Bloober Team to jedna z firm, której przyglądam się z przyjemnością. Mało kto pamięta, że założyciele Bloobera początkowo byli właścicielami firmy Nibris, która zasłynęła z tego, że… zapowiedziała horror pt. Sadness na konsolę Nintendo Wii, który to nigdy nie pojawił się na rynku.
O grze było głośno przez dość długi czas. Potem zaś pojawił się Bloober, który wydał swoją grę pt. Double Bloob (od której wzięli nazwę studia) oraz Basement Crawl na PS4. Była to jedna z najgorszych gier wydanych na tę konsolę w ogóle. Potem pojawiły się A-Men, A-Men 2 (wydane także na PS Vitę), lecz i te produkcje przeszły bez echa.
Przełomem okazał się wydany w 2016 roku Layers of Fear. Gra okazała się hitem zarówno dla krytyków, jak i dla graczy. Zresztą – była to gra, dzięki której zapałałem prawdziwą miłością do krakowskiego studia. Nietuzinkowa, straszna, pełna fantastycznych sztuczek wprowadzających gracza w zamęt – z ciekawą fabułą. Wniosła ogromną świeżość na rynek.
Layers of Fear zdefiniowało Bloober Team
Krakowskie studio z dnia na dzień stało się ekspertem od horrorów i gier z mocnym akcentem thrillerskim i psychologicznym. Observer czy Layers of Fear 2 – potwierdzały tylko formę, jaką reprezentowali. Moim zdaniem wpadkę zaliczyli przy Blair Witch, ale nie można przecież być cały czas na fali.
The Medium jest unikalnym projektem. Pierwsza zapowiedź gry miała miejsce blisko 7 lat temu, a jej pierwszy prototyp powstał jeszcze z myślą o konsoli Xbox 360 i PS3! Sami twórcy jednak przyznali, że tytuł potrzebuje lepszych sprzętów, które będą w stanie go napędzić, by zrealizować wizję, jaka stoi za grą.
Warto było czekać
The Medium w końcu dotarł do sklepu. To tytuł ekskluzywny dla Xbox Series X oraz PC i pojawił się w dniu premiery w abonamencie Game Pass. To ważne, bo po grę powinien sięgnąć w zasadzie każdy, kto oczekuje powiewu świeżości w grach.
Wcielamy się w Mariannę, która jest tytułowym Medium. Widzi ona świat duchów, a sama jest targana niepokojącym snem, w którym notorycznie ogląda scenę śmierci pewnej dziewczyny. Marianna mieszka w Krakowie z lat 90 i jest adoptowaną córką Jacka, właściciela domu pogrzebowego. Ten poświęcił wiele czasu i uwagi, by Marianna nauczyła się żyć ze swoimi niecodziennymi umiejętnościami. Niestety, Jacka nie będziemy mieli okazji poznać, bo ten… nie żyje i musimy zająć się jego pochówkiem. W międzyczasie bohaterka odbiera tajemniczy telefon, który sugeruje, że będziemy mogli rozwiązać tajemnicę powracającego snu. W ten sposób trafiamy do ośrodka Niwa.
Kreacja świata w The Medium powala
The Medium to nietuzinkowa gra. Wyróżnia się nie tylko mechaniką (o której za chwilę), ale także kreacją świata. Autorzy włożyli wiele energii i wysiłku w to, by świat był możliwie autentyczny. Jak wspomniałem – akcja gry dzieje się w latach 90 wraz z jego charakterystycznymi elementami. Wśród aut, które znajdziemy, królują maluchy, polonezy, czasem nawet jakiś lanos się trafi. We wnętrzach (szczególnie na początku gry) – prężą się popularne wtedy meblościanki. Takich drobiazgów jest ogrom.
Do tego twórcy wykorzystują w przerywnikach filmowych autentyczne, archiwalne nagrania Krakowa i poruszamy się po budynkach, które z łatwością odnajdziemy w „realu”. Są tu także gazety i czasopisma, które wspominają o autentycznych wydarzeniach z tamtego okresu.
Jestem pełen podziwu dla tego, jak złożony jest to świat.
