Mam 34 lata. Czasem się śmieję, że jestem już zbyt stary, by cieszyć się na widok przejeżdżającego nieopodal pięknego samochodu, ale nadal zbyt młody, by sobie takowy kupić. Trzydziestka to takie ponowne wejście w wiek nastolatka – wielu rzeczy mi już nie wypada, a na wiele nie mogę jeszcze sobie pozwolić.
A może to kwestia tego, że każdy facet w głębi serca nadal pozostaje dzieckiem? Jakby na to nie patrzeć – póki ów ładunek jest nieszkodliwy, to dlaczego się nim przejmować? A z drugiej strony to szalenie stereotypowe myślenie przecież! Pokaż mi kogokolwiek – czy to kobietę, czy mężczyznę, który nie lubi otaczać się ładnymi przedmiotami. A tzw. supercary należą przecież do najpiękniej zaprojektowanych maszyn na świecie.
Ikony Motoryzacji
Super auta to jeżdżące dzieła sztuki
Tu nie chodzi tylko o to, że taka fura jest droga. Wystarczy wejść na stronę choćby z używanymi autami, by się przekonać, że te egzotyczne (jak Ferrari, Lamborghini, czy McLaren) to konstrukcje, które zaczynają się od grubo ponad miliona złotych. A nowe bywają przecież jeszcze droższe. Do tego sami producenci dbają, by ich pojazdy pozostawały synonimem luksusu, ekstrawagancji oraz… elitarności. W świecie motoryzacji nikogo nie dziwi, że pula konkretnego egzemplarza wynosi np. 600 sztuk i zamawia się je jeszcze przed oficjalną zapowiedzią. Albo, że czeka się na ich produkcję po 2, 3 lata. Jest ich mało, bo mają trafić do bardzo wąskiego grona, tworzyć swoją legendę oraz działać na naszą wyobraźnię.
Abstrahując jednak od tego wszystkiego — supercary to istny poligon doświadczalny dla rozwiązań, które czasem po kilku, a nawet kilkunastu latach trafiają dopiero do samochodów stworzonych dla przeciętnego Kowalskiego. To właśnie w drogowych bolidach kierowcy jako pierwsi mieli okazję korzystać z poduszek powietrznych, ceramicznych hamulców, aktywnego zawieszenia, czy lepszego wyposażenia. Niby to oczywiste – zasobniejszy portfel to i na więcej ekscentrycznych elementów można sobie pozwolić. A potem te najbardziej praktyczne i najciekawsze rozwiązania trafiają do samochodów „dla ludu”.
Miks tych elementów sprawia, że czterokołowce te zapisują się w naszej wyobraźni. Przykład? Małe dzieci z pewnością nie mają okazji oglądać na co dzień Ferrari na polskich drogach, ale z pewnością potrafią opowiedzieć, jak wygląda, jakie ma logo i że pokryty jest pięknym, perłowym, czerwonym lakierem. To dlatego takie egzemplarze za każdym razem wzbudzają sensację, gdy tylko spotka się je na ulicy. Czasem migną — przejeżdżając obok nas i ledwo zdążymy ten fakt zarejestrować, a innym razem dyskretnie zalukamy przez szybę, gdy stanie zaparkowane w wybranej dzielnicy.
Ikony Motoryzacji w Fabryce Norblina dają szansę, by przyjrzeć się im bliżej. Bez pośpiechu
Fabryka Norblina to stosunkowo świeże miejsce na mapie Warszawy. To odrestaurowana dawna walcownia metali. To nowoczesne, industrialne wnętrza przepełnione kawiarniami, strefą handlową i częścią wystawową. Muszę przyznać, że jeśli chciałbym gdzieś umieścić takie super wypasione auto – to właśnie tu.
Przesłaniem Ikony Motoryzacji w Fabryce Norblina to pokazanie właśnie tych najbardziej sportowych, ekskluzywnych wozów. Niekoniecznie też najnowszych, dlatego na zwiedzających czekają dwie sale. Pierwsza jest dedykowana najnowszym konstrukcjom, a druga klasycznym. Wbrew pozorom – niekoniecznie tańszym. Dwa auta można obejrzeć jeszcze przed zakupem biletów – stoją w hallu głównym przed kasami.
