Jeszcze z dziesięć, piętnaście lat temu o wódce mówiło się skrajnie negatywnie. Gorzała do dziś jest słowem pejoratywnym i źle nacechowanym. Rzadziej, ale ciągle spotykane są stwierdzenia, że wódkę się pije, by się nawalić, a najlepiej do „zgonu”. Kto pije z popitką, ten mięczak a najlepiej wchodzi ze szklanki. Jak już ktoś chce liznąć trochę „kultury” w piciu, to sięga po wino albo whiskey, które następnie miesza z colą. Bo przecież wszyscy tak piją, choć każdy wie, że to niepoprawne. A odpowiadając na pierwsze pytanie – teoretycznie wódki się nie degustuje, bo wódka nie ma smakować, a sponiewierać – po tym się poznaje, że jest dobra.
Gdy zatem w dyskusji wśród znajomych rzuciłem, że idę do Muzeum Polskiej Wódki – w odpowiedzi usłyszałem, że tam pewnie „ostra gorzelnia” jest.
Ano właśnie – nie jest
Wódka, jak zresztą i inne odmiany alkoholu – to w dalszym ciągu nośny temat i chociaż możemy żartować, że mamy go we krwi – to jednak coś zaczęło się zmieniać. O wódce w ostatnich latach zaczęło się mówić znacznie łagodniejszym językiem i – to moje wrażenia – nie jest ona tak częstym gościem na stole, jak jeszcze te naście lat temu.
Kultura picia znacząco wzrosła, a upijanie się do nieprzytomności akceptowalne jest już chyba tylko na wielkich korpo-imprezach. Za to świadomość dostępnych alkoholi rośnie, a barek typowego Polaka zawiera coś więcej niż tanie wino. Ba! Bardzo modne zaczęło się również inwestowanie w trunki. A kupuje się dziś w zasadzie wszystko – butelki, alkohole – zalakowane bądź otwarte. Prym wiedzie tutaj whiskey, ale i czysta ma swoją niszę.
Kolekcjonerskie wódki można kupić już od około 500 zł, a jedne z droższych sięgają nawet 30 tys. Takiego towaru nie kupisz u pani Joli z Alkohole 24 h. Dlatego też, jeśli w takich muzeach spodziewasz się ciemnej „mordowni” – to jesteś w drastycznym błędzie. Tutaj o wódce mówi się poważnie, z szacunkiem i kulturą.
Muzeum Polskiej Wódki na terenie praskiego Konesera
Przechodząc przez odrestaurowanego Konesera, widać, że jest to miejsce mocno luksusowe i adresowane do bogatszego odbiorcy. Coś takiego było tu potrzebne, aby rozruszać tę część warszawskiej Pragi, która jako jedyna z całej Warszawy pozostała mocno autentyczna, a jednocześnie ciągle w świadomości niektórych ludzi panuje myślenie, że tu mieszka jedynie patola. W artykule o Pradze Północ staraliśmy się pokazać, że to myślenie bardzo krzywdzące i stereotypowe. Fajnie, że coś się tu zmienia, a świat idzie do przodu.
Jeśli znasz nieco historię, to pewnie wiesz, że to właśnie w Warszawskiej Wytwórni Wódek Koneser raczkowały takie marki jak Wyborowa, czy Luksusowa. To miejsce jest idealne pod takie muzeum.
Muzeum Wódki czy Muzeum Polskiej Wódki. Gdzie iść? Jak żyć?
Nie ukrywam, że byłem już w podobnym muzeum na jesieni. Siłą rzeczy takie porównania będą się trafiać. Dwa miejsca na mapie Warszawy, poruszające tę samą tematykę – konfrontacji nie da się uniknąć. Nie do końca wiedziałem czego się spodziewać, ale podskórnie czułem, że Muzeum Wódki padnie po otwarciu Muzeum Polskiej Wódki. Jako że odwiedziłem obydwa muzea – postanowiłem dać ci jasną odpowiedź, które z nich warto odwiedzić. I sam jestem zaskoczony, ale okazało się, że obydwa, bo obiekty te nie idą na bezpośrednie zwarcie.
To pierwsze to bardziej galeria, w której możesz obejrzeć najróżniejsze butelki, piersiówki, kieliszki no i oczywiście alkohole. Małe, kameralne muzeum, które daje pewien zakres informacji – nastawione jest głównie na prezentację bogatej kolekcji eksponatów i to wódki nie tylko polskiej.
