Król Kebaba Alibaba. Tymi słowami przedstawia się właściciel chyba najbardziej oryginalnej „kebabowni” w Polsce. W czym tkwi fenomen tego miejsca, do którego zjeżdżają się sławy, telewizje oraz serwisy internetowe z całej Polski? To pierwszy znany mi przypadek, w którym turecka kuchnia staje się społecznościowym fenomenem, viralem i w którym imigrant bije rekordy popularności w polskiej sieci. Doniesienia o ogromnych ilościach jedzenia podawanych w przedziwnych formach zalewają „moją” część internetu na tyle regularnie, że postanowiłem skonfrontować je z rzeczywistością.
No bo kto miałby to zrobić, jeśli nie ja?
Reklamowanie kebaba brzmi absurdalnie. Widziałeś kiedyś, by jakiś lokal serwujący to tureckie jedzenie się reklamował? Wydaje mi się, że szczytem takiej reklamy jest baner przed lokalem, plus ewentualna tablica pomazana kredą przed wejściem. Takie bary, podobnie do popularnych „chińczyków” specjalnych reklam nie potrzebują, wszak i tak znajdą się amatorzy na te smaki. Pojawienie się „Relaxu” na rynku wywołało jednak spore zamieszanie.
Co takiego się stało, że Kebab Relax przyciąga ludzi z całego Mazowsza? A kto wie, może i z dalszych rejonów Polski? Wszyscy przybywają skuszeni coraz dziwniejszymi daniami przygotowanymi przez Króla. To chyba jedyne miejsce, w którym zakupisz pierogi kebabowe, bukiety kebabowe, sushi kebab, tort kebabowy, a jak są święta – to dostaniesz kebaba z karpia albo kebabową choinkę. Każde z tych dań staje się internetową sensacją, bo – no cóż – podejście do tematu jest co najmniej niecodzienne. Mało? To do tego lokalu należy rekord świata w najdłuższym kebabie, który wynosi aż 150 METRÓW!
Doniesienia o 1, 2, 3-metrowych kebabach nie przechodzą bez echa. Przecież nikt nie przyjeżdża tutaj, by zjeść pitę z mięsem. Tutaj się przyjeżdża, by to wszystko zobaczyć na własne oczy. Zjeść kebaba można wszędzie. Stucentymetrowego – tylko w Radzyminie.
I tak się to kręci. Alibaba Król Kebaba stał się ikoną przemysłu mięsnego, który w social mediach czuje się jak ryba w wodzie, a jego piosenka o kebabie z pewnością traktowana jest już w kategoriach hitu.
Nie mogłem sobie odmówić wizyty w Relax Kebab Radzymin
Kto bowiem nie chciałby się zmierzyć ze 100-centymetrową kanapką pełną mięsa, surówki i sosu? Jeśli uważasz, że takie danie nie stanowi większego wyzwania dla twojego podniebienia, nic nie stoi na przeszkodzie, by… zjeść 2-metrowego albo i 3-metrowego kebaba. Kucharze są otwarci na twoje potrzeby i nie widzą żadnych przeszkód, by nie zrealizować jakiejś twojej kebabowej fantazji.
Po przybyciu na miejsce „Relax” okazuje się naprawdę typowym, niczym niewyróżniającym się lokalem z tureckim jedzeniem. Parę stolików, lada – gdzie kucharze przyjmują płatność, a ty możesz rzucić okiem na surówki i standardowa muzyczka grana w tle. W pierwszej chwili kilkakrotnie upewniałem się, czy na pewno dotarłem do odpowiedniego miejsca. Zupełnie nie wiem czemu, ale spodziewałem się, że po dotarciu do celu zobaczę… no coś innego. Poczułem lekkie rozczarowanie, a jednocześnie jeszcze większy szacunek, że ktoś potrafi nakręcić szał na zwykły fastfood, w całkiem przeciętnym miejscu.
Jedzenie!
Po Wolskim Pączusiu oraz kilogramowym burgerze czułem się naprawdę dość pewnie. Może to rosnące ego, a może rozepchany żołądek, ale wydawało mi się, że 100-centymetrowy kebab w Relaxie nie będzie stanowił dla mnie większego wyzwania. Tym bardziej że w tym temacie trenuję raczej dość regularnie. 😉
Trafiłem akurat na moment, gdy w barze było pusto, zatem złożenie zamówienia trwało raptem kilka chwil. Metr – ta wartość robi wrażenie, chociaż w przypadku jedzenia ciężko je sobie przełożyć na rzeczywistą wielkość. Nie mogłem się doczekać, co dostanę. W międzyczasie – w dosłownie kilka minut, bar wypełnił się innymi głodomorami. Widziałem, że nikt nie decydował się na zamówienie podobne do mojego, chociaż ludzie i tak wychodzili z imponującymi, bo 40, 50 i 60-centymetrowymi pitami.
