Co ciekawego można powiedzieć o Katowicach? No, bardzo dużo – szczególnie że ciągle spływały do mnie informacje o kolejnych ekscesach ich mieszkańców. Nigdy nie byłam w centrum, zawsze poruszaliśmy się gdzieś przejazdem, na tyłach Spodka. Bywaliśmy tu głównie nocą, przeważnie autokarem na jakichś wycieczkach wyjazdowych z Polski. Kierowcy zawsze zatrzymywali się na jakimś wyboistym, pełnym błota, chwastów i przewróconej siatki parkingu.
Nie będę ukrywać – tereny kojarzyły mi się ze smogiem, brudem, dymem. Jednak kiedy w końcu przyjechaliśmy poświęcić Katowicom trochę więcej uwagi, okazało się, że… to jest bardzo ładne miasto!
Zaskoczenie na wstępie.
Okey, Katowice nie przypominają mi nic, co do tej pory widzieliśmy. Wiecie – czasem klasyfikuje się jakieś miejsca na zasadzie: „o, to mi przypomina czeską Kutna Horę, a to Piotrkowską”. Jednak tutaj wszystko było zupełnie inaczej. Ot, jedziemy samochodem główną ulicą w mieście, by nagle okazało się, że to ślepa uliczka i trzeba zawracać. Piękne, bogato zdobione kamienice wymieszane są z modernistycznym budownictwem. Do tego silne uprzemysłowienie – wszędzie tory, kopalnie (albo przynajmniej nawiązania do nich), oldschoolowe kable ciągnące się po wierzchu budynków.
W sercu miasta stoją palmy i pachnie wielkim światem, a kilka kroków dalej jest stłoczone targowisko, gdzie obok siebie możesz kupić marchewkę, majtki i inne pierdoły jak niegdyś na Stadionie Dziesięciolecia.
To ma swój urok. Z nieukrywaną ciekawością zwiedzaliśmy kolejne zakątki miasta, ciesząc oczy ciekawymi widokami, przywodzącymi na myśl obrazki z epoki przemysłowej. Dlatego mocno zaskoczyła nas postawa jednej z mieszkanek, która nawet nie próbowała udawać, że jej się tu podoba.
Nic się nie martwcie, zrobimy to za was. Przed wami lista miejsc, które warto odwiedzić w Katowicach.
Katowice są super. Jak każde miasto mają swoje „gorsze” miejsca, ale będąc turystą korzystniej swoje kroki skierować w te „lepsze” regiony. Katowicom warto poświęcić przynajmniej jeden intensywny dzień w swoim harmonogramie, aby móc poczuć klimat, którym są przesiąknięte.
Na początek murale
Jest to jeden z przykładów, kiedy rozumiem sztukę nowoczesną, bo przeważnie jej nie ogarniam. W Katowicach na tyłach ulicy Mariackiej znajduje się kilka wielkoformatowych obrazów ulicy, ale jeden szczególnie zwrócił naszą uwagę. Jest to mural 3D autorstwa Good Looking Studio znajdujący się na ulicy 1 Maja.
Złudzenie optyczne jest ogromne, trudno uwierzyć, że ściana jest całkowicie… płaska. To idealny przykład na to, jak współpraca z artystami pozwala na poprawienie wyglądu miasta. Super sprawa. Każdy, kto jest w Katowicach choćby przejazdem, musi to zobaczyć.
Muzeum Śląskie
ul.T. Dobrowolskiego 1, Katowice
www.muzeumslaskie.pl
Muzeum Śląskie to miejsce, do którego skierowaliśmy swoje kroki w pierwszej kolejności. Usytuowane zostało w dawnej kopalni węgla, 14 metrów pod powierzchnią terenu. Jest OGROMNE. Zawiera gigantyczną ilość informacji, plansz, eksponatów z masą czytania. Zwiedzaliśmy je „dość szybko” i rzec można, że dość pobieżnie, co zajęło nam blisko… 3 godziny. Nie mam pojęcia, ile czasu trzeba tu spędzić, aby przeczytać dosłownie wszystko.
Górne piętro poświęcono malarstwu ze sztuką współczesną i dawną. Znacznie bardziej zainteresował mnie jednak niższy poziom z wystawą: „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów”. Bardzo duży nacisk położono tu na przebieg wojny (co zresztą niedziwne, bo o te tereny w kółko toczyły się spory). Wystawy są nowoczesne, wszędzie „coś się dzieje” – mruga, świeci, mówi. Jeśli do czegoś miałabym je przyrównać to do Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Czar PRL, z tym że tematyka skupia się oczywiście wokół historii Śląska.
Możemy obejrzeć tu, jak wyglądała praca w kopalni, jak wyglądały mieszkania Ślązaków z okresu Wielkiej Płyty, która na dobre zmieniła oblicze górnośląskich miast. Przedstawione zostały też hotele robotnicze, do których ściągali masowo mieszkańcy z innych regionów Polski, by pomóc w kopalniach po wojnie. Mnóstwo plakatów, z głośników dochodzą różne dźwięki, przez co mamy wrażenie, że uczestniczymy w życiu dawnej ulicy. Możemy zobaczyć, jak mieszkańcy pracowali w kopalni, jak przygotowywali obiad, jak wyglądała maszyna parowa, jak się modlili, jak wyglądał przemyt po wojnie… no wszystko tu jest.
