Watch Dogs to seria, z którą nie miałem wcześniej do czynienia. Gdy lata temu zapowiedziano pierwszą odsłonę tej gry – nie chciałem wierzyć, że może ona wyglądać aż tak dobrze. Moje przypuszczenia okazały się trafne, bowiem przed premierą tytuł zaliczył solidny downgrade, czyli obniżenie jakości graficznej.
W tym samym momencie na świat wyszło kilka innych gier, które mocniej skupiły moją uwagę. Nie inaczej było z Watch Dogs 2, które zupełnie pominąłem i przysiągłbym, że nawet nie wiem, kiedy pojawiło się na rynku. Mea culpa. Postanowiłem to więc nadrobić przy części trzeciej i wreszcie zmierzyć się z tym, o czym rozmawia połowa sieci. Wrażenia? Zarówno pozytywne, jak i… mniej.
Buckingham – mamy problem
W Watch Dogs: Legion, gra przenosi nas do Londynu, którego akcja dzieje się w bardzo nieodległej przyszłości. Wielka Brytania nie jest już częścią Unii Europejskiej (z której wyszła 29 marca 2019 roku), a od tamtych wydarzeń kraj postawił na rozwój sztucznej inteligencji, automatyzacji oraz robotyzacji.
To niesie ze sobą poważne konsekwencje w postaci rosnącego bezrobocia oraz destabilizacji funta brytyjskiego na rzecz kryptowalut. Nie trudno się zorientować, że sytuacja geopolityczna jest – delikatnie mówiąc – skomplikowana, a niczego nie ułatwia rząd brytyjski, który swoim obywatelom – zamiast pomóc – dokręca tylko śrubę.
W tym momencie w Londynie następuje seria zamachów terrorystycznych, w którą zostaje wplątana hakerska grupa DedSec, a kontrolę nad miastem przejmuje prywatna siła militarna zwana tutaj Albionem. Naszym zadaniem jest wyzwolenie miasta i przywrócenie dobrego imienia grupy DedSec.
Oprawa audiowizualna
Stwierdziłem, że nim przejdę do dalszej części moich wrażeń – muszę zacząć od oprawy audiowizualnej. Czemu? Bo to właśnie ona omal nie spowodowała, że odbiłbym się od gry niczym piłeczka kauczukowa. Trudno tutaj o zachwyty.
Powiem więcej – gra jest wręcz przeraźliwie przeciętna, gdy chodzi o grafikę. Wiele modeli aut, budynków czy krajobrazu jest przeciętnych, a gdy kamera ze względu na wykonywane akcje dokonuje zbliżenia – grafika robi się wręcz straszna. Sytuacji nie ratują też takie drobne elementy jak tafle szkła na drodze. Tzn. nie tyle szkła – co kałuże, które są smutnymi teksturami niewywołującymi niczego. Przez nic – mam na myśli nawet tak podstawowy element, jak dźwięk „chlupania” buta, gdy się w taką wdepnie, bądź wjedzie autem. Takich brzydkich elementów jest tutaj niestety cała masa.
Drugim, niemniej irytującym (a może nawet bardziej) elementem – są wszechobecne ekrany wczytywania. Jest ich całe MNÓSTWO. Już na etapie samouczka, w którym uczymy się walki na pięści, każdorazowa próba jest przecinana ekranem wczytywania. Zatem – pięcioelementowy samouczek ma pięć loading screenów!
Samo udźwiękowienie, jak i muzyka są w porządku. W samochodach mamy oczywiście kilka stacji radiowych, pomiędzy którymi możemy się swobodnie przełączać, a miasto sprawia wrażenie naprawdę żyjącego. Odgłosy rozmów, nawoływań przez megafony, okrzyki, czy piski opon/syren.
Piękny, brzydki Londyn
Gdy jednak przełkniemy tę łyżkę dziegciu – to potem jest tylko łatwiej. Sam Londyn w mojej ocenie został odtworzony naprawdę znakomicie. Co prawda w mieście nad Tamizą byłem tylko raz, ale w grze rozkład budynków czy najbardziej charakterystycznych ulic jest dokładnie taki, jak zapamiętałem.
Oczywiście, elementów futurystycznych jest tutaj pełno i osiągnięto je w łatwy i oczywisty sposób – ekranami, hologramami i wszechobecną elektroniką. Ciekawostką są także w pełni autonomiczne londyńskie taksówki, czy inne pojazdy poruszające się po drodze.
