W Polsce da się zaobserwować ciekawe trendy. Otóż, gdy w granicach naszego państwa pojawia się jakaś nowa przekąska, następuje wielki boom, który dosłownie zalewa kraj kolejnymi barami i jadłodajniami.
I tak przeżyłem już wysyp barów z frytkami, kurczaki z rożna (niegdyś obowiązkowa przyczepa przed każdym supermarketem), zapiekanki, burgery, lody tajskie, naleśnikarnie, kebaby i oczywiście „chińczyki” – czyli bary orientalne.
Wraz z przemijaniem mody, pozostają te najlepsze
Bo tylko takie mają szanse się utrzymać. Prawo rynku jest brutalne – jeśli nie jesteś wybitny w swojej dziedzinie lub niczym się nie wyróżniasz, to nie ma dla ciebie miejsca. Dzięki temu wśród setek podobnych sobie lokali – po kilku latach zostaje ich raptem kilka, za to specjalizują się w swoich pysznościach, oferując podwyższony standard. To samo dzieje się właśnie z kuchnią orientalną. W Warszawie idąc np. do Pańskiej 44 w pierwszej chwili trudno zorientować się, że to przecież kuchnia orientalna. Wystrój, smak, czy atmosfera niczym nie ujmuje prestiżowym restauracjom.
To samo mogę powiedzieć o Trawie Cytrynowej
Już nazwa sama w sobie jest naprawdę smaczna i przyciągająca. To popularny składnik w kuchni, który dodaje się szczególnie do pikantnych sosów oraz mięs, sałatek warzywnych, curry i owoców morza. A jako lek działa relaksująco – poprawiając koncentrację, a ograniczając pocenie. Słowem – świetny dodatek właśnie do dań orientalnych!
Lokal znajduje przy ulicy Kazimierza Wielkiego 24 w Bochni. To bezpośrednie sąsiedztwo urzędu gminy stąd potrzeba chwili, by zorientować się – gdzie się wchodzi. Wystrój lokalu kojarzy się z łagodnym, azjatyckim klimatem, w którym dominuje biel, drewno i jaskrawa, cytrynowa wręcz zieleń. Jest czysto i przytulnie.
Pyszne dania w rozsądnej cenie
Szukając „czegokolwiek” zjadliwego po intensywnym zwiedzaniu Małopolski, mając po dziurki w nosie góralskiej kuchni, czy kuchni pseudo domowej – niezbyt długo zastanawialiśmy się nad Trawą Cytrynową. Co prawda zwiedzaliśmy z córką, ale pomyśleliśmy, że najwyżej zamówimy jej coś łagodnego i jakoś da radę.
Na szczęście dość szybko okazało się, że bez problemu da się zamówić coś mniej palącego. Na początek na stół trafiła rozgrzewająca, ładnie podana herbata o intensywnym smaku. Lilka wzięła sobie napój zmieniający kolor po dodaniu do niego cytryny. Czad.
Dania w Trawie Cytrynowej są efektowne – dobrze wyglądają i równie dobrze smakują. Pełno tu warzyw, a smak jest wyrazisty i zapada w pamięć. Sam wziąłem danie Teryiaki – z czosnkiem, cebulą, szpinakiem i brokułami. Dodatkowo było obsypane orzechami nerkowca i sezamem.
Klaudynka wybrała „Trawę Cytrynową” z cebulą, czosnkiem, sambalem – oczywiście – trawą cytrynową, porem, papryką i sosem chińskim. Przyjemnie paliło, ale nie wypalając przełyku. 😉 W Trawie Cytrynowej plusem są oznaczenia ostrości potraw, więc nie ma obaw, że coś będzie za bardzo albo za mało intensywne. Można też wybrać rodzaj mięsa. Lilce zaserwowaliśmy więc Słodko-Kwaśny z czosnkiem, cebulą, papryką, marchwią, kapustą pekińską, ananasem i sosem słodko kwaśnym i była bardzo pozytywnie zaskoczona i pochłonęła wszystko z apetytem.
A jako że dzieci mają dwa żołądki – jeden na obiad i jeden na deser (w sumie ja też taki posiadam) – to nie mogliśmy sobie odmówić takiej opcji. Tu byłem trochę przegrywem – decydując się na banana w cieście, podanego z gałką lodów kokosowych, miodem i bitą śmietaną. Nie był zły, a nawet bardzo dobry – ale przy lodach dziewczyn z ananasem i z liczi – mógł się schować z powrotem do skórki.
Trochę zazdro
Aż mi szkoda, że do Trawy Cytrynowej mam spod swojego domu blisko 290 kilometrów, bo mieliby we mnie stałego klienta. Przemiła, fachowa i szybka obsługa połączona z pysznym jedzeniem i rozsądnym rachunkiem – brzmi jak przepis na sukces. I tak właśnie zapamiętałem to miejsce, do którego aż chce się wracać. To świetna alternatywa wobec popularnych fastfoodów. Nie tylko dla miejscowych, ale dla każdego, kto akurat jest przejazdem w Bochni.
Trawa Cytrynowa
ul. Kazimierza Wielkiego 24, Bochnia
Trawa Cytrynowa na Facebooku
Mam wrażenie, że czasem mój głód nie ma granic. Albo, że jest tak wielki niczym kopalnia… soli.Dlatego podczas…
Opublikowany przez Skomplikowane Poniedziałek, 27 lipca 2020
Dodaj komentarz