Oczywiście, tytułowego twierdzenia nie wymyśliłem sam. Wypowiedział je podczas internetowej konferencji David Braben, CEO studia deweloperskiego Frontier (Zoo Tycoon, Elite Dangerous):
„Proces przejścia z wydań pudełkowych na cyfrowe postępuje. To dobre zjawisko. Miną jeszcze zapewne 2 lub 3 lata, zanim niemal całkowicie odejdziemy od fizycznych kopii, a bardzo możliwe, że pandemia przybliżyła ten moment”.
Trudno się z nim nie zgodzić
Pudełka tracą na znaczeniu od lat, a najłatwiej to zaobserwować po kondycji sieci sklepów GameStop. To największa w stanach sieć sklepów, zajmująca się handlem grami używanymi. I od kilku lat głośno komentują, że rynek kurczy się w zastraszającym tempie. Dystrybucja cyfrowa jest modna, bo jest wygodna. Grę możesz mieć w ciągu kilku chwil – nie wychodząc z domu. Do tego bardzo łatwo o przeceny – szczególnie w świecie gier na PC, gdzie od wyboru cyfrowych sklepów może rozboleć głowa: GOG.com, Steam, Windows Store, Uplay, Origin to istny czubek góry lodowej. A do tego dochodzą jeszcze takie akcje jak: Humble Bundle, czy setki promocji, gdzie gry dosłownie rozdawane są za darmo lub za grosze.
Z drugiej strony pudełka atakowane są też przez atrakcyjne abonamenty jak: Game Pass, PlayStation Plus, czy EA Access, gdzie za niewielką opłatą abonamentową mamy dostęp do wielkiego katalogu gier.
Gracze na PC najsilniej i jako pierwsi odczuwają zmiany cyfryzacji. Kupno pustego pudełka, by w środku znaleźć wyłącznie cyfrowy kod – jest dziś dość powszechnym widokiem. Wielu producentów wręcz nie ma lub niedługo nie będzie mieć fizycznych wydań – te zwykle oznaczają koszty wyprodukowania, transportu i składowania (co w dobie spadającej sprzedaży podnosi koszty). „Cyfra” uwalnia ich od takiego problemu i w dodatku zapewnia większą elastyczność.
Koronawirus rzeczywiście przyśpieszył nieuniknione
W dobie spędzania ogromnej ilości czasu, gracze dosłownie rzucili się na kupno gier. Tyle że w wersji cyfrowej, bo elektromarkety były pozamykane. Wielu z nich sięgnęło po taką grę pierwszy raz a dla znacznie większej ilości użytkowników – był to odruch naturalny. Jedni i drudzy upewnili się, że takie rozwiązanie to nie tylko wygoda, oszczędność czasu, ale przede wszystkim także pieniędzy. A skoro to ten sam produkt, to po co przepłacać?
Dla nas – graczy to problem. Wielu nie zdaje sobie z tego sprawy
Otóż większość cyfrowych sklepów ma w swoich regulaminach zapis, że tak naprawdę to my nie kupujemy gry na własność, a jedynie uzyskujemy licencję na produkt. Co to oznacza? Ano, że będziemy grać w gry tak długo, dopóki sprzedawca będzie utrzymywać sklep. Wyobraź więc sobie, że marka Xbox znika z rynku. Wygaszony zostaje Xbox Live. Ile z gier, które masz na swoim koncie, masz także na półce? Wielu z nas podchodzi do tematu lekceważąco, bo nie mieli jeszcze z takim problemem do czynienia. Jest to jednak realna groźba szczególnie wśród wydawców o słabszej kondycji.
Cyfra jest ulotna i możemy cieszyć się setkami gier przypisanymi do swojej półki, by następnego dnia… nie mieć nic.
To także kłopot dla kolekcjonerów
Jak to widzę? Ano pudełka pozostaną, ale będą z założenia limitowanymi, trudnymi wydaniami o niskich nakładach. Dziś są firmy specjalizujące się w takich wydaniach gier jak Limited Run Games, czy Signature Edition. Tam nakłady pudełkowych wydań mają od 1500 do 3000 egzemplarzy… na cały świat. I są sprzedawane w ciągu kilku minut.
Nie uciekniemy przed tym, ale żal jest
Pudełka są passe i pomimo tego, że mam duszę kolekcjonera, muszę z honorem przyjąć to do wiadomości. Zajmują masę miejsca, są w gruncie rzeczy nieekologiczne, ale cyfrowa wersja produktu nie zapewni mi takich emocji, jakie daje pudełko. Dźwięk rozdzieranej folii, jakaś książeczka, czy zapach farby drukarskiej wywołują emocje jeszcze przed uruchomieniem ekranu powitalnego gry. Dlatego cieszmy się nimi, póki jeszcze są!
Dodaj komentarz