Do samochodów oczywiście nie można wchodzić, są dyskretnie oddzielone od zwiedzających muzealną taśmą, ale można podejść do nich na tyle blisko, by przyjrzeć się każdemu detalowi. Nie powinno to dziwić, bowiem kolekcja oddana do dyspozycji zwiedzających jest warta bagatela 56 milionów złotych. Kwota robi wrażenie!
Są jednak pewne niedociągnięcia
Samochody robią furorę. Razem ze mną i Klaudyną na wystawie było jeszcze kilkanaście osób o różnym wieku – i dzieci i dorośli faceci, jak i kobiety – i każde z nich odnajdywało głęboko w sobie tę dziecięcą ekscytację. Spojlery, lakier, charakterystyczne załamania, skórzane obicia deski rozdzielczej, czy czerwone lub zielone jarzma zacisku hamulcowego na tarczy hamulcowej przyciągały wzrok i obiektywy aparatów. Niekończące się dyskusje o tym, że „felga tego auta jest warta tyle, co połowa naszego samochodu”, czy dzieci mówiące pociesznie do rodziców „tato, kupię ci kiedyś taki” tylko utwierdzają w przekonaniu, że wystawa spełnia swoją rolę.
Ja jednak odczułem pewne braki. Lubię oglądać szybkie i drogie samochody i na przestrzeni ostatnich paru lat miałem okazję być na wielu podobnych wydarzeniach, jak MotoShow w Nadarzynie, wyścig F1, pokaz driftu w Płocku i na Bemowie, i… w kilku muzeach, których jeszcze na blogu nie opisałem. Na wystawie Ikony Motoryzacji zabrakło mi przede wszystkim chronologii i informacji. Auta owszem, podzielone są na dwie sekcje, ale wchodząc raz do jednej sali, raz do drugiej bez znajomości motoryzacji – można poczuć się zagubionym. Czemu auta rajdowe stoją obok aut drogowych? Co wśród samochodów wartych kilka milionów robi Fiat Multipla z lat 90? Czemu zwykły VW Garbus stoi obok Porsche? Tych informacji mi właśnie zabrakło.
Druga, niemniej ważna uwaga dotyczy samego opisu aut. Nie każde ma przy sobie stosowną tabliczkę z opisem poszczególnego modelu. Co z tego, że każdy rozpozna, iż jest to Porsche, jeśli laik nie będzie wiedział, czym różni się jeden model od drugiego?
Rozbudza, ale pozostawia też niedosyt
Bez wątpienia eksponaty są piękne i dla kogoś, kto nigdy wcześniej nie miał okazji być na podobnych wydarzeniach – Ikony Motoryzacji w Fabryce Norblina będzie super miejscem, koniecznym do odwiedzenia. Jeśli jednak byłeś chociaż na jednych targach lub oglądałeś podobną kolekcję — to możesz poczuć się ciut zawiedziony. Bilety to koszt 45 zł za osobę dorosłą i 30 zł za dziecko. Drogo? Zależy od osoby, która odwiedza to miejsce – jeden spędzi pół godziny przy aucie, drugi obejrzy całą wystawę w 20 minut.
Z naszego punktu widzenia, wystawę polecamy nie tylko zainteresowanym tematem dorosłym, ale także dzieciakom, które pasjonują się samochodami. Sama wystawa potrwać do końca marca, ale planowane są jej kolejne coroczne odsłony z nowymi egzemplarzami samochodów. Można założyć więc, że to dopiero początek, a wystawa z każdym rokiem będzie się doskonaliła, za co mocno trzymam kciuki!
Ikony Motoryzacji w Fabryce Norblina
Wystawa Ikony Motoryzacji w Fabryce Norblina otwarta była od 17.12.2021 do 18.04.2022.
Dodaj komentarz