John Carmack i John Romero. Dwie osobistości, które przez dekady trzęsły rynkiem gier. Jeszcze w pierwszej dekadzie lat 2000 – producenci kart graficznych zwracali się do tych dwóch panów z prośbą o konsultacje, w którym kierunku mają rozwijać swoje produkty i co właściwie należy zaimplementować w rozwiązaniach graficznych, by pchnąć świat do przodu.
Ich dokonania są niepodważalne
John Carmack i John Romero założyli firmę id Software, która wydała na świat przełomowe (nie bójmy się tego słowa) gry: Wolfenstein 3D, Doom i Quake. To dzięki nim najpierw wprowadzono pod strzechę gry w modelu 3D, następnie pełnym 3D, a jeszcze potem – tak oczywiste rzeczy jak podskakiwanie, zaokrąglenia na mapach, czy tryby gry, które dziś wydają się oczywiste. To właśnie John Romero wymyślił termin „death match”, którym posługujemy się do dziś.
Obaj odeszli z firmy w burzliwych okolicznościach, którą założyli lata temu. Z czasem id Software stało się częścią rodziny ZeniMax Media, a lada chwila będą częścią Microsoftu. Marka cały czas jest gwarantem jakości, grywalności oraz innowacyjności.
Masters of Doom znalazł się w Polsce dzięki Marcinowi Kosmanowi
To autor kilku publikacji, a w przypadku Masters of Doom nadzorował polskie tłumaczenie. I chwała mu za to, bo jest to książka, która przez lata nie była łatwo dostępna dla polskiego odbiorcy. A jest to wspaniała opowieść o początkach gier jako takich, kształtowaniu się pierwszych firm deweloperskich i kształtowaniu rynku. Historia każdego z Johnów zasługuje na osobny film, a tutaj została spisana w pasjonującą historię od ich początków w branży, aż po prawie czasy obecne.
Książkę czyta się z zapartym tchem, bowiem jest wypełniona ciekawostkami na temat najważniejszych produkcji, niepudrująca przy tym rzeczywistości. W czasach wspólnej pracy – mieli chwile chwały, jak i chwile, o których z pewnością woleliby zapomnieć.
To moja ulubiona książka
Mam słabość do tego typu publikacji. Uwielbiam czytać o ludziach, którzy wnieśli coś do globalnego świata. Z przyjemnością pochłonąłem biografię Steve’a Jobsa, Johnego Ive’a, Elona Muska. Jednak Masters of Doom przybliżył mi świat, który kocham najbardziej – świat gier. I pokazał go z zupełnie nieznanej mi wcześniej strony, pozwalając przy okazji poznać tak ważne osobistości w tak ciekawie ujęty sposób.
Dodaj komentarz