Jesień. Na blogach, Facebooku i artykułach prasowych panuje żałoba oddająca cześć latu i prośbą o szybki koniec zimy. Ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, wychodzę na balkon – przeciwna popularnemu ostatnio trendowi gapienia się w telefon z aplikacją – aby na własne oczy zobaczyć, jaka aura panuje na dworze.
Niebo zasnute jest szarymi chmurami, mimo to jest całkiem przyjemnie – delikatny wiatr gładzi mnie po policzkach, a w nozdrzach czuję zapach wiatru i liści. Jest ciepło, na czuja jakieś 20 stopni, ale mogę się mylić, bo 80% przechodniów ubranych jest w grube, polarowe bluzy, a niektóre dzieci noszą już czapki i szaliki. Trochę przekornie ufam tym 20% i wyciągam Filipa z Lilką, na spacer do Czerska. O dziwo nikt nie protestuje, chociaż jeszcze wczoraj przebąkiwaliśmy coś o sprzątaniu mieszkania. Machamy ręką – w wolny weekend szkoda nam spędzać czas z odkurzaczem w dłoni.
Ciężko uwierzyć, że niegdyś górujący nad miastem zamek – dziś jest ledwo widoczny zza parterowych budynków. Wejścia „broni” kościół pw. Przemienienia Pańskiego, przez którego teren trzeba przejść, aby dostać się do kas zamkowych. Nieco dalej siedzi młoda dziewczyna, handlująca pysznymi jabłkami. Do ceny biletu (17 zł) warto więc doliczyć sobie kilogram lokalnej, soczystej „szarlotki”.
Zamek w Czersku to dawna siedziba Książąt Mazowieckich
Opuszczony niedługo po powodzi stulecia – został przejęty w spadku przez królową Bonę. Dzięki niej – okolice stały się bogate w sady i warzywa. Jest to doskonale widoczne z prześwitów na wieżach.
Z dawnych winnic nic nie ocalało, ale nocami na zamku można spotkać… ducha. Zresztą nie byle jakiego ducha, bo samą królową Bonę. Wyjeżdżając naprędce z zamku, do którego wróciła po kosztowności – królowa przypadkiem zerwała sznur pereł. Nikomu jednak nie nakazała go sprzątnąć, tylko od razu udała się dalej. Legendy głoszą, że po swojej śmierci śmiga po murach i strasząc ludzi – zbiera rozsypaną biżuterię.
Zamek posiada 3 wysokie wieże, na których szczyty prowadzą strome schody. Idzie się przy mocno rozproszonym świetle, czasami w ciemnościach, miejscami mając nogi pod samą brodą. Mimo to – była to dla nas ogromna atrakcja – szczególnie wieża Południowa ma w sobie coś szczególnego. Dawniej pełniła funkcję więzienną, ale dziś była równie mroczna i tajemnicza.
Pozostałe dwie wieże nie są aż tak imponujące. Jedna jest zamknięta, a w drugiej mieści się szumnie nazywana wystawa, czyli zbiór wielkoformatowych zdjęć z turniejów rycerskich. Dodatkową „atrakcją” jest kawałek ściany wymalowany przez turystów, którzy informują, że „tu byli”. Tak, tak – wszystkich nas to obchodzi i bardzo się cieszymy, że demolujecie cegły, najstarszych z zabytków.
Pomiędzy basztami znajduje się polana, na której można odpocząć i wyobrazić sobie jak kiedyś tętniło tu życie. Z dużym naciskiem na słowo „wyobrazić”, ponieważ z lakonicznych informacji, losowo umieszczonych na murach – naprawdę niewiele można wywnioskować. Cena biletu jest niska, ale potencjał zamku jest nie do końca wykorzystany. Mimo to – w przeciwieństwie do zamku w Liwie – warownia ma bardziej średniowieczny klimat i jest ciekawym miejscem na spędzenie czasu zarówno z dziećmi, jak i we dwoje.
Zamek Książąt Mazowieckich w Czersku
ul. por. Jana Białka 9, Góra Kalwaria
www.zamekczersk.pl
Dodaj komentarz