Nigdy wcześniej nie byłam w Motylarni, poza krótkimi wizytami w wybranych Zoo, gdzie czasem są całe pomieszczenia dedykowane kolorowym ptakom i motylom. Poza tym widziałam czasem motyle w muzeach (jak Muzeum Motyli we Władysławowie), gdzie były one po prostu przybite szpilkami do gablotki.
Kiedy usłyszałam, że w Galerii Północnej otworzyła się pierwsza w Warszawie (i w sumie na całym Mazowszu) Motylarnia, w której można zobaczyć żywe okazy – od razu tam pojechałam. No dobra – może nie od razu, bo Motylarnia w Galerii Północnej otworzyła się w weekend, a my wpadliśmy tam we wtorek. Przyjechaliśmy po otwarciu centrum handlowego i szczerze mówiąc – nie spodziewałam się większych kolejek. O naiwności!
W kolejce po zakup biletów stałam dobre pół godziny.
Niestety okazało się, że nie można wejść było od razu, bo do godziny 14 zaklepano już wszystkie dostępne miejsca! Po chwili okazało się, że w sumie to i tak mam farta, bo jeszcze w weekend ludzie po prostu stali po kilka godzin w kolejce, aby zobaczyć kolorowe, latające cuda, a ja chociaż mogę wybrać sobie dowolną godzinę. Galeria Północna otwarta jest w godzinach od 10 do 22 (poza niedzielami niehandlowymi) i można sobie kupić bilet na dowolną porę, co 15 minut, poza dwoma okienkami czasowymi, które są zarezerwowane dla obsługi na przerwę techniczną. Wybrałam godziny wieczorne.
Samo oglądanie motyli trwa 15 minut, więc może wydawać się niedogodnością jechanie do sklepu dwa razy (raz po zakup biletów, a drugi raz, aby zobaczyć motyle), no ale plus jest taki, że po pierwsze, jeśli masz szczęście – możesz wytracić czas na zakupach; a jeśli masz pecha i musisz czekać zbyt długo, to chociaż nie tracisz całego dnia na stanie w kolejce. Z tego, co słyszałam – Motylarnia w Galerii Północnej ma być otwarta przynajmniej do końca grudnia, więc jest nadzieja, że to kolejki z czasem się rozluźnią. No, ale może być też gorzej, bo miejsce ma duży potencjał i w środku jest całkiem fajnie.
Przed wejściem do Motylarni dostajemy odpowiedni instruktaż od obsługi
Miła pani poinformowała, żeby uważać na odruch „strząsania” motyli z ciała, czy przekładania ich na drugą rękę lub dłoń dziecka, bo można w ten sposób uszkodzić owady. Podobno ktoś nawet próbował zwędzić owoce wyłożone w Motylarni w różnych miejscach, aby próbować zwabić do siebie motyle. Oczywiście motyli nie można dotykać ani ich łapać, a zdjęcia można robić, ale bez użycia flesza. Pomieszczenie jest monitorowane, a w jednym czasie w środku przebywa 10 osób zwiedzających. Wewnątrz jest trochę ciemno, więc przyda się jasny obiektyw.
Po wejściu do środka byłam zaskoczona faktem, że tak małe pomieszczenie można urządzić w taki sposób, aby przypominało wycinek dżungli. Część kwiatków jest chyba sztuczna, ale bardzo dużo jest kwiatów prawdziwych. Są tu m.in. draceny, paprocie, pnącza i fikusy. Na ścianie znajduje się tapeta z tłem lasu, a rośliny znajdują się nawet na specjalnych podwieszeniach. Znalazło się nawet miejsce na mały mostek! W tle rozlega się nagranie z głosami ptaków. Wygląda to na tyle ciekawie i naturalnie, że na początku nawet nie bardzo widać te motyle, które doskonale potrafią się maskować w takim otoczeniu. Było to o tyle śmieszne, że grupa kilku osób robiła w pierwszej kolejności zdjęcie… plastikowemu motylowi, który znajdował się na tabliczce z opisem motyla. Głupio przyznać, ale nie byłam tu wyjątkiem. 😉
W Motylarni temperatura powietrza wynosi około 28 stopni C
Wilgotność powietrza oscyluje w granicy około 70-80 %, więc dość szybko robi się gorąco. Lepiej ubrać się trochę chłodniej albo na cebulkę, żeby się nie ugotować. 15 minut wydaje się – niewiele, a jednak można się nieźle spocić. Swoją drogą te 15 minut jest czasem całkowicie optymalnym i wystarczającym, aby uznać, że widziało się wszystko. Te 10 osób w pomieszczeniu nie powoduje zbytniego tłoku. Każdy patrzy trochę gdzieś indziej. Motyle kursują po pomieszczeniu, czasem fruwają gdzieś wysoko, innym razem trzeba ich dobrze wypatrywać, bo tak dobrze się schowały. Niektóre odpoczywają, a inne siedzą sobie na owocach, które przygotowała obsługa. Grupa szybko rozchodzi się na boki, bo każdego zainteresowało co innego.
