Po kilku godzinach jazdy samochodem zatrzymaliśmy się przy Wielkiej Krokwi i postanowiliśmy zrobić sobie mały spacer. Mały – czyli taki, który nie trwałby więcej, jak godzinkę. W Zakopanem mieliśmy umówione spotkanie, wypadało pojawić się na nim trochę wcześniej. No, ale jak jedziesz w atrakcyjne miejsce, a Tatry są górami chyba wszystkomającymi – to twoje oczy latają na boki, wypatrując kolejnych atrakcji na „potem”.
Szlaków w okolicy skoczni jest sporo – my wybraliśmy się do Doliny Białego. Nie często nam się to zdarza, ale trochę pobłądziliśmy. Niechcący wleźliśmy na górę, przez co cały spacer zajął nam nieco ponad 3 godziny, ale było warto! To piękny szlak, w większości przebiegający w cieniu, wspaniały na pierwsze dni wypoczynku na tzw. rozruch. Takie Tatry w pigułce.
Od Doliny Białego do Kalatówek – informacje praktyczne
Spacer, który chciałabym ci zaprezentować – zaczyna się w Dolinie Białego, później prowadzi kawałek (dość wymagającą) górą, gdzie możesz wejść na szczyt Sarniej Skały lub – tak jak my – zejść w dół do Kalatówek. O ile Dolina Białego jest szalenie prosta (kliknij link z początkiem trasy!), tak samo podejście pod górę jest dość trudne. To znaczy w moim odczuciu dość trudne i dla przeciętnego piechura, bo widziałam też mnóstwo osób, które na tę górę po prostu wbiegają i czułam się przy nich jak staruszka. Myślę, że dziecko tak w wieku mniej więcej ośmiu lat powinno sobie z tą trasą poradzić.
Tak jak napisałam we wstępie – cała trasa od Doliny Białego do Kalatówek liczy sobie około 3 godzin (przy systematycznym marszu). Mniej więcej 1:20 zajmuje przejście Doliną Białego, a reszta to góra, zejście z góry i cudowna Polana Kalatówki z nieziemskim widokiem.
Dobrze mieć na nogach wygodne buty, bo momentami bywa tu ślisko. My byliśmy tu po 3 tygodniach ciągłych opadów i na górze były fragmenty, gdzie stały kałuże, a kamienie i mostki były śliskie. Trasa jest bardzo ładna, ale przy podejściu pod górę głównie widzimy tereny leśne, dopiero pod koniec pojawiają się ciekawe panoramy na góry. Jednak pełno tu mostków, schodków, co zachęca do eksploracji terenu. Nie ma tu za bardzo gdzie przystanąć – spodziewam się, że latem są tu tłumy. Poza sezonem jest całkiem spokojnie, ale np. w okresie zimowym raczej nie warto ryzykować spaceru. Na drzewach wiszą informacje o zagrożeniach lawinowych, a jeszcze pod koniec maja można tu było zobaczyć śnieg!
Na Polanie Kalatówki jest schronisko, w którym można coś zjeść. Dla bardziej wymagających – jest tu też restauracja. Nie wiem jak z jakością tej drugiej, bo akurat trafiliśmy na… ślub. Wyobrażasz sobie tych wszystkich gości ubranych w odświętne stroje, w adidasach? Czad! Jak ktoś organizuje wesele na Kalatówkach, to oznacza, że uznał, że jest pięknie, magicznie i zachwycająco, aby uwiecznić tę ważną dla siebie chwilę. Najlepsza rekomendacja!
Po zejściu na Kalatówki widziałam, że część osób zawracała z powrotem pod górę, aby wrócić tą samą trasą. Ja polecam zejście w dół do Kuźnic. Wylądujesz tam, gdzie zaczyna kursować kolejka na Kasprowy Wierch. Jeśli nie masz siły iść dalej – możesz stąd podjechać busami do centrum Zakopanego. Jeśli masz siłę – to pozostaje ci wrócić do zaparkowanego samochodu pod skocznią.
Dlaczego nie warto pytać, czy daleko jeszcze na szczyt?
Dobra, trochę może nie wypada nam się do tego przyznawać, ale i tak ci powiem. 😉 Nie czytaliśmy wcześniej nic o tym szlaku. Wiem, że to nierozważne i ty tak nie rób – my mieliśmy słońce nad chmurami, średnio wygodne buty, Filip nawet jakąś koszulę (spotkanie…) i wrażenie, że zaraz przecież wracamy. Ale to przecież my – szkoda nam było dnia, by zawrócić, żeby się przebrać. Gapimy się na wodospady, jaramy się życiem i nagle z jakiejś ławeczki patrzy na nas jakaś starsza pani. Jak to na szlaku – wymieniamy się grzecznościowym dzień dobry, a pani kontynuuje:
-No kochani – przed wami najgorszy odcinek!
I się śmieje. To my też się śmiejemy, bo myśleliśmy, że żartuje – droga w Dolinie Białego właściwie płaska i taka bułka z masłem, a nawet szynką. Co tu ma być gorzej? Dochodzimy do dużego wodospadu i szlak zakręca i trochę faktycznie idzie pod górę. Więc idziemy.
