Strasznie lubię jeździć z jednego krańca Polski na drugi. W ogóle zawsze, gdy ktoś mnie pyta o zdanie to zachęcam go, by pojechał gdzieś dalej w kraj – najlepiej za obszar swojego województwa. Dopiero z odległości i pewnego dystansu można na nowo docenić i pokochać miejsce, w którym się żyje na co dzień.
Z drugiej strony podróże rozwijają i kształcą. I jest to znacznie coś więcej niż jedynie wyświechtane powiedzonko! Jak na razie razem z moją żoną, opisaliśmy blisko 400 miejsc i dzięki zwiedzaniu – mamy teraz tonę anegdotek, wspomnień, ale i ciekawostek. W każdym miejscu dowiadujemy się czegoś innego (i to wcale nie z muzeów), a Śląsk nie jest pod tym względem wyjątkiem. Dzięki prawdziwej gościnności i serdeczności jego mieszkańców mogliśmy wynieść z tej wycieczki nawet więcej niż zwykle. I nie mam na myśli – tylko jedzenia kremówek po nocy. 😉
Rybnik – pomysł na jednodniową wycieczkę
Smutna prawda jest taka, że zanim tu przyjechałem – o Rybniku słyszałem tylko tyle, że istnieje. No, ale nie zapominajmy o podstawowym źródle każdego ucznia, czyli Wikipedii! Ta pęka od ciekawostek na jego temat – czy to historycznych, czy geograficznych. I tak można wyczytać, że Rybnik to czternaste co do wielkości miasto w Polsce. To co najmniej zaskakujące, bo przemierzając go wzdłuż i wszerz nie ma się takiego odczucia. Oczywiście nie jest to żadna ujma – uwielbiam niewielkie, kameralne miasteczka, które zachęcają turystów do ich bliższego poznania.
Spacerowanie, czy nawet jazda samochodem po licznych rondach to była czysta przyjemność. Zresztą, hej – spójrz sam. Robiąc kolejne kółeczka, uśmiechałem się na widok mnóstwa małych instalacji.
Rybnik Atrakcje
Serce Rybnika to maksymalnie kilkupiętrowa zabudowa, poprzecinana częstymi uliczkami. Samochody na rynek nie mają wjazdu, dzięki czemu spacerowanie tu to miła odmiana od zakorkowanych uliczek w innych rejonach Polski. Zanim jednak pokażę ci migawki z miasta – chodź odwiedzić Zabytkową Kopalnię Ignacy.
Zabytkowa Kopalnia Ignacy
ul. Ignacego Mościckiego 3, Rybnik
Zabytkowa Kopalnia Ignacy na Facebooku
Do kopalni dojechaliśmy w najlepszym możliwym momencie. Akurat do wyjścia zbierała się poprzednia wycieczka, więc nie musieliśmy długo czekać na przewodniczkę. Przywitała nas kobieta dosłownie tryskająca energią, humorem i radością. To naprawdę bardzo przyjemne uczucie, gdy na widok turystów ktoś tak się cieszy. Potem standardowe, bardzo niezręczne pytanie: „a skąd jesteście”. Kompletnie [udaję, że] nie wiem, czemu Warszawa nie jest mile widziana, więc z dużym oporem wydukaliśmy naszą lokalizację. I tutaj kolejne zaskoczenie, bo nasz region pochodzenia pierwszy chyba raz stał się zaletą:
-To doskonale! Dzięki temu opowiem wam więcej, bo miejscowi to wszystko znają! – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od wieży widokowej, która wcześniej była wieżą ciśnień. To około 300 krętych schodów, prowadzących na sam szczyt (to prawie połowa tego, co na Pałac Kultury i Nauki). Z góry można obejrzeć panoramę okolicy no i sam szyb z innej perspektywy.
Do Szybu Głowackiego turyści wstępu nie mają, ale na wystawie obejrzeć można wielkie maszyny, które jeszcze 40 lat temu, były normalnie wykorzystywane do pracy. Chętni mogą także obejrzeć i przymierzyć strój ratownika górniczego i sprawdzić, jak ciężki jest jego plecak. Plecak jest wykonany z metalu, a w jego wnętrzu znajdują się przyrządy pozwalające oddychać podczas akcji ratowniczej. Gdy do tego nielekkiego ładunku, dołożymy kask na głowę wraz z lampą, zarzucimy na ramię torbę z akumulatorem do lampy i weźmiemy kilof – średnio masz ochotę uśmiechać się do zdjęcia, a co dopiero komuś pomagać. Trudno się w tym poruszać i jeszcze trudniej mi sobie wyobrazić, jak w takim stroju można zejść do kopalni i ratować ludzi.
Nasza przewodniczka jednak cierpliwie tłumaczyła i odpowiadała nawet na najgłupsze pytania – po co górnikowi szabla? Czy rodzina rzeczywiście bała się każdego dnia, że ich ojciec może nie wyjść na powierzchnię? Jakim cudem kopalnia węgla mogła dostarczać czystą i pitną wodę na powierzchnię?
Tak, to zdecydowanie punkt, od którego warto zacząć zwiedzanie Rybnika. Nasyceni wiedzą i ciekawostkami ruszyliśmy dalej w drogę. Tym razem bezpośrednio do miasta.
