Jestem niezmiernie szczęśliwy, że Lilka jest już w odpowiednim wieku. Odpowiednim, czyli że ma już ponad sześć lat. Nie to, żebym insynuował, że wcześniej było źle. Początek jej życia to był bardzo przyjemny okres, gdy mogliśmy z nią odwiedzać wszystkie place zabaw, kulki czy inne mniejsze atrakcje. Sam jednak chyba zdajesz sobie sprawę, że dobrze by było, gdyby idąc gdzieś razem – dorosły również się dobrze bawił. Tym bardziej że nierzadko on też za wejście musi zapłacić (czasem nawet więcej niż maluch, do którego adresowana jest atrakcja).
Sześciolatek to już całkiem spore dziecko, które ma swoje wymagania, oczekiwania i jednocześnie potrafi jasno i klarownie mówić co mu się podobało, a co nie.
Takie dzieci są największymi krytykami
Cóż, nie ma co tu ukrywać. Do tego przedziału wiekowego chyba najtrudniej trafić – te małe ludziki szybko się nudzą i tracą zainteresowanie, jeśli coś nie jest wystarczająco dobre. Nie omieszkają też ci o tym powiedzieć.
Jeżdżąc po Polsce i wybierając atrakcje kierowane do dzieci – staramy się szukać czegoś „świeżego”. W końcu chyba każdemu nudzą się łudząco podobne do siebie miejsca, prawda? Spójrz na taki basen. Basen, jaki jest każdy widzi – spory zbiornik wodny z wytyczonymi trasami, gdzie czasem dla urozmaicenia jest jakaś zjeżdżalnia, bicze wodne czy jacuzzi. Gdy rzucisz dziecku hasło: „idziesz na basen?”, to ono się ucieszy i pójdzie. No ale jak zabierzesz je do prawdziwego parku wodnego (gdzie to niby to samo), to będzie całą wyprawę przeżywało całkiem inaczej. Tak jest ze wszystkim – tutaj nie ma co się za specjalnie oburzać.
Każdy potrzebuje odmiany. Tak jak my, dorośli – nie jesteśmy w stanie jeść codziennie burgera, choćby nie wiem, jak był dobry, tak samo dziecko po jakimś czasie nuży się tymi samymi atrakcjami. No, chyba że niezbyt często wychodzicie – wtedy to zupełnie inna historia.
Stacja Grawitacja przełamuje nudę
Trampoliny. Jeszcze kilka lat temu był to głównie komunijny hicior, który potem przebojem wdarł się na mapę polskich miast. Co by nie mówić – sami już pisaliśmy o Hangarze 646 czy jego gdańskim odpowiedniku. Zasada prosta jak budowa cepa – płacisz, zakładasz antypoślizgowe skarpety i idziesz się wyszaleć.
Stacja Grawitacja jest trochę inna i to stanowi o jej prawdziwej sile. Chociaż w całej beczce miodu jest i łyżka dziegciu, więc zacznijmy od tego, co mnie najbardziej wkurzyło, czyli czasu, zanim jeszcze weszliśmy poskakać.
Jak Stacja Grawitacja mogłaby być lepsza?
Zanim dostaniesz się na halę pełną trampolin i atrakcji, o których za chwilę, musisz kupić bilet. Gdy jesteś tu pierwszy raz – musisz wypełnić formularz na specjalnym tablecie dostępnym w budynku. Niestety aplikacja jest zbudowana tak nieintuicyjnie, że dopiero przy pomocy kogoś z obsługi kasy – udało mi się to zrobić poprawnie. Przykład? Pola dat są wyszarzane, wyglądające jak zablokowane – podczas gdy są normalnie klikalne. Miejsce na podpis wymaga podpisu odręcznego, gdzie resztę pól wprowadza się z klawiatury i brak tutaj jakiegokolwiek objaśnienia.
Na szczęście taki formularz wypełnia się tylko przy pierwszej wizycie. Potem pozostaje spokojnie kupić bilety (i skarpety, jeśli nie wzięliśmy ze sobą antypoślizgów – 7 zł za parę). Potem szatnia, która ma elektroniczne i pomysłowe zamki. Czy jest zatem coś, co budzi tu trwogę? Tak!
Bałagan i nieradząca sobie z nim obsługa
Stacja Grawitacja wydaje się cierpieć na braki kadrowe, co szczególnie widać przy higienie tego miejsca, która cóż… do najwyższych nie należy. O pomstę do nieba wołają przede wszystkim toalety – niezależnie czy damskie, czy męskie, które dosłownie są mokre. Nie będę pisał od czego. Dlatego pamiętaj – przed wejściem do nich, lepiej się cofnij do szatni po buty. Wymaga to trochę zachodu, ale lepiej tak, niż ryzykować wchodzenie „bosą” stopą.
Drugą kwestią są stosy butelek w bliskim sąsiedztwie salek urodzinowych. Rodzicie i dzieci wchodzą na halę z małymi butelkami wody lub napoi do picia, które następnie walają się dosłownie stosami w różnych miejscach. Trudno po chwili wyłapać czyja jest czyja, więc idą po kolejną… i tak to się nakręca.
