Nie minął miesiąc od dnia, w którym podzieliłem się z wami wrażeniami z niewielkiego retrokomputerka The C64 Mini. Po upływie tego czasu… w całej rozciągłości swojej wypowiedzi podtrzymuje wszystko, co wcześniej napisałem. Tylko co w sytuacji, gdy idealny sprzęt otrzymuje jeszcze lepszą wersję?
Niemożliwe, a jednak!
Nowa, pełnowymiarowa odmiana komputera jest większa i cięższa. Tak na oko – prawie czterokrotnie. Zaraz, zaraz – czy to ma świadczyć o jej doskonałości? Krótka odpowiedź brzmi tak. Dłuższa… też tak.
Gracze starsi wiekowo pamiętają doskonale czasy, gdy Commodore stało w mieszkaniach pod telewizorem. Było dokładnie tak samo wielkie, a klawisze w nim (szczególnie nocą) niemiłosiernie stukały, wybudzając całą rodzinę. Nowe wcielenie tego samego komputera jest dokładnie takim samym produktem. Beżowym, ciężkim i z tak samo głośną klawiaturą. Jeśli zatem wcześniej pisałem, że wersja Mini pobudza wspomnienia, tak wersja Maxi dosłownie przenosi nas w czasie.
Wraz z nową edycją odpada kłopot w postaci podpinania zewnętrznej klawiatury, jeśli chcemy pograć w konkretne tytuły czy spróbować swoich sił w programowaniu w języku BASIC. To kompletne urządzenie, które się podłącza i po prostu działa.
W innych aspektach edycje niczym się od siebie nie różnią
Dalej mamy 64 gry, dalej jest dokładnie ten sam joystick i w dalszym ciągu możemy wgrywać kolejne gry dzięki wbudowanemu emulatorowi. Jednak teraz mamy więcej portów USB, co pozwala na swobodne podłączenie większej ilości joysticków (wraz z pendrivem z kolejnymi grami), nie martwiąc się, że musimy dokonywać jakiegoś bolesnego wyboru.
Co więc wybrać? Mini czy Maxi?
Różnica w cenie jest znacząca – mała wersja to koszt niecałe 200 zł. Duża wersja jest o 300 zł droższa. Czy warta swojej ceny? Jak najbardziej. Nie ma w sklepach drugiego, równie dobrze wykonanego retrokomputera na rynku. Gorzej, gdy trzeba wybrać, na którą się zdecydować. Na szczęście w trakcie testowania obu z nich – odwiedziła nas grupa znajomych, która była żywo zainteresowana, w co akurat gramy. Po długiej dyskusji wyłoniono zwycięzcę. Otóż:
- Jeśli chcesz grać w domu i nie planujesz nigdzie podróżować z komputerkiem po znajomych – bierz większą wersję. To ideał sprzętu retro pod każdym względem – od wielkości, dokładnej reprodukcji, jakości wykonania, a nawet na kolorze obudowy kończąc.
- Jeśli zamierzasz zorganizować sztafetę po rodzinie z komputerkiem lub brać ją na dno plecaka, by grać na hotelowych telewizorach – bierz wersję Mini. Niczym nie różni się ona funkcjonalnie od większego brata, a jest kompaktowa i lekka.
Niezależnie od tego, na którą się zdecydujesz – będziesz zachwycony, jak ja!
Ja Ci dam konsolę… C-64 to pełnoprawny komputer. A oba te klony to sprzętowo-programowe emulatory, ale absolutnie nie są konsolami. Na serio do szału mnie doprowadza, gdy czytam po raz kolejny, że C-64 albo Amiga to konsola. To były komputery!
W sumie to… masz 100% racji 😀 Kompletnie nie mam pojęcia, czemu w tym artykule użyłem słowa „konsola”. Jakieś zaćmienie XD
Oj tam. Ja też zareagowałem trochę nerwowo, ale cenię sobie ludzi umiejących przyznać się do pomyłki. 🙂 Zresztą, na portalach aukcyjnych nagminnie widzę „konsola C-64” czy nawet „konsola Amiga 500”. Po prostu świadomość tego, że to komputery jest coraz mniejsza, bo dziś w tym klimacie siedzą głównie 40+…
Tak czy inaczej artykuł fajny, choć dla mnie, jako weterana tej platformy, nie ma mowy, bym kupił którąkolwiek z wersji. To już wolę Ultimate 64…
Dzięki 😀 No ja musiałem mieć to C64 głównie ze względu na sentyment 🙂 Sam byłem wychowany na Atari a Commodore wpadło w moje dłonie tylko kilka razy w czasach dzieciństwa 😀
Cześć Witam wszystkich, też od kilku miesięcy stałem sie Retro maniakiem takim na wysokim poziomie i to dopiero początek ponieważ ruszyłem swoje oszczędzane pieniądze żeby nie leżały to zainwestowałem w retro! I na dzisiejszy dzień już mam cały pokoj naładowany starymi konsolami i komputerami takimi jak,Amigi,Atari 2600,Itd. Oczywiście wszystko staram sie kupować kompletne z Kartonami oryginalnymi i z monitorami,oczywiście do mojej kolekcji też trafiło The C64 maxi z którego jestem naprawdę zadowolony bo ta maszynka niczym nie odstępuje oryginałowi i jeszcze zaoszczędza nasz czas przy wgrywaniu gier z usb a nie z kasety gdzie to było strasznie denerwujące jak ktoś czekał 10-30minut na wgranie gry a przy Atari ST nawet do 45minut haha i nie można było jeszcze zapisać gry co było bardzo uciążliwe bo żeby przejść gre to nie raz Atari chodziło tydzień bez wyłączenia,tylko sie robiło Pause gasiło TV,rano do szkoły a po szkole o 18stej dalej granie do 1 w nocy haha kiedyś to były czasy,dziś mamy super udogodnienia i młodzież tego nie zna, co to znaczy ustawić głowice i nie skakać po pokoju bo gra sie nie wgra haha Pozdrawiam