Rynek i Rybnickie uliczki
Kopalnie to ważna część wycieczki, ale i Rybnik robi wrażenie. Zaparkowaliśmy samochód nieopodal Bazyliki i zaczęliśmy spokojny spacer, ku najatrakcyjniejszej części miasta. W planach mieliśmy zajrzenie do świątyni, bo jedna z wież jest przeznaczona na punkt widokowy. Musieliśmy jednak obejść się smakiem, bo zwiedza ją się wyłącznie rankiem, albo późnym popołudniem, czyli kompletnie w innych godzinach niż te, w których tu przyszliśmy. Nic nie stoi na przeszkodzie, by to kiedyś nadrobić.
Ruszyliśmy w dół, niecierpliwie rozglądając się dookoła. Niezależnie, gdzie zawiesiliśmy wzrok – widać było coś ładnego. Już wtedy wiedzieliśmy, że dotarliśmy do nowej perełki, którą będziemy mile wspominać. Spacer ulicą Powstańców Śląskich i Jana III Sobieskiego w kierunku rynku – tylko nas w tym utwierdził. Każda kamieniczka była na swój sposób interesująca i ciut inna od poprzedniej. Szerokie uliczki i wysokie kamienice sprawiały wrażenie ciasnych korytarzy, tworząc specyficzny klimat.
Tak naprawdę, by zakochać się w Rybniku – wystarczył nam jeden spacer, ale nie mogliśmy się powstrzymać i wpadliśmy tu jeszcze po nocy. Rybnik przełamuje stereotypy o Śląsku. Nie uświadczy się tutaj brudu, kurzu, sadzy czy nawet widoku szybów na horyzoncie. Rybnik równie dobrze mógłby być na wybrzeżu i też by tak samo zachwycał. Jestem pełen uznania – tym bardziej że widać, jak miasto cały czas się rozwija. Widać, że czystość i rewitalizacja są tutaj na głównym planie. Co rusz mijaliśmy drogi lub budynki, które akurat były w remoncie. Gdy w końcu z rynku dotarliśmy do muzeum, nie mogliśmy się doczekać nowej porcji wiedzy o tym ciekawym miejscu.
Muzeum w Rybniku
ul. Rynek 18, Rybnik
www.muzeum.rybnik.pl
Muzeum mieści się w starym Ratuszu na miejskim rynku, a w jego skład wchodzą trzy stałe wystawy. Rybnik – nasze miasto, Cechy Rzemieślnicze oraz Wyrobisko Górnicze. Przez muzeum oprowadza nas sympatyczna kustoszka, która nie tylko dzieli się ciekawostkami, ale również sypie anegdotami jak z rękawa. Oglądając kolejne wystawy – dowiemy się nie tylko wielu nowych rzeczy o samym mieście (jak żyli mieszkańcy, w co się ubierano czy też jak wyglądało podstawowe wyposażenie ich domu), ale również o przemyśle.
Gdyby nie wizyta tutaj, to dziś nie wiedziałbym, że jeszcze do lat siedemdziesiątych produkowano tu jedne z ładniejszych manekinów w kraju. Spore wrażenie robi tu wystawa poświęcona górnictwie. Jeśli ktoś nie ma odwagi zjechać prawdziwym szybem w dół, może spokojnie przyjść tutaj. Został tutaj bardzo pieczołowicie odwzorowany fragment sztolni i z bliska na spokojnie można obejrzeć wszystkie te przedmioty, które są tam na co dzień wykorzystywane. Pani nas oprowadzająca – dodatkowo opowiada wiele anegdot z jej własnego życia, bo jej mąż również był górnikiem.
Park tematyczny nad Nacyną
ul. Rudzka, Rybnik
Nie tylko architektura jest zaletą miasta. Niewątpliwie wielkim plusem na Śląsku jest również ilość i jakość parków. Jeśli Warszawa cieszy się z jednego Parku Odkrywców, znajdującego się przy Centrum Nauki Kopernik, tak na Śląsku jest takich tematycznych parków znacznie więcej.
Część przyrządów oczywiście się powtarza, ale duża część pozostaje unikalna, dlatego, jeśli mamy szansę – warto je odwiedzać, bo na pewno zainteresują dzieciaki. My sami bawiliśmy się znakomicie, oglądając kolejne maszyny. Możesz tu m.in. zrobić doświadczenie na gęstość cieczy, gdzie należy przekręcić pojemniki, by sprawdzić – co dłużej będzie się przelewało. Oprócz przeprowadzania doświadczeń, na tabliczkach znajduje się wyjaśnienie opisujące, dlaczego tak się dzieje.
Sprawdzisz tu także, jak zachowuje się woda w nieruchomym cylindrze i jak zacznie zachowywać się, gdy zaczniesz nim kręcić. Zrobisz wir wodny, wykorzystasz telegraf akustyczny, a dziecko skorzysta z placu zabaw, pojeździ na rowerze lub rolkach. Wszystko oczywiście w towarzystwie ciekawych roślin, których tu nie brakuje.
Rybnik czaruje i będąc na Śląsku – warto przyjechać do niego nawet ot tak, bez większej okazji. Jedyne czego mi do pełni szczęścia brakuje to jakiejś przyjemnej kawiarni lub ogródka w niesieciowej restauracji, która byłaby czynna do późnych godzin wieczornych. Po godzinie 20 puby i kawiarnie zamykają się, a ludzie chodzą z nadzieją – wypatrując jakiegoś kameralnego miejsca. Jestem pewien, że gdyby w