Londyn graczom naprawdę może się podobać, szczególnie że jest to miasto przekonujące do swojej fabuły. Jest brudne, zaśmiecone, wypełnione protestującymi ludźmi, żołnierzami z formacji Albion, czy bezdomnymi. W efekcie daje to obraz miasta, w którym niekoniecznie chciałbym mieszkać. A już z pewnością, nie podczas rządów Albionu.
Hack my city
Elementem charakterystycznym dla serii Watch Dogs jest możliwość hackowania. W odsłonie Legion zostało to rozwinięte do znacznie większych rozmiarów. Hackować tutaj można w zasadzie wszystko. Jeśli chcesz, to możesz przeskanować dowolnego przechodnia, by przekonać się – co właśnie robi, jakie są jego cechy charakterystyczne, czy umiejętności. Do tego, każdego z nich możemy spróbować zrekrutować do DecSecu, a tym samym… kontynuować nim rozgrywkę! Dodatkową nowością jest możliwość hackowania przedmiotów oraz broni, z jakiej korzystają przechodnie. Ot, możesz w nich wywołać np. porażenie prądem albo spowodować zacięcie się broni. To jest szczególnie przydatne podczas wykonywania misji.
Te otwierają przed nami ogromne możliwości. Wyobraź sobie, że hackujesz bramę wjazdową – otwierając ją na oścież. Potem przejmujesz kontrolę nad zaparkowanym w pobliżu autem, którym z impetem wjeżdżasz na teren – taranując ochroniarzy. Potem przejmujesz kontrolę nad systemem monitoringu, by zajrzeć za róg budynku i stamtąd porazić prądem pozostałych przy życiu ochroniarzy. Na tych najbardziej odpornych montujesz zdalnie pułapki i zwabiasz ich dźwiękami wydawanymi przez kamery. Ostatecznie – wchodzisz i przejmujesz kontrolę nad obiektem. Cały na biało, bez ani jednego wystrzału.
W ramach hakowania trzeba czasem przejąć też kontrolę nad zamkami, komputerami, zastosować różne przełączniki bądź obwody. Liczba kombinacji jest oszałamiająca, a przecież mamy do dyspozycji też cały wachlarz gadżetów, jak zdalnie sterowany pająk, drony i wiele, wiele innych!
Szalenie fajny jest też tryb śmierci permanentnej. Oznacza to tylko tyle, że jeśli zginiemy – nie ma możliwości przywrócenia rozgrywki i całą zabawę zaczynamy od nowa. W przypadku zagrożenia śmierci otrzymujemy wybór – możemy uciec, ale taka próba może zakończyć się śmiercią lub możemy trafić do więzienia (wówczas ta postać przez jakiś czas jest niegrywalna) i… drugą postacią spróbować ją uwolnić.
Fajnym detalem jest też to, że gdy hackujemy kamery i nakierujemy ją na nasze alter ego to… będziemy wypikselowani. Co jest przecież oczywiste, że hacker dba, by go nie namierzono. Detal, ale jakże fajny!
Odzyskać Londyn
Zadania, które naprawdę mogą się podobać – fabularnie sprawiają, że tytuł długo nie przestaje się nudzić. Do tego dochodzi masa zadań pobocznych – możemy zabawić się w kuriera i dostarczyć paczki, otagować miasto plakatami, zrekrutować odpowiednich ludzi czy wiele, wiele innych pomysłów. Wszystko po to, by zmienić postrzeganie DedSec przez społeczeństwo na pozytywne i odzyskać kontrolę nad kolejnymi dzielnicami – aż do całego miasta.
Rozgrywka na długie godziny
Chciałoby się napisać, że to takie GTA tylko z trybem hackowania. Jest jednak czymś więcej. To zabawa na długie godziny i odkrywanie wszystkich smaczków w grze zajmie wiele dni, jeśli nie tygodni. Bawiłem się przy grze bardzo dobrze, bo gra daje radę zarówno pod względem rozgrywki, jak i fabuły. Szkoda tylko tych tysięcy ekranów ładowania i przeciętnej oprawy. Liczę na szybką aktualizację do Xbox Series X, która wyeliminuje największe bolączki. Wówczas będziemy mieć do czynienia z naprawdę jedną z najfajniejszych gier tego roku.
Dźwięk w grze testowany na zestawie dźwiękowym Sharp HT-SBW800, którego recenzję możesz przeczytać tutaj.
Dodaj komentarz