Drzewa zrobiły się nieco gęstsze, przyjemny wiatr smaga nasze ciała, ale faktycznie trasa zrobiła się znacznie bardziej wymagająca. Filip tak patrzy, minę ma dziwną, w końcu stwierdzamy, że już chyba koniec tego szlaku Doliną Białego i niechcący weszliśmy na inną ścieżkę. Nie zauważyliśmy też żadnego znaku, a już dobre 20 minut idziemy pod górę.
Nieco zasapani, bo jednak nie byliśmy nastawieni na zdobywanie tego samego dnia szczytów, a jednocześnie trochę nam szkoda było zawrócić, jak już żeśmy się zorientowali, że coś tu nie bangla – pytamy jakiegoś typa schodzącego z góry:
-Przepraszam, czy daleko jeszcze na tę górę?
Potężny facet zaśmiał się serdecznie pełną piersią niczym z dobrego żartu i mówi, że niebo już widać, to chyba nie. I poszedł, a nam głupio jakoś było go zatrzymywać.
Za chwilę schodzi jakaś inna para, więc zadajemy pytanie inaczej:
-Przepraszam, tak ile mniej więcej jeszcze do schroniska?
I też się śmieje. Sami też się śmiejemy, bo trochę absurdalna sytuacja, nikt nas nie traktuje poważnie (ale w sumie nie dziwię się, bo odstawiliśmy się trochę jak przykładowy prezydent na spotkaniu na Giewoncie). Zlitowali się nad nami po chwili i wyjaśnili, że tak z pół godziny to maks, jaki potrzeba do dotarcia do schroniska. Po 40 minutach doszliśmy w końcu do znaku, gdzie jak wół było napisane, że zejście do Kalatówek potrwa jeszcze co najmniej godzinę. Także tak to z tym odczuwaniem czasu jest. Każdy idzie na szczyt inaczej. Na pewno z góry jest szybciej.
Polana Kalatówki
Na Polanie Kalatówki ponoć wiosną można obserwować kwitnące krokusy. My byliśmy zdecydowanie za późno, ale liczne pocztówki, które można kupić na miejscu – ukazywały to miejsce w równie pięknej odsłonie, jak osławioną Dolinę Chochołowską. Ktoś potwierdzi?
Nazwa polany wzięła się od dawnych właścicieli – Kalatów z Szaflar. Polana Kalatówki znajduje się na wysokości 1195 m n.p.m. Widok jest stąd genialny, mocno zapada w pamięć. Widać stąd m.in. Kasprowy Wierch. To jedna z ładniejszych polan, na których ma się ochotę siedzieć, patrzeć i kontemplować. Można tu przepaść na długie godziny niezależnie od pory roku.
Turystyczne walory tego miejsca zostały docenione już w 1910 roku, kiedy urządzono tu pierwsze zawody narciarskie w Tatrach i wybudowano tu pierwszy ośrodek narciarski. Do dziś można tu zjeżdżać na nartach, ale hotel wybudowany tu w stylu alpejskim w 1938 roku ma już nieco inną, ulepszoną formę.
Na polanie dawniej wypasano owce, czego pamiątką jest stary szałas. Dzisiaj organizuje się tu wypas kulturowy, który jest ograniczony licznymi obostrzeniami. Na początku w Tatrach po utworzeniu parku – zakazano całkowicie wypasów na łąkach, ale okazało się, że jeśli polany nie są użytkowane – to zarastają lasem i ginie wiele roślin i małych żyjątek, więc szybko zmieniono prawo, przy okazji zachowując długoletnią kulturę pasterską. Przyznasz, że szkoda byłoby utracić taki widok, co?
Do Kalatówek można też dotrzeć wprost od Kuźnic. Dotarcie na polanę zajmuje około 40 minut. Jednak widok od Doliny Białego, przez Ścieżkę pod Reglami jest na tyle atrakcyjny, że warto tu podejść naokoło. To taki smaczek na koniec, ale warto wiedzieć, jeśli chcesz np. udać się stąd na Halę Kondratową i tu wyznaczyłeś sobie początek trasy. Odcinek z Kuźnic jest raczej nieciekawy, w dużej części przebiega po bruku. Obowiązuje tu zakaz ruchu samochodowego, ale i tak co chwila jechały tu samochody ze schroniska i uprzywilejowane.
Schronisko PTTK na Polanie Kalatówki
Na Kalatówkach znajduje się chyba jedyny hotel górski w Tatrzańskim Parku Narodowym. W barze na dole (jeśli nie mamy ochoty korzystać z restauracji) można kupić „typowe” schroniskowe jedzenie. Ja skusiłam się na kwaśnicę podawaną tu z bułką, Filip wziął sobie pizzę. Oba dania były całkiem smaczne, chociaż pizza mojego męża smakowała bardziej jak zapiekanka.
Znasz inne miejsca na spacer, gdzieś w okolicy Zakopanego? Szlak od Doliny Białego do Kalatówek oczarował nas baaardzo. To jedno z naszych ulubionych miejsc, chociaż wiem, że jeszcze dużo przed nami do odkrycia… 🙂
Dodaj komentarz