Kiedy znalazłam w sieci informację, że istnieje w Zakopanem coś takiego jak Muzeum Oscypka – pomyślałam, że to po prostu kolejna atrakcja do odbębnienia, do której chodzi się podczas brzydkiej pogody. Bardzo szybko zostałam wyprowadzona z błędu. Muzeum Oscypka powinien odwiedzić każdy, kto uważa, że wie, czym jest oscypek i wydaje mu się, że wszystko na jego temat już zostało powiedziane. Podczas półtoragodzinnej prelekcji wytłumaczono nam na przykładach, że choć oscypek dostępny jest w całej Polsce – od Tatr po Bałtyk – mało kto z nas jadł oryginalny ser chroniony certyfikatem.
Muzeum Oscypka – jak wygląda zwiedzanie?
Do Muzeum Oscypka w sezonie turystycznym najrozsądniej zapisać się poprzez stronę internetową (link jak zwykle znajdziesz na dole strony). Ruch tutaj jest całkiem spory, a tak będziesz miał gwarantowaną godzinę wejścia do środka.
Choć muzeum kojarzy się raczej z licznymi eksponatami – tak w Muzeum Oscypka wchodzimy do wnętrza, którego scenografia przypomina góralską bacówkę. Jako turyści siadamy na ławkach i pieńkach i patrząc na iskrzący ogień – słuchamy 1,5 h prelekcji. Nie jest to jednak nudny wykład, a to dzięki temu, że na naszych oczach faktycznie tworzy się „oscypka”. Napisałam to w cudzysłowie, bo tak naprawdę jest on tworzony przez najprawdziwszego bacę, ale z mleka krowiego, a nie owczego, którego jest strasznie mało jak na potrzeby całego Podhala, a co dopiero na potrzeby wykładu, który odbywa się tu właściwie co chwilę.
Baca mówi po góralsku i przez pierwsze minuty trzeba się mocno skupić, aby nie zgubić wątku. Jest to jednak cudowny pomysł, bo daje nam poczucie, że oto właśnie bierzemy udział w czymś, do czego nie każdy turysta ma dostęp, a o czym wiedzą tylko prawdziwi górale, którzy tu mieszkają z pokolenia na pokolenie. Koniecznie warto zabrać ze sobą dzieci, które w takiej atmosferze potrafią się świetnie skoncentrować i słuchają wszystkiego z zainteresowaniem.
Pokaz tworzenia oscypka uzupełniany jest słowem właściciela, który mówi co nieco o historii górali, skąd się wzięli, jak wygląda wypas owiec. Można obejrzeć też foremki do wytwarzania oscypków, zapoznać się też z wieloma egzotycznie brzmiącymi wyrazami takimi jak: redyk, redykołka, gazda itd. Dowiesz się też jakie magiczne obrzędy cały czas trwają na Podhalu.
Skąd mamy oscypka?
Wbrew pozorom – w Zakopanem w XIV wieku dużego ruchu nie było, ponieważ te ziemie zarastał gęsty las. Pierwsze osady zaczynały się dopiero koło Nowego Targu, czy Limanowej. Do tych ziem z Bałkanów dotarli Wołosi, w poszukiwaniu nowych ziem do wypasania swoich owiec. Razem z ludnością polską i niemiecką, która zamieszkiwała te tereny – zaczęli się mieszać, co z czasem doprowadziło do powstania górali.
Wołosi mieli umiejętności, które szybko tu doceniono. Różnili się zasadami funkcjonowania i mieli swoje stanowiska. I tak np. baca początkowo u górali pełnił funkcję szamana, a później przewodnika. Podczas wykładu w Muzeum Oscypka – dowiesz się, jak ewoluowało to stanowisko, które wymaga dziś niemałych zdolności dyplomatycznych. Owce są bowiem wypasane na skrawkach polan, które należą tak naprawdę do kilku (często ze sobą skonfliktowanych) ludzi. Baca musi zabrać je na 5 miesięcy wiosenno-letnich, gdzie owce tak naprawdę nie należą przecież do niego. Na czym więc zarabia?
Na wytwarzaniu serów z mleka!
W wytwarzaniu serów – bacy pomagają pomocnicy zwani juhasami. Podczas „lekcji” pada jeszcze wiele innych stanowisk i szybko można zorientować się, że hierarchia, którą tu wypracowano – niczym nie różni się od innych zawodów. Wypas trwa od maja do końca września (albo do końca października, jeśli pogoda pozwala). Ilość owczego mleka, które wytwarzają owce – jest ograniczona. Na pewno za mała na potrzeby turystyczne.
