Nie każdy lubi albo może pozwolić sobie na długie wędrówki po górach. A może nawet by i chciał, ale jest już na tyle późno, że nie opłaca się nigdzie wychodzić, pogoda nie dopisuje albo po prostu jest tutaj na chwilę i chciałby zobaczyć coś. Nie trzeba od razu kierować się do centrum Zakopanego, żeby zobaczyć „cokolwiek”. My postanowiliśmy zboczyć nieco z głównych szlaków i zobaczyć coś innego, niezbyt popularnego w przewodnikach turystycznych.
Dolina za Bramką
Dolina za Bramką wzięła swoją nazwę od skalnej bramki, która została w tym miejscu wyburzona w 1875 roku na zlecenie Towarzystwa Tatrzańskiego, aby ułatwić turystom wejście na szlak. Ze względu na fakt, że tutejsze tereny są chronione przed zbytnią eksploatacją przez ludzi – udostępnia się tu do zwiedzania niewielki 1 km fragment, który pokonasz bez problemu w 15 minut w jedną stronę. Szlak zakończony jest ślepą uliczką, a raczej leśną ścianką – dlatego po dojściu do malutkiego wodospadu trzeba zawrócić.
Najłatwiej dostać się tutaj na piechotę – z Krzeptówek, skręcając przy Chałupie Sabały. Na szlak Doliny za Bramką dobrze wziąć ze sobą dzieci (nawet te bardzo malutkie), ale bez wózka. Bez obaw – jest tutaj płasko (a przy tym widowiskowo) i nie ma się kompletnie czym zmęczyć. Taki spacer w sam raz po obiedzie, dla rozruchu.
Dolina za Bramką z jednej strony jest taką tam, „zwyczajną” dolinką, a z drugiej strony mocno się wyróżnia. Po pierwsze w całości jest zalesiona gęstym parasolem tworzonym przez gałęzie drzew. Nawet letnią porą możesz liczyć tutaj na trochę klimy. Ładnie jest na wiosnę, ale także na jesieni, kiedy drzewa bukowe zabarwiają się na soczyste czerwienie. Zimową porą pewnie jest jeszcze fajniej… Na dodatek spacer nie wymaga od ciebie żadnego przygotowania, czy opłat. Poziomem fajności najłatwiej to miejsce porównać do Doliny ku Dziurze.
Po drodze towarzyszy ci potok i wysokie skałki tworzące „bramki”. Ludzi tu mało, bo to niezbyt turystyczne miejsce. A może po prostu dzisiaj mało kto je docenia? Podobno dawno temu szlak prowadził aż do Doliny Strążyskiej. Fajnie, że zostawili dla turystów choć taki kawałek. 🙂
Dodaj komentarz