Dla dzieci przygotowano kilka łamigłówek na interaktywnych stołach. Można było np. rozwiązywać zagadki o gwarze śląskiej, na czym oczywiście dałam sobie spokój po pierwszym pytaniu. 😉 Jest to punkt obowiązkowy dla każdego, kto zamierza dowiedzieć się czegoś o tych terenach.
Punkt widokowy przy Muzeum Śląskim
Jeśli nie macie dość czasu na zwiedzanie muzeum (do czego jednak namawiam!) to zróbcie sobie tę przyjemność i spójrzcie z lotu ptaka na Katowice. Z dawnego szybu wyciągowego „Warszawa II” rozciąga się cudowna panorama. Na wysokość 47 m wjeżdżamy windą, więc właściwie nie macie wymówek. 😉 Widać stąd m.in. Spodek, podobno przy ładnej pogodzie można dojrzeć nawet góry.
Muzeum Historii Katowic
ul. Ks. J. Szafranka, Katowice
www.mhk.katowice.pl
To zaadaptowana kamienica, do której wejście kosztuje 8 zł. Tyle, co dwa piwa i mniej niż paczka fajek. Na co dzień do dyspozycji zwiedzających oddane są trzy piętra. Jedno to wystawy czasowe a dwa pozostałe to stałe ekspozycje.
Na samym szczycie znajduje się wystawa z historią Katowic. To kopalnia ciekawostek, które z przyjemnością się czytało. Może trochę boli fakt, że mało jest autentycznych przedmiotów i artefaktów, ale z drugiej strony regularnie rozstawione są multimedialne ekrany, które potrafią zaciekawić.
Najciekawsze jest jednak pierwsze piętro. Tam znajdują się dwa „mieszkania”, po których swobodnie się poruszamy i możemy podejrzeć, jak jeszcze całkiem niedawno w tych Katowicach się mieszkało. Jedno z nich to dom ciut bogatszej rodziny, bardziej wystawny. Drugi zaś pokazuje życie przeciętnej rodziny z miasta. Fascynujące jest oglądanie przedmiotów codziennego użytku a szczególnie zabawek dziecięcych. Trochę kontrastuje to z dzisiejszymi, ale z drugiej strony – w gruncie rzeczy bawimy się tym samym.
Walcownia Cynku
ul. 11 Listopada (wjazd od ul. Rozdzieńskiej 25)
www.walcowania.org
Trochę dalej od ścisłego centrum miasta znajduje się Walcownia Cynku. To stara fabryka cynku, która dziś jest udostępniana zwiedzającym. Wejście kosztuje 10 zł i mogłoby być ciut tańsze, szczególnie zestawiając to z wcześniej opisanymi muzeami.
Z drugiej strony, mamy możliwość swobodnego poruszania się po całej hali produkcyjnej, gdzie oglądać możemy ogromne maszyny, piece, tłocznie i wiele innych eksponatów z bliska. Pomiędzy nimi, na sitodruku znajdują się zdjęcia ludzi, którzy kiedyś tam pracowali. Całość ma naprawdę fajny, przyjemny klimat i warto wybrać się tam, gdy ma się wolną chwilę.
Osiedle Nikiszowiec
Osiedle Nikiszowiec to perła w koronie Katowic, stanowiąca wspaniały pomnik historii. Osiedle wybudowano pierwotnie dla górników kopalni „Giesche”. Dzisiaj możemy podziwiać piękną, czerwoną paloną cegłę z charakterystycznymi czerwonymi ramkami wokół okien. Pod stopami ciągnie się bruk i niewielkie zielone skwery. Szyldy obiektów usługowych pochowane są tak, że na pierwszy rzut oka są właściwie niedostrzegalne. I choć widok psują nieco auta mieszkańców (bo osiedle jest ciągle zamieszkiwane!) to spacer jest czystą przyjemnością wzbudzającą zazdrość, że samemu się tam nie mieszka.
Kawałek dalej znajduje się Kopalnia Węgla Kamiennego „Wieczorek” – filar, na którym powstała ta dzielnica.
Dolina Trzech Stawów
Na koniec wycieczki zahaczyliśmy o Dolinę Trzech Stawów. Jest to ogromny park (jak nazwa głosi) ze stawami. Napotkaliśmy tam amatorów kajaków, sportów wodnych i wędkarzy. Jest mały plac zabaw i stanowiska do jakiejś nam nieznanej odmiany golfa. Jeśli masz dorastające dzieci – możesz im nawet wypożyczyć deskorolkę lub rolki, by pojeździły po skateparku pod pomnikiem. Czego chcieć więcej?
Stolica Śląska to dobre miejsce na wycieczkę.
Nie wiem, kiedy wrócimy do Katowic, ale z pewnością wrócimy – bo nas zafascynowały. Są ciekawe, nieoczywiste i totalnie inne od tego, co widzieliśmy wcześniej. Miejscami kuleją, ale mają mnóstwo widoczków jak z pocztówki. Cieszę się, że zwiedzanie Śląska zaczęliśmy od nich. Czekamy na więcej!