Tytuł od Bloober Team wykorzystuje unikatową mechanikę zwaną Dual World. Oznacza to, że w pewnych sekwencjach rozgrywki – oglądamy dwa światy równocześnie – ten rzeczywisty i ten duchowy. W obu nasza postać porusza się tak samo, wykonuje te same gesty, ale widzi coś zupełnie innego. Przedmioty ze świata rzeczywistego są niewidoczne w świecie duchowym. Jednak to, co widzimy w duchowym, nie jest widoczne w świecie rzeczywistym. Do czasu…
Co jednak ciekawe, nie jestem pewny, który wykreowany świat jest tym bardziej przerażającym. W trakcie gry poruszamy się nie tylko po początkowej kamienicy (która jest tym samym budynkiem, w którym dzieje się akcja ich innej gry, Observer!), ale też po lesie, bunkrze i kompleksie wypoczynkowym Niwa, który w rzeczywistości jest hotelem Cracovią, istniejącym do dziś. Każde z tych miejsc jest dołujące, wywołujące poczucie niepokoju oraz smutku.
W The Medium można zagrać na dwa sposoby. W obydwu scenariuszach będziesz się bawił doskonale!
Pierwszy to oczywiście spokojne przejście gry bez większego zagłębiania się w świat. To powinno zająć ok. 10 h. Czy to mało? Według mnie ten czas jest bardzo uczciwy. W takiej rozpiętości czasowej – nie męczy i nie nuży. Masz tu do czynienia z psychodeliczną grą przygodową, w której zagadki, łamigłówki, czy fabuła sprawią ci frajdę i nim się obejrzysz – zobaczysz napisy końcowe.
Jednak zalecam sposób drugi, czyli delektowanie się tym tytułem. To prawdziwa kopalnia ciekawostek i detali, które pokazują, jak wielowymiarowa (dosłownie!) jest ta gra. Spostrzegawczy znajdą tutaj nie tylko nawiązania do Observera, ale także do Blair Witch, Layers of Fear, a nawet… do Sadness, czyli gry, od której rozpocząłem ten tekst. Sporo tu nawiązań do popkultury i rzeczywistych wydarzeń. Prócz tego silną stroną tytułu – jest fabuła. Za każdym razem gdy już mówiłem do siebie, że od tej pory scenariusz będzie oczywisty i oklepany – następował niespodziewany zwrot akcji, wywracając do góry nogami wszystko to, co zdołałem przeanalizować. Duża w tym zasługa postaci. Marianna i inni, których napotykamy na swojej drodze, to wielowymiarowe postacie z osobnymi historiami, które momentalnie wciągają, a gra aktorska dodaje im tylko dodatkowej głębi.
The Medium, podobnie jak inne gry studia – nabiera rumieńców, gdy spokojnie przeczesuje się lokację za lokacją w poszukiwaniu najdrobniejszych szczątków fabuły, informacji o świecie, czy strzępów historii. Czasem będzie to kartka pocztowa, innym razem list albo plakat, a jeszcze innym – różnego rodzaju wiadomości. Te pozwalają poznać motywy, charaktery i emocje postaci, wokół których kręci się fabuła gry.
Zarówno świat duchowy, jak i ten rzeczywisty są pięknie zaprojektowane inspirowane twórczością polskiego artysty – Zdzisława Beksińskiego.
Czasem przeraża, czasem powoduje chandrę, ale z pewnością kreacja świata jest nieszablonowa i zostanie zapamiętana na długo. O ogromie pracy, jaki włożono w wykreowanie świata – mogą poświadczyć napisy końcowe. Tam odnajdziemy szereg instytucji, które brały udział podczas konsultacji przy tworzeniu gry. Znajdziemy też głośne nazwiska jak Marcin Dorociński, czy Weronika Rosati. Przy cutscenach pomagało także fenomenalne Platige Image. No, można tak długo wymieniać!
