John Carmack i John Romero. Dwie osobistości, które przez dekady trzęsły rynkiem gier. Jeszcze w pierwszej dekadzie lat 2000 – producenci kart graficznych zwracali się do tych dwóch panów z prośbą o konsultacje, w którym kierunku mają rozwijać swoje produkty i co właściwie należy zaimplementować w rozwiązaniach graficznych, by pchnąć świat do przodu.
Ich dokonania są niepodważalne
John Carmack i John Romero założyli firmę id Software, która wydała na świat przełomowe (nie bójmy się tego słowa) gry: Wolfenstein 3D, Doom i Quake. To dzięki nim najpierw wprowadzono pod strzechę gry w modelu 3D, następnie pełnym 3D, a jeszcze potem – tak oczywiste rzeczy jak podskakiwanie, zaokrąglenia na mapach, czy tryby gry, które dziś wydają się oczywiste. To właśnie John Romero wymyślił termin „death match”, którym posługujemy się do dziś.
![masters of doom książka](https://skomplikowane.pl/wp-content/uploads/2021/02/13221090_1122836404404436_6065542485389260327_n.jpg)
Obaj odeszli z firmy w burzliwych okolicznościach, którą założyli lata temu. Z czasem id Software stało się częścią rodziny ZeniMax Media, a lada chwila będą częścią Microsoftu. Marka cały czas jest gwarantem jakości, grywalności oraz innowacyjności.
Masters of Doom znalazł się w Polsce dzięki Marcinowi Kosmanowi
To autor kilku publikacji, a w przypadku Masters of Doom nadzorował polskie tłumaczenie. I chwała mu za to, bo jest to książka, która przez lata nie była łatwo dostępna dla polskiego odbiorcy. A jest to wspaniała opowieść o początkach gier jako takich, kształtowaniu się pierwszych firm deweloperskich i kształtowaniu rynku. Historia każdego z Johnów zasługuje na osobny film, a tutaj została spisana w pasjonującą historię od ich początków w branży, aż po prawie czasy obecne.
Książkę czyta się z zapartym tchem, bowiem jest wypełniona ciekawostkami na temat najważniejszych produkcji, niepudrująca przy tym rzeczywistości. W czasach wspólnej pracy – mieli chwile chwały, jak i chwile, o których z pewnością woleliby zapomnieć.
To moja ulubiona książka
Mam słabość do tego typu publikacji. Uwielbiam czytać o ludziach, którzy wnieśli coś do globalnego świata. Z przyjemnością pochłonąłem biografię Steve’a Jobsa, Johnego Ive’a, Elona Muska. Jednak Masters of Doom przybliżył mi świat, który kocham najbardziej – świat gier. I pokazał go z zupełnie nieznanej mi wcześniej strony, pozwalając przy okazji poznać tak ważne osobistości w tak ciekawie ujęty sposób.
Dodaj komentarz