Totalnie się z Tobą zgadzam i również uważam, że Katowice są niedoceniane! A ja je uwielbiam! Poza tym w ciągu ostatnich kilkunastu lat bardzo się zmieniły i wciąż się rozwijają!
Powiem szczerze – aż chce się tam wrócić 😀 Nawet mamy w głowach pewien plan…. może uda się go niedługo zrealizować 😉
Dajcie znać, jak plan wypali:)!
Wpadajcie! Ja tam jestem co najmniej dwa razy w miesiącu uczuciowych, ale ogólnie i tak bardzo lubię to miejsce:)
Ja tam zawsze lubilam Katowice, z poczatki kiedy jeszcze mieszkalam w pobliskiej wiosce, aż do momentu kiedy przyjechałam tu na studia i zostalam 🙂
Miło się czyta o rodzinnym mieście. Katowice po remontach wszelakich, które miały miejsce jakiś czas temu, prezentują się naprawdę dobrze. I oby tak dalej! Niestety stereotypy ciągną się za Katowicami od czasów kiedy prężnie działały kopalnie, a ludzie z całej Polski zjeżdżali do miasta w celach zarobkowych. Te czasy juz dawno minęły, a stereotypy pozostały. Jak wiadomo stereotypy najtrudniej zmienić. Pozdrawiam serdecznie.
Witam wszystkich. Jestem szczerze uradowana tym co czytam. Przez lata przyznawanie się „w Polsce” do bycia hanysem graniczyło z utrata zdrowia, dziś na reszcie możemy krzyczeć że jesteśmy dumni z tego skąd pochodzimy. Mieszkam od pięciu pokoleń w tym samym miejscu i nie wyobrażam sobie żyć gdziekolwiek indziej. Dziękuję za piękne słowa o Katowicach i zapraszam serdecznie na zwiedzanie mojego pięknego miasta. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie. Pozdrawiam
Oj, już nie możemy się doczekać aż wrócimy tutaj ponownie 😀
Pochodzę z Katowic i pamiętam czas, kiedy to miasto rzeczywiście było brzydkie. Owszem, były miejsca do zobaczenia, ale trzeba było do nich iść starannie dobranymi drogami, żeby wstydu nie było. Na przestrzeni ostatnich 10 lat miasto zmieniło się niemal nie do poznania. Jestem dumna z tej zmiany i chętnie pokazuję moje miasto wszystkim – szczególnie tym, którzy twierdzą, że nic tutaj nie ma… 😉
Może trochę boli fakt, że mało jest autentycznych przedmiotów i artefaktów, ale z drugiej strony regularnie rozstawione są multimedialne ekrany, które potrafią zaciekawić. – Pewnie dlatego, że to tak naprawdę bardzo młode miasto, niedawno obchodzili 150 -lecie, które nie ma, aż tak dużo do zbierania i dlatego postawili bardziej na nowoczesne formy przekazu i wyrazu, jako swoją właśnie siłę i pokazanie innej strony muzeum i zaciekawienie bardziej do zwiedzania.
Katowice zawsze zle mi się kojarzyły, aż wkoncu je odwiedziłem, I jestem zachwycony. Bardzo przyjemne, zadbane miasto, piękne kamienice. Mimo ze mam daleko, zawsze chętnie wracam na Śląsk. Myślę że to niedoceniony region
Miło mi było czytać ten artykuł. Przyjechałem do Katowic w 1958 roku i mieszkałem tam przez sześć lat (najpierw jako uczeń ZSG przy Kopalni „Katowice”, a później pracowałem jako górnik dołowy ucząc się jednocześnie w Wieczorowym Technikum Górniczym na ul Stawowej). Wychowywałem się w małej wiosce w gminie Zbuczyn na Podlasiu, więc przeżyłem wielki szok po przyjeździe. Nie tylko Katowice mnie urzekły, ale cały Górny Śląsk, który zwiedziłem jako harcerz, odnawiając turystyczne Szlaki Powstańców Śląskich (od Oświęcimia do Góry Św. Anny). Los sprawił, że po sześciu latach powróciłem w rodzinne strony i zamieszkałem w Siedlcach. Co jakiś czas wracam tam, a to z dziećmi, a to z rodzeństwem. Dzisiaj wiem, że połowa mojej duszy tam pozostała, a druga połowa nie dała się wywieźć i jest ze mną w stronach rodzinnych.
Największą radość i satysfakcję mam z faktu, że w miejscu (emocjonalnie mi bliskim) gdzie była Kopalnia Katowice, powstało piękne „Centrum Kultury”. Katowice zaś (ze wszystkimi przyległościami), teraz tak ładnie odrestaurowane, swoim pięknem urzekają mnie i tych których tam zawiozłem. Serdecznie dziękuję Autorce za ten artykuł, bowiem pięknie i rzeczowo przybliżyła mi to miejsce, które pokochałem.
Stanisław Orzełowski rocznik 1943
Siedlce 28.10.2023