Grafika i oprawa dźwiękowa
O ile same lokacje w połączeniu z nietuzinkową mechaniką są przepiękne – tak mam pewne zastrzeżenia do oprawy i konsekwencji twórców. Z jednej strony cieszy mnie promocja Polski w grze. Prócz gazet i lokacji są też napisy typu „klucze”, „recepcja”, czy inne informacje na ścianach. Jednak same tytuły gazet, czy znaki drogowe są już po angielsku. Z jednej strony jest to dla mnie zrozumiałe, bo gra ma być zrozumiała przecież dla odbiorcy władającym językiem Szekspira. Z drugiej strony ten brak konsekwencji jakoś mnie kłuł w oczy.
Sama oprawa graficzna jest doskonała. Gra wykorzystuje możliwości Xbox Series X, dostarczając nam naprawdę śliczną pracę światła (raytracing!), jak i poziom szczegółowości i detali kolejnych lokacji. Powiem więcej – nie patrz na screeny, bo na nich gra jest krzywdzona. O wiele lepiej wygląda to w ruchu! Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że Blooberowi było łatwiej, bo gra nie oferuje swobodnej pracy kamery. Jest ona umiejscowiona w starannie wyznaczonych przez twórców miejscach. Jednak w grze to zupełnie nie przeszkadza. Najsłabszym elementem są animacje głównej bohaterki. Są ciut zbyt drętwe i zupełnie nie pasują do dopracowanej reszty gry.
Drugim charakterystycznym elementem, który mi przeszkadzał – jest widoczne doczytywanie tekstur. Szczególnie w momencie gdy np. wczytujemy grę. Wtedy pierwszych kilkadziesiąt sekund obserwujemy świat bardzo uproszczony, brzydki – by po chwili przeobraził się on już w ten docelowy.
Oprawa dźwiękowa i muzyczna genialnie buduje nastrój. Aktorzy, którzy podkładali głosy postaciom – wczuli się w swoją rolę, a dźwięki otoczenia świetnie wpadają w ucho. Autorzy już na pierwszej planszy informują, że najlepiej grać na słuchawkach i… pozostaje ci w to uwierzyć. Muzyka jest rewelacyjna. Zmienia się wraz z postępami w grze i jestem przekonany, że ostatnie sceny zapadną ci w pamięć. Szczególnie że zakończenie gry jest zupełnie nieoczywiste i pozostawia ogromny obszar do interpretacji i dyskusji.
Na taką grę czekałem
Nie zdziwię się, jeśli usłyszę zarzut pod adresem tej gry, że jest to gra stworzona pod abonament Game Pass od Microsoftu. Jeśli nawet – to jest to perła w koronie tego abonamentu. The Medium jest uzasadnieniem tego co miesięcznego wydatku i bardzo chciałbym widzieć takie gry znacznie częściej. To fascynujący tytuł, który sprawił mi ogromną radość w jego ogrywaniu. Co więcej – jestem przekonany, że ogram go ponownie i ponownie, bo już w trakcie gry wiedziałem, co pominąłem i do czego nie dotarłem. A ta gra aż krzyczy do gracza, by ten zwiedził tutejsze światy w każdy możliwy sposób.
The Medium to w końcu też pewien powiew świeżości. Dual World to pomysł unikatowy i bardzo chciałbym zobaczyć jego rozwinięcie w kolejnej grze. Kto wie, może powstanie sequel? Marzę o tym, bo na razie nie mogę spać – roztrząsając, co właściwie na końcu się wydarzyło…
Po grę powinien sięgnąć każdy. Wbrew pozorom nie jest to tytuł, którego się wystraszysz. To nie horror, ale prawdziwe psychologiczne doświadczenie, od którego trudno się oderwać. Bloober Team wspiął się na wyżyny swojej kreatywności i swoich umiejętności. To obecnie pierwszoligowa firma, która nie tylko nie boi się eksperymentować, ale też dostarcza produkt bardzo wysokiej jakości.
Dzięki za ten artykuł! Nie mogę się doczekać, żeby zagrać w THE MEDIUM i coraz bardziej jestem dumna, że dołożyłam do tego fenomenalnego soundtracku swoją”cegiełkę” w postaci wokali. 🙂
Wow! No nie ukrywam… ale czad, że się tu pojawiłaś 😀 Kłaniam się nisko, bo wykonaliście doskonałą robotę!