Thrustmaster to marka, która słynie przede wszystkim z wysokiej jakości kierownic do konsol. Według wielu przewyższają jakością nawet te oferowane przez markę Logitech.
Ja dotychczas nie miałem okazji korzystać z ich produktów, stąd T.Racing Scuderia Ferrari to nasze pierwsze bliskie spotkanie. Za to od razu jakie! Piękne, lśniące logo marki Ferrari błyszczące na czerwonych muszlach – od razu wzbudziło moje podekscytowanie. Oto do moich rąk trafił zestaw słuchawkowy, który jest idealną repliką tych, z których korzystają mechanicy F1 podczas weekendów wyścigowych. Dla mnie jako fana tego sportu – pozycja wręcz obowiązkowa. Czy poza wyglądem oferują jednak coś więcej?
Pokaż kotku, co masz w środku
Gdy kurier przyniósł do mnie pudełko ze słuchawkami, w pierwszej chwili poczułem się zaskoczony jego rozmiarami. Sporych gabarytów opakowanie zawiera oczywiście słuchawki, odpinany mikrofon, obowiązkową broszurkę informacyjną oraz kod na aktywację DTS na Xboxie na rok.
Konstrukcja i wykonanie słuchawek stoją na bardzo wysokim poziomie – jak to na Ferrari przystało. Ramię spajające obie muszle słuchawek wykonano z aluminium i pokryte zostało miękką gąbką. Do tego ogromne muszle o wymiarach 60 mm na 40 mm, a szerokość samych padów to aż 25 mm. Co to oznacza? Ano, że w słuchawkach zmieszczą się dosłownie każde uszy. Moje schowały się bez problemu.
Słuchawki podłącza się za pomocą 3-metrowego kabla zakończonego wtykiem Jack. Na kablu umieszczony jest także pilot do regulacji głośności mikrofonu oraz jego wyciszania. Z kolei pokrętło głośności samych słuchawek umieszczone jest na lewej muszli tuż przy wspomnianym pałąku. Nie jest to najbardziej ergonomiczne rozwiązanie i zdecydowanie trzeba się do niego przyzwyczaić – nie można mu jednak odmówić zgodności z oryginałem.
Mikrofon, który można w dowolnej chwili odłączyć – jest elastyczny, kierunkowy i pozwala na wyginanie go w każdym kierunku.
Do gier. I tylko do gier
Słuchawki zawierają w sobie masę funkcji. Wspomniany DTS, który jest bezpośrednią konkurencją dla systemu Dolby Atmos. Ten, podobnie jak Atmos, jest płatny i dostępny wyłącznie na konsolach z rodziny Xbox One i Xbox Series oraz Windowsach. Na szczęście, przy zakupie słuchawek – producent zaopatruje nas w roczną subskrypcję.
Słuchawki wyposażone są w 50-milimetrowe przetworniki analityczne, które zapewniają świetne wrażenia szczególnie podczas gier wyścigowych takich, jak F1 2020, czy Project Cars 3. Jeśli nie jesteś fanem gier wyścigowych – to dźwiękiem DTS możesz cieszyć się w całkiem sporej liczbie tytułów:
- Gears 5
- Borderlands 3
- Call of Duty Modern Warfare & Warzone
- Shadow of the Tomb Raider
- Assassin’s Creed Origins
- For Honor
- Final Fantasy XV
- Resident Evil 2
- Metro Exodus
- The Division 2
Lista cały czas jest rozbudowana, chociaż powoli zaczyna brakować nowszych produkcji. W mojej ocenie to jednak F1 2020 pokazuje w pełni, na co je stać. Tutaj głos mechanika jest wyraźniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Podobnie w przypadku przełożeń skrzyni biegów, hamulców, czy ryku silnika. Zdecydowanie, te słuchawki wzorowane na oryginalnych Scuderia Ferrari – zostały skonstruowane pod tę właśnie grę.
Nie mam Xboxa. Czy te słuchawki są dla mnie?
Jeśli nie posiadasz konsoli, to będą to zwykłe słuchawki stereo z bajeranckim wyglądem. Zatem, niby spoko, ale jednak szkoda wydawać przeszło 400 zł na sprzęt, z którego wykorzysta się może ze 20% mocy. No, chyba że ceni się wygląd ponad funkcjonalność.
Jeśli jednak masz konsolę i do tego cenisz gry wyścigowe – to Thrustmaster T.Racing Scuderia Ferrari [DTS] może być świetną alternatywą dla wielu innych, podobnych mu produktów. Jestem nimi zachwycony, chociaż nie założyłbym ich do innego typu gier.
Dodaj komentarz