Uwielbiam ludzką kreatywność. Ludzie od zawsze lubili konkurować na najróżniejszych płaszczyznach. Nie zgadzasz się? Wystarczy spojrzeć na listę opisanych już przeze mnie wydarzeń: jedzenie pączków na czas, czy bieg z przeszkodami. A musisz mi wierzyć na słowo – czasem zapraszają mnie np. na konkurencję w rzucaniu częściami komputerowymi na odległość czy zjedzenie największego w Warszawie burgera. I ja na to wszystko chętnie bym poszedł! Bo w zasadzie czemu nie? Jeśli zabawa jest przednia, pomysł niecodzienny, to spróbować zawsze mogę. Chociaż ze smutkiem muszę przyznać, że nie wszystko w tym roku się udało zrealizować, bo zwyczajnie pokrywało się to z innymi wydarzeniami. Jednak biegu im. Stanisława Tyma na XXX piętro Pałacu Kultury doczekać się zwyczajnie nie mogłem i koniecznie musiałem wziąć w nim udział.
Bieg na Pałac Kultury – trochę historii
Bieg Stanisława Tyma w tym roku świętował swoją czwartą już odsłonę. Jego patronem jest oczywiście Stanisław Tym – aktor wcielający się w rolę Ryszarda Ochódzkiego z nieśmiertelnej komedii „Miś” wyreżyserowanej przez Stanisława Bareję. Wtedy to główny bohater pierwszy raz przebiegł dystans, który teraz stanowił wyzwanie dla nas – 30 pięter krętymi i ciasnymi schodami Pałacu Kultury i Nauki.
Komediowy bieg
Jako że Miś był komedią – tak samo należy podchodzić i do Biegu Tyma. Zdaję sobie sprawę, że na linii startowej wśród 368 uczestników na pewno ktoś podszedł do tego na poważnie i ambicjonalnie, ale patrząc na ogólną radość, żarty i wesołość – był raczej w mniejszości. Sama impreza właśnie ze względu na ilość startujących – jest raczej kameralna i trwała dość krótko. Wszak przeciętny czas na dystansie 793 stopni wynosił ok. 6,5 minuty. Jednak trzeba oddać honor, że rekordzista na taras widokowy wbiegł poniżej 3 minut i 38 sekund. Szok!
A jakie trudności czekały na uczestników?
Prowadzący imprezę wypytywali biegaczy o szczegóły biegu, a ja nadstawiłem ucha i dzielę się tym z tobą:
- Łatwo nie było. Od 6 piętra dużo jednak robi wysokość. To rozrzedzone powietrze, mniejsza zawartość tlenu w powietrzu… no jest ciężko.
- Na 15 piętrze na szczęście są hostessy. Na ich widok człowiekowi pobudzają się cz… części ciała i później już idzie znacznie łatwiej. [wodę rozdawał ochroniarz]
- No w połowie jest woda, ale wie pan – jak łapy się trzęsą to i tak nie można wypić jej za dużo. W zasadzie to więcej wylałem, niż wypiłem.
- No, ja to sobie poradziłam, ale to zapewne dzięki mojej opływowej fryzurze dostosowanej do warunków pogodowych w Pałacu Kultury. Nie miałam problemu z oporem powietrza [odpowiedziała kobieta wystrzyżona na „jeża”]
- Poradziłem sobie metodą – raz lewa ręka, raz prawa ręka.
-Nie rozumiem, co pan z tymi rękami robił?
-Barierek się łapałem. - – A czy pani trenowała coś do tego biegu? Mieszka pani w bloku, czy w domu?
– W bloku
– O, to pewnie codziennie po schodach pani śmiga w ramach ćwiczeń?
– Tak, zawsze jeżdżę windą.
Przed głównym biegiem odbyła się jeszcze sztafeta – Dyrekcja PKiN kontra Teatr 6. piętro. Zapytano o przygotowanie kondycyjne dyrektora teatru – Michała Żebrowskiego. Ten szybko wyczuł klimat i odpowiedział, że do 6 piętra dadzą radę, a potem się zobaczy. Rzeczywiście wygrali sztafetę, co prócz braw zostało skomentowane:
-No, to teraz dyrekcja w nagrodę zapewne obniży czynsz. Albo podwyższy, zależy jak na to patrzeć…
Gdy ja stałem na linii startu, zapytano mnie o moją strategię na bieg. Odpowiedziałem szczerze, że plan mam prosty: biegnę trzy piętra, następnych sześć idę piechotą, a potem się czołgam.
Plan był dobry. Czy udało się go wykonać?
Nie ukrywam, że wskazówki, które usłyszałem powyżej – bardzo mnie zmotywowały. Czułem, że wzbiera się we mnie wielka energia. Właściwie to cała kula energii, którą chciałem wypalić na klatce schodowej najsłynniejszego polskiego wieżowca. Gdy sędzia klepnął mnie w ramię, dając sygnał do biegu – wystartowałem co sił w nogach.
Nie ukrywam, że sam bieg – chociaż wyjątkowo męczący, bo jednak pracują nieco inne mięśnie – był na swój sposób bardzo przyjemny. Atmosfera w środku przypomina trochę akcję z filmu dla dorosłych, z którego wycięto wizję. Przed sobą widzisz tylko schody (a do pokonania ich jest około 800), a w tle słychać tylko jęki, wdechy, wydechy i odgłosy typu „o maaaatko”, „ooo raaaaany”. Działa na wyobraźnię! 😉
Jest zabawnie. I to najważniejsze
Tak naprawdę bieg na Pałac Kultury to jeden z najśmieszniejszych i oryginalniejszych biegów, w jakim brałem udział. Imprezę zaszczycił sam Stanisław Tym, jak widzisz – humoru było co niemiara, a jednocześnie Pałac Kultury nie był wyłączony z ruchu turystycznego. Gdy zatem wbiegało się na taras widokowy – na 30 piętrze natknąć się można było na zaciekawionych turystów, którzy również szczerze nam gratulowali. Byli jeszcze bardziej zdziwieni, kiedy tłumaczyliśmy im że zjeżdżamy windą, zamiast zbiegać z powrotem.
To bardzo fajna impreza, z ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie samej. Czegoś takiego chyba brakuje na mapie imprez sportowych. Tutaj w zasadzie nic nie jest brane na poważnie, a przy tym organizacyjnie jest na piątkę z plusem. Nagrody symboliczne, ale nie oszukujmy się – tutaj nikt przecież po nie nie biegnie. Medal super. Szczerze polecam!
Dodaj komentarz