Rynek smartwatchy jest obecnie przeogromny. W zasadzie każdy producent telefonu chce mieć też swój zegarek a nierzadko zdarza się, że i producent klasycznych czasomierzy wrzuci swoją koncepcję do sklepów. W efekcie w sprzedaży pozostaje kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset odmian czasomierzy różniących się w zasadzie wszystkim – od paska, przez kopertę aż na funkcjonalności kończąc. Nic dziwnego, że czasem trudno się w tym wszystkim połapać. Gdy zatem Amazfit odezwał się do mnie, proponując testy ich dwóch kolejnych modeli (GTR 4, o którym napiszę za parę dni) oraz tytułowego GTS 4 Mini od razu wiedziałem komu wręczę najmniejszego z nich.
Zegarek dla dziecka musi spełnić kilka warunków
Nie, żeby odmiany dla dorosłych też nie musiały ich spełniać, ale u dziecka to kluczowe. Pierwsza to czas pracy na baterii. Nie ma sensu wręczać potomkowi urządzenia, o którym nie będzie pamiętać by je naładować. Drugie i niemniej ważne: wytrzymałość. Najlepiej odporny na wszystko. Trzecia, niemniej ważna to… nie przesadzone funkcje. Zbyt dużo to wbrew pozorom wada!
Co z tego się udało GTS 4? W zasadzie wszystko. Lilka jest bardzo aktywną osobą. Uprawia akrobatykę, chodzi na basen a w przerwach między zajęciami i tak biega z koleżankami po osiedlu. Trudno zliczyć, ile kilometrów dziennie potrafi zrobić! Wręczając jej Amazfita byłem autentycznie ciekawy… czy przetrwa. Czasem nie mam pojęcia gdzie pójdzie albo co zrobi moje dziecko poza domem, ale często miewa różne przygody. Zegarek po blisko 3 tygodniach zniósł to dzielnie nie tylko nie notując żadnych uszkodzeń, ale nawet obeszło się bez rys. Bieganie, ćwiczenia czy nawet pływanie w basenie jest mu niestraszne.
Bateria przy wysokiej aktywności radzi sobie nader dobrze. Przy jej trybie życia starcza na 5 dni a ma włączone wszystkie funkcje monitorowania aktywności fizycznej plus powiadomienia z aplikacji. Uważam to za doskonały czas pracy! Ograniczając część z nich (jak np. ciągłe wyświetlanie godziny) zapewne ten czas mógłby się dwukrotnie wydłużyć.
Możliwości zegarka są typowe
W GTS 4 Mini nie ma niczego niezwykłego. Monitoruje sen, liczy kroki, obsługuje ponad 120 różnych dyscyplin sportowych. Zmierzysz nim też stres a także poziom nasycenia krwi tlenem. Słowem – komplet podstawowych funkcji, które współczesny smartwatch powinien posiadać.
Szalenie podoba mi się też zastosowany ekran. Jest to HD AMOLED o przekątnej niecałych dwóch cali. Nie jest zbyt duży, ale dzięki temu pozostaje smukły i nawet na drobnej dłoni wygląda dobrze. Nie ma nic gorszego, niż noszenie talerzy na ręku.
PAI to najlepsza rzecz w Amazfitach
Będąc ojcem dziesięcioletniej dziewczynki patrzę na sprzęt elektroniczny także pod kątem użyteczności dla niej. Nie każda gra, w którą gram bądź opisuję na blogu nadaje się dla dziecka tak samo nie każda elektronika jest odpowiednia dla niej. Uważam, że nie ma sensu ograniczać czy odcinać dziecka od dobrodziejstw współczesnej technologii ale też nie ma co przesadzać – nastolatek nie musi mieć w kieszeni najnowszego, wartego kilka tysięcy złotych iPhone’a, pomimo że z pewnością byłby to obiekt zazdrości wśród rówieśników. Ważny jest zdrowy rozsądek i złoty środek.
W naszej rodzinie pierwsza była Klaudyna. To ona zaczęła nosić Amazfit GTR 3, który wśród masy funkcji oferuje także liczenie punktów PAI. Jest to Inteligencja Aktywności Osobistej, który odpowiada za obliczanie wartości życia codziennego. Zależy to od wieku użytkownika, który potrzebuje takiego lub innego poziomu aktywności. Ta funkcja jest obliczana na bardzo ważnych punktach osoby, takich jak płeć osoby, tętno, wiek i inne punkty, które technologia będzie w stanie zmierzyć. Celem użytkownika jest zgromadzenie i utrzymanie 100 punktów dowolną metodą: spacer, rower, pływanie, bieganie czy jakakolwiek inna aktywność fizyczna. Klaudynę funkcja ta wyjątkowo zainspirowała i znacząco podniosła jej motywację do aktywności fizycznej. Potem dołączyłem ja wraz ze swoim T-Rexem 2.
U współczesnych nastolatków brak aktywności sportowej to duży problem. Wszechobecna elektronika raczej zachęca do siedzenia niż poruszania się. Nasza córka wielokrotnie podpytywała nas o PAI ale jest to algorytm własnościowy dla Amazfit a zatem jest niedostępny dla innych marek. PAI okazało się dobrą motywacją nie tylko dla nas, ale także dla Lilki.
Ekosystem głupcze!
Zegarki Amazfit korzystają ze swojego autorskiego systemu Zepp OS, który jest identyczny pomiędzy wszystkimi modelami, różniący się tylko drobnymi funkcjami w zależności od modelu (i półki cenowej) zegarka. Aplikacja towarzysząca Zepp jest przemyślana i szalenie rozbudowana. Do niej można podłączyć też inne urządzenia takie jak inteligentna waga czy słuchawki a za jakiś czas być może także bieżnię, gdy ta pojawi się w końcu na rynku polskim.
Zepp ma też tę fajną zaletę, że użytkowników można wzajemnie dodawać do znajomych i wówczas obserwować ich postępy w krokach, snu czy wadze. Można też wysłać zaczepki i krótkie wiadomości.
Czego chcieć więcej?
GTS 4 Mini dostaniemy za mniej więcej 500zł. Nie jest to mało, bo przecież za grosze możemy dostać zwykłego smartbanda pokroju Xiaomi MiBand. Ale GTS 4 Mini przewyższy go funkcjonalnością a do tego wygląda stylowo nie tylko na ręku dziecięcym ale też kobiecym. Występuje w kilku odmianach kolorystycznych (miętowy, czarny i różowy). Rozmiar pasków jest standardowy, więc można zawsze zamocować taki, na jaki aktualnie ma się chęć.
Trudno mi go nie polecić. Rozsądnie wyceniony, wodoodporny, ze sporymi możliwościami idealnie nada się na pierwszy zegarek dla twojego dziecka lub kobiety, która dopiero wchodzi w świat fitnessu.
Dodaj komentarz