Murowańca. Tymczasem trudno nie zachwycić się jego pięknem na tle wspomnianego wcześniej krajobrazu. Co ciekawe, idąc od strony Murowańca dostrzega się je tak naprawdę – dopiero w ostatniej chwili. Znacznie wcześniej zaś usłyszeć można chlupotanie wody, która przeciska się pod naszymi stopami pod kamienną ścieżką, którą właśnie się przemierza.
Zupełnie inna sytuacja wygląda, gdy wraca się z Przełęczy Krzyżne. Wówczas Czerwony Staw widać doskonale przez całą trasę i w pogodny, bezchmurny dzień jest wspaniałym punktem, który urozmaica i tak piękną panoramę.
Z Czerwonego Stawu na Przełęcz Krzyżne
To ostatni odcinek, jaki pozostał. Mijając Czerwony Staw, a podążając nadal żółtym szlakiem – dotrzeć można do Przełęczy. My zawróciliśmy chwilę przed wejściem na Przełęcz Krzyżne, bowiem by ją pokonać – trzeba wspiąć się poniekąd na grzbiet góry, który to odcinek jest bardzo wymagający. Początkowo mieliśmy pomysł iść dalej do Doliny Pięciu Stawów, ale posłuchaliśmy rady mijanych dorosłych z dziećmi (i bez), którzy zawrócili, bo nie dali rady wspiąć się po rumowisku skalnym, którym trzeba minąć wystający fragment skały. Na początku droga prowadzi mocno pod górę kamienistym zboczem, a później ciężko było połapać się, gdzie właściwie stanąć. Pewnie bez Lilki bylibyśmy bardziej ambitni, ale z nią zdecydowanie jesteśmy bardziej ostrożni. 😉
Ponoć od Doliny Pięciu Stawów wchodzi się łatwiej, ale nie ma to znaczenia, bo warto przejść przynajmniej spory fragment tego odcinka. Jeśli dasz radę to dobrze, jeśli nie – i tak nie będziesz miał czego żałować (zdjęcia z tego odcinka pokażę ci w innym tekście). Odcinkiem, który pokonaliśmy – byliśmy totalnie zauroczeni. Ścieżka przez większość czasu (poza samym podejściem do Przełęczy) nie jest trudniejsza niż na wcześniejszych etapach, a mocno wynagradza poniesiony trud. Na naszej trasie spotkaliśmy ciekawskie kozice, które bezszelestnie skakały między kamieniami, poszukując jedzenia i nieufnie spoglądały na nas z bezpiecznej odległości. Na kolejnych kilkuset metrach zaskoczył nas leżący na trasie szlaku ubiegłoroczny śnieg, który mimo 30-stopniowego upału nijak nie chciał się rozpuścić – powodując, że trzeba było zwolnić, bo robiło się dość ślisko.
Trasa na cały dzień
Jeśli chcesz pokonać całą trasę jak my od Polany Jaworzynki aż do Przełęczy Krzyżne, trzeba liczyć na to tak naprawdę cały dzień. Przejście w jedną stronę zajmuje około 4,5-5 godzin. Wliczając w to obowiązkowe postoje na odpoczynek czy na chwilę zachwytów bądź zadumy, liczyć trzeba nawet więcej. Ci bardziej ambitni mogą oczywiście maszerować dalej. Po pokonaniu Przełęczy idzie się przez Dolinę Pięciu Stawów, a stamtąd już wiadomą trasą bezpośrednio na parking dla samochodów. Jest to ciekawa opcja dla tych, którzy są zaprawieni w boju i nie zawahają się pokonać Przełęczy Krzyżne. Dobrze też mieć na uwadze, że o ile na tym odcinku jest całkiem spokojnie (co jakiś czas mijali nas raczej ci, którzy wędrowali z „drugiej strony”), to szlak za górami jest jednym z bardziej popularnych przez sąsiedztwo m.in. Morskiego Oka. Trasa przeze mnie zaproponowana wydaje się mocno kameralna, zważywszy na sąsiedztwo.
Wszyscy pozostali niech jednak się nie smucą. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by zrobić jak my – jednego dnia przejść ten szlak, a przy kolejnej wycieczce zahaczyć o Przełęcz Krzyżne albo zrobić sobie np. pętelkę przy Gęsiej Szyi i zejść Rusinową Polaną do Palenicy Białczańskiej (choć to już raczej z nastolatkiem).

Kochani, apeluję do Was o poprawienie tego wpisu, czyli albo wycięcie sugestii, iż to odpowiedni szlak dla dzieci albo wyraźne zaznaczenie, ze jest to szlak w kierunku przełęczy Krzyżne bez jej zdobywania i absolutnie bez zejścia do 5 Stawów! Przełęcz Krzyżne należy do znanej ze swych trudności Orlej Perci. Zejście do Doliny Pięciu Stawów z Krzyżnego to posuwanie się na kucaka po niestabilnych kamyczkach z wielką przepaścią po prawej stronie. Miejsce to jest zaznaczone na wielu mapach Tatr jako wyjątkowo niebezpieczne. Dosłownie kilka dni temu rozmawiałam z trzydziestoletnią zaprawioną górską turystką, która powiedziała, że to zejście wykończyło ją psychicznie i nigdy więcej. Moja mama w okresie studiów uniknęła wypadku w tamtym miejscu, ponieważ złapał ją znajomy. Pamiętajcie, że propozycji na blogach szukają raczej osoby nieobyte z Tatrami. Nie byłoby fajnie, gdyby ktoś zachęcony przez Was musiał wzywać helikopter TOPRu dla całej rodziny lub gdyby czytelnik wdrapał się na przełęcz po południu, bo potem to tylko „zejście do Piątki i na parking”. Taka osoba musiałaby przecież zasuwać po ciemku przez las, ponieważ dojście z Krzyżnego do parkingu w Palenicy Białczańskiej zajmuje kolejne 4 godziny nie licząc przerw. Podsumowując: szanuję, że zawróciliście z dzieckiem, fajnie opisujecie i oby tak dalej, ale proszę Was, nie narażajcie nikogo na ryzyko i nie polecajcie czegoś, czego nie sprawdziliście. Buziaki 🙂