Wtedy pierwszy raz zwątpiłem
Kilogramowy burger wydawał się duży, jednak patrząc na 60-centymetrowego kebaba mojego sąsiada – nagle wydał mi się strasznie mały. A to przecież lekko ponad połowa tego, na co czekałem. Gdy zatem w końcu wywołano mój numerek 26, przed sobą zobaczyłem… trzy tace! Do Relaxu pojechałem z kilkoma towarzyszami, toteż musiałem ich poprosić o przeniesienie całości na nasze stoliki.
Kebab leżący na trzech tacach wypełnił aż dwa stoły. Uwierz mi, porcja jest naprawdę wielka! Przeogromniasta! Moje żarcie momentalne przyciągnęło powszechne zainteresowanie całego baru i chociaż nikt się centralnie na mnie nie gapił, to jednak czuć było te zaciekawione spojrzenia. W przeciwieństwie do burgera przyjąłem trochę inną taktykę. Tym razem jadłem naprawdę spokojnie, a zamiast coli, zdecydowałem się na wodę. Mimo cierpliwego, spokojnego jedzenia i dość regularnego popijania wodą, zadanie mnie przerosło.
Tak między 50 a 60 centymetrem musiałem uznać wyższość tej góry żarcia nad moimi fizycznymi możliwościami. Z niechęcią się poddałem.
Przyznać jednak muszę, że kebab był świetny
Naprawdę. Miałem wielkie obawy, że przy takiej górze jedzenia ucierpi na tym jakość. Wiesz, zgodnie z zasadą, że im więcej, tym gorzej. Nic z tych rzeczy! Kebab był dokładnie taki, jaki powinien być. Nie chciałbym, abyś mnie źle zrozumiał. Kebab Relax nie różni się za bardzo smakiem od innych popularnych sieciówek, które możesz kupić na mieście, ale mięso jest dobrze przyprawione, intensywne w smaku i niewysuszone. Sosy zmieszane, gdzie smak pikantny naprawdę był ostry, a surówka świeża i chrupiąca. Całość odpowiednio przypieczona i chrupka. Nikt tutaj nie żałuje mięsa ani surówki, a całość dosłownie pęka w szwach od „farszu”.
Zjedzenie takiej porcji kebaba daje ogromną satysfakcję, jeśli lubisz go jeść. Na pewno nie wyjdziesz stąd głodny albo z wrażeniem, że mikroporcja tylko wkurzyła twój żołądek. Co tak naprawdę istotne – wszystko jest tu naprawdę tanie. Gdy dla córki wziąłem duże frytki, zupełnie nie spodziewałem się, że w cenie 10 zł dostanie ich chyba z pół kilo. Ledwo zjadła.
Kebaby? Zaczynają się od 14 zł, a cały jego metr, w którym jest aż 1,5 kg mięsa i prawie kilogram surówki to wydatek 100 zł. Ale jeśli chcesz osiągnąć to samo tylko taniej – to zamów dwa kebaby: 40 i 60 cm w cenie odpowiednio 30 i 45 zł. Wychodzi 75 zł (25 zł taniej!), ale przyznasz, że jeden metr robi jednak większe wrażenie, prawda?
Niemniej – moją porcją najadły się aż trzy osoby – ja i dwójka moich towarzyszy.
Relax Kebab to miejsce dla tych, co kebaba mają w sercu
A w żyłach zamiast krwi mają sos. To fenomen, który w dodatku jest naprawdę w porządku. To kultowe miejsce przede wszystkim ze względu na swój bardzo niecodzienny marketing. Cieszę się jednak, że takie lokale istnieją. To tanie, przystępne i smaczne miejsce i jeśli naprawdę chcesz spróbować czegoś znanego, ale w niecodziennej formie – to zwyczajnie musisz tutaj wpaść!
Relax Kebab Radzymin
al. Jana Pawła II 40a, Radzymin
Relax Kebab Radzymin na Facebooku
Dodaj komentarz