W pomieszczeniu Motylarni w Galerii Północnej zainstalowano nawet inkubator, w którym można obserwować przepoczwarzanie motyla. Zainteresować to może zwłaszcza dzieci, które nie miały jeszcze okazji zobaczyć motyla w innej formie. W zależności od dnia, w którym tu przyjdziecie, będzie można zobaczyć inne jego stadium.
Osoby bardziej empatyczne muszą wiedzieć, że niestety, ale niektóre motylki potrafią tu marnie skończyć przez nieuwagę ludzi. Niestety widziałam motyla, który miał też uszkodzone skrzydełko. Owady potrafią usiąść na podłodze i trzeba mieć oczy dookoła głowy, zwłaszcza gdy przyjdziesz tu z dziećmi. Niektóre z nich wyciągają przed siebie ręce i sfrustrowane tym, że motyl siada tuż obok – próbują go przekładać. Trzeba dzieci uprzedzić co to za miejsce i czego nie wolno tu robić.
W Motylarni Galerii Północnej znajdują się gatunki z Ameryki Południowej, Azji Południowo-Wschodniej, Australii i Afryki. Na swojej stronie piszą, że są to między innymi: Latające Tygrysy (Parthenos sylvia), Mistrzowie Kamuflażu (kallima inachus), Błękitne (Morpho peleides), Przypominające sowie oczy (Caligo memnon i Caligo eurilochus), Majestatyczne (Papilio constantinus) i Malachitowe (Siproeta stelenes). To w sumie wszystko, co mogę na ich temat powiedzieć, nie znam się kompletnie na motylach. 😛
Dla mnie są piękne – najbardziej podobały mi się niebieskie. Początkowo myślałam, że lata tu głównie jeden gatunek, bo wszystkie po złożeniu skrzydełek miały takie „duże oczy” na skrzydłach. Jednak kiedy trochę się zrelaksowały i zaczęły fruwać albo siadały na kwiatkach – to prawie każdy z nich miał zupełnie inne barwy. Jeden z gatunków tutejszych motyli ma rozpiętość skrzydeł dochodzącą od 13 do 20 cm. Wow!
Co zrobić, żeby motyl na tobie usiadł?
Po dokładniejszym zapoznaniu się z motylami, kiedy każdy gdzieś chodzi – w końcu następuje taki moment, gdzie turysta staje i próbuje w jakiś sposób przyciągnąć na siebie uwagę motyla. Nie jest to jednak piesek ani kotek, gdzie wyciąga się rękę, a owad przyleci z nadzieją, że czeka go coś miłego. Istnieje jednak sprawdzony przez nas kilkukrotnie sposób, który Motylarnia także poleca na swojej stronie. Wystarczy się… barwnie ubrać! No i jeszcze może stać przez kilka sekund w bez ruchu. Oczywiście Lilka także została zaopatrzona w odpowiednią sukienkę z motywem kwiatów i mieniącą się spinką (też w kwiatki). Przez jakieś 2 minuty urzędowały na niej aż dwa motyle, z czego jednego musiała ściągać obsługa, bo czas nam się już kończył, a on wcale nie zamierzał z niej schodzić, nawet jak się ruszyła. Przygoda to dla dziecka niesamowita!
Motylarnia – dla kogo?
Och, co za pytanie. Przy cenie biletu rzędu 5 zł (w dniu publikacji tego artykułu) za bilet normalny i 2 zł za bilet ulgowy to żal nie iść. I nieważne, czy zamierzasz się tam wybrać z żoną, czy z partnerem – jeśli jesteś w okolicy i masz chwilę, by kupić bilety – to zrób to z całą pewnością! To jedynie kilka minut, ale na tyle miło spędzonych, że na pewno zostaną zapamiętane na dłużej.
Edit: Motylarnia w Galerii Północnej została zamknięta. 🙁
Dodaj komentarz