Muzeum Polskiej Wódki jest totalnie inne. To ogromny, multimedialny obiekt na terenie zabytkowego budynku Zakładu Rektyfikacji. Budynek jest fantastycznie odwzorowany, zawiera wiele wiekowych elementów (jak podłoga zrobiona z beczek, czy oryginalne schody). Wrażenie „wow” wywołuje już poczekalnia – po ścianie za recepcją spływa ciecz przypominająca wódkę, a w szklanych ścianach po bokach umieszczono butelki alkoholu. Do tego wygodne pufy, na których można posiedzieć i grzecznie odczekać na swoją kolej (zwiedzanie odbywa się na konkretną godzinę z przewodnikiem). Uznania dodaje fakt, że wystawa w Muzeum Polskiej Wódki została zaprojektowana przez Mirosława Nizio, który jest odpowiedzialny m.in. za główną wystawę w Muzeum Powstania Warszawskiego, czy Muzeum Historii Żydów Polskich. No musi być fajnie.
Muzeum Polskiej Wódki – zwiedzanie
Przewodnik prowadzi nas do sali kinowej, na której zobaczysz film z byłymi pracownikami Konesera, którzy opowiadają o produkcji, czy marketingu w czasach dla Polski – powiedzmy szczerze – mocno średnich. Nie chcę ci zdradzać zbyt wiele, aby nie spojlerować – ale Muzeum Polskiej Wódki skupia się wyłącznie na rodzimych produkcjach. Nie znajdziesz tutaj informacji o winach, whiskey, burbonach, czy innych alkoholach. Przoduje za to Wyborowa, Luksusowa, Pan Tadeusz, czy inne popularne, ale polskie marki, których produkcja odbywa się na terenie Polski.
Spacer trwa około godziny, w tym czasie głównie będziesz zajęty słuchaniem ciekawej opowieści o historii wódki na polskich terenach. Skąd się wzięła? Skąd nazwa „gorzała”? Jak wyglądał proces jej produkcji, dystrybucji, destylacji. Co się działo z fabrykami, czy butelkami podczas wojny i zaborów? Czym się różni wódka na bazie ziemniaka od wódki ze zboża?
Na te i na wiele innych pytań usłyszysz odpowiedzi właśnie podczas zwiedzania. Różnica polega na tym, że chociaż wyjdziesz z głową pełną informacji – tak samych eksponatów jest tutaj naprawdę niewiele. Podczas oprowadzanki będziesz m.in. mógł pobawić się interaktywnymi stołami – z tekstowymi informacjami, „zrobić” swoją wódkę na tablecie i wysłać sobie przepis na maila, założyć alkookulary i zobaczyć jak widzi osoba o określonym promilu w organizmie, za dodatkową opłatą czeka cię degustacja alkoholu. To wszystko jest umilane bardzo estetycznym wnętrzem, gdzie na ścianach ciągle coś „bulgocze”, rusza się, czy świeci, ale nie bardzo możesz coś z tym zrobić.
W Muzeum Polskiej Wódki jest jedna sala, w której zgromadzono kilkadziesiąt zabytkowych butelek. Oprócz tego masz szansę nabyć tu pamiątki, zakupić alkohol, czy skorzystać z restauracji ulokowanej tuż obok. Zdecydowanie widać, że nacisk jest tu postawiony na przywrócenie chwały polskiemu trunkowi z jednoczesnym edukowaniem, czym polska wódka właściwie jest.
Muzeum Polskiej Wódki – dla kogo?
Muzeum Polskiej Wódki z dużym hukiem weszło na mapę atrakcji Warszawy. Uważam, że to miejsce powinien odwiedzić każdy, zaraz po odwiedzeniu takich miejsc jak Pałac w Wilanowie, Łazienki, czy Muzeum Powstania Warszawskiego. Zdecydowanie to jedno z tych miejsc, które warto znać. Muzeum można odwiedzać z dziećmi, pod warunkiem opieki i zgody opiekuna prawnego, Bilet kosztuje ok. 40 zł, degustacja płatna jest dodatkowo. We wnętrzu powstała jedna z fajniejszych Pijalni Wedla, więc jeśli chcesz wziąć ze sobą dzieci – pewnie nie unikniesz małych zakupów.
Muzeum Polskiej Wódki
Centrum Praskie Koneser pl. Konesera 1, Warszawa
www.muzeumpolskiejwodki.pl
Dodaj komentarz