Tyle złego. Czas na dobre rzeczy
Kawiarnia
Na trampoliny wchodzi się o każdej pełnej godzinie. Gdy zatem wpadniesz chwilę wcześniej, możesz udać się na rampę, gdzie jest zorganizowana kawiarenka i tam czekać na swoją kolej. Ja i Lilka zaopatrzyliśmy się tu w lody i bezę i złego słowa na obie te rzeczy powiedzieć nie mogę! Porcja bezy słuszna i pyszna, lody jak najbardziej też.
Kiedy nadejdzie twoja pora – możesz być spokojny. Na samych trampolinach jest czyściutko, a całe złe pierwsze wrażenie szybko znika. W Stacji Grawitacji możesz delektować się całą masą atrakcji. I piszę to bez słowa ironii.
Ściana wspinaczkowa
Jena ze ścian została zagospodarowana na potężną, wielką ścianę wspinaczkową o różnym poziomie trudności. Są wejścia prostsze i są naprawdę wymagające. Jeśli zdecydujesz się wspinać – dostaniesz profesjonalną uprząż, którą pomoże ci założyć obsługa. Następnie przypinasz się karabińczykiem do wybranej liny i próbujesz wejść pod sufit.
Przyznam, że gdy Lilka wspinała się po jednej z nich – sam próbowałem swoich sił na sąsiedniej. Niestety nie zaszedłem zbyt wysoko. Zdecydowanie wspinaczka górska to nie jest coś, z czym czuje się komfortowo! 😉
Park Trampolin
Fajną sprawą jest zjeżdżalnia. Dzieci zakładają specjalny kombinezon, który wygląda trochę jak polarowy. Malucha wciąga się na szczyt zjeżdżalni, a następnie dziecko się puszcza i zasuwa z powrotem do nas. Proste, genialne i ciągle otoczone wianuszkiem podrostków chcących zjechać jeszcze raz.
Największą część hali stanowią oczywiście trampoliny. Te dają ogromną frajdę i znaleźć tu można chyba wszystko, co w tym temacie wymyślono. Chcesz pograć w kosza? Proszę bardzo! Jest tu osobna strefa dla grających w zbijaka, osobna dla tych, którzy chcą skakać z wysokości na wielką poduszkę, albo kilkanaście zwykłych, konwencjonalnych trampolin.
Można także poskakać na trampolinie przed telewizorem (!), grając w grę przypominającą Ponga. Należy tak skakać, by nasza postać na ekranie skakała po schodkach lub rozbijała mur.
Osobne wyzwanie stanowi strefa przeszkód. Tutaj można spróbować przejść nad basenem pełnym gąbek na kilka różnych sposobów – po linach, kulach, siatce, szarfach, trapezach czy pochylonych ścianach. Możliwości jest wiele, a jak się nie uda — to nurkowanie w gąbkach sprawia dodatkową frajdę.
Nie można zapominać o parku linowym
Musisz wiedzieć, że tak 5-6 metrów nad głowami spacerują ludzie. To pod dachem ukryty jest fantastyczny park linowy, który niewprawionym w tej rozrywce może zmrozić krew w żyłach. Chociaż ponownie jesteśmy przypięci specjalną uprzężą, tak spacer – bądź co bądź – w powietrzu, stanowi pewne wyzwanie. Tutaj ważna uwaga – twoje dziecko musi mieć przynajmniej 1.3 m wzrostu, by tam wejść, no i oczywiście być dosyć opanowane i nie bać się tam łazić. Atrakcja cieszyła się sporym zainteresowaniem i widziałem, że chętnie pokonywano przeszkody, choć jednego klienta trzeba było ściągać. Warto samemu się przekonać. 🙂
Stacja Grawitacja – parę rad na koniec
Najważniejsze – musisz wiedzieć, że jeden bilet upoważnia cię do skorzystania ze wszystkich atrakcji. Nie musisz się zatem bać, że na coś nie pójdziesz, bo nie zapłaciłeś. Do szatni, toalet czy innych pomieszczeń i stref możesz cofać się wielokrotnie. Po prostu każda godzina ma swój kolor opaski i jest jednocześnie wspomnianym biletem.
Kupowanie biletu. Radziłbym jednak, byś w miarę możliwości kupił bilet w domu przed przyjazdem. Po pierwsze – na spokojnie wypełnisz wspomniany formularz. Po drugie – bilety bardzo szybko się rozchodzą i tak przyjeżdżając na 11:30, możesz mieć pewność, że o 12:00 już nie wejdziesz. Po trzecie – nie musisz stać w dwóch kolejkach – osobnej do wypełniania formularzy i osobnej do zakupu biletu.
Jest zabawa. I to jaka!
Powiem szczerze, że po niefajnych początkach w Stacji Grawitacji – potem jest już tylko lepiej. Z obawy, że nie zdążymy z córką wszystkiego wypróbować, czy zobaczyć – kupiliśmy bilet aż na dwie godziny. To było o godzinę za dużo. Nie dlatego, że się źle bawiliśmy, ale zwyczajnie ta forma aktywności jest szalenie wycieńczająca. Dlatego, jeśli wpadasz tu pierwszy raz, śmiało kupuj bilet na godzinkę.
Mimo skaz nie potrafię i nie chcę cię zniechęcać do tego parku trampolin. Stacja Grawitacja to fantastyczna hala pełna zabawy, radości i możliwości sprawdzenia siebie na wielu atrakcjach. Wpadaj zatem koniecznie i baw się dobrze!
Stacja Grawitacja
al. Bohaterów Września 12, Warszawa
www.stacjagrawitacja.pl
Dodaj komentarz