Oscypek jest teoretycznie znany w całej Polsce, choć kiedy prelegent zapytał, jak oscypek powstaje – padały różne odpowiedzi:
-Konieczne jest mleko owcze. Abo mleko krowie. I też mleko kozie.
-Jest wędzony. Ale może być niewędzony.
-Ma kształt wrzeciona. I walca. I takie małe. I z grilla.
No tak. Nie byliśmy lepsi, jednak wychodząc z Muzeum Oscypka – wiesz chociaż czego szukać na stoiskach, choć nadal nie masz pewności, czy sprzedawca oferuje ci to, co konkretnie chcesz kupić. Turyści nazywają oscypkiem każdy ser, który można kupić w górach, choć w rzeczywistości większość tego to… gołki. To także tradycyjne sery góralskie, których jednak nie można nazwać oscypkami.
Prawdziwy oscypek musi mieć w swoim składzie minimum 60% owczego mleka, chociaż oczywiście można kupić i takie 100%. Domieszki mleka, jeśli są to tylko od krowy rasy Polskiej Czerwonej i nie więcej niż 40%. Certyfikowany oscypek musi wyglądać jak na zdjęciu tytułowym, czyli mieć kształt wrzeciona, być wędzony, a jego wyprodukowanie musi być na określonym terenie w sposób tradycyjny (czyli ręcznie i na bacówce). Waga? Od 60 do 80 dag. Na szczęście w sezonie (do października) – w Muzeum Oscypka jest możliwość zakupienia takiego sera, który dostarcza tu trzech zaprzyjaźnionych z muzeum baców. Podczas prelekcji – usłyszeć tu można o przeróżnych, sprytnych sztuczkach sprzedawców, jakie są stosowane, byś myślał, że kupujesz produkt premium.
Dobra. To jak smakuje ten prawdziwy oscypek?
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie skusili się na taki zakup. A jeśli już mieliśmy spróbować tego „najprawdziwszego”, to wzięliśmy ten 100% mleka owczego. Kosztował majątek, bo 120 zł. Sery z mniejszą zawartością mleka owczego były o wiele tańsze. Pachniał jednak obłędnie. W konsystencji nie trzeszczał między zębami jak te z mleka krowiego.
W smaku? Cóż – nie żałujemy, że go kupiliśmy i drugi raz zrobilibyśmy to samo. Jednak nasz oscypek został rozdzielony dla kilku innych, bliskich osób. Każdy stwierdził, że gołki są super i jeśli nie pracuje się w gastronomii – to aż takiej różnicy dla laika nie ma, żeby przepłacać. Jeśli więc chcesz spróbować prawdziwego oscypka – to warto. Jeśli masz wrażliwe kubki smakowe – to warto. Jeśli masz ograniczony budżet – to albo weź oscypka o mniejszej zawartości mleka, albo kup sobie zwykły ser tradycyjny, który jest naprawdę dobry. W końcu wszyscy jemy je cały czas – myśląc, że to ten prawidłowy. 😉
Robimy oscypka!
Na koniec przygody w Muzeum Oscypka czeka nas robienie „oscypka”, który jak już wiemy, z przeprowadzonego wykładu – w rzeczywistości jest gołką. Oscypek ten nie jest do jedzenia, a ma być formą pamiątki dla uczestników. Warsztaty trwają krótką chwilę i polegają dosłownie na odciśnięciu w formie gotowego sera, który cały seans przyrządzał nam baca. Największą frajdę mają tu oczywiście dzieci. Z perspektywy dorosłych – w muzeum spróbować można jak smakują inne góralskie sery tradycyjne – bundz, czy bryndza.
Obowiązkowe muzeum w Zakopanem
Cały proces powstawania oscypka i gołki trwa bardzo długo. A przynajmniej dużo dłużej niż się wydaje, widząc liczne stoiska z serkami. To zdecydowanie nie jest produkcja masowa. Wysłuchanie wykładu w Muzeum Oscypka pozwala bliżej zapoznać się z wielowiekową kulturą góralską. Jest też świetnym miejscem do zapoznania się z tutejszymi tradycjami wypasu w przystępny sposób. Ja uważam, że to miejsce obowiązkowe dla każdego, kto kocha oscypki, chce kupić je na pamiątkę, czy po prostu lubi wiedzieć „więcej”. Bardzo polecam!
Muzeum Oscypka Zakopane
ul. Jagiellońska 28, Zakopane
www.muzeumoscypka.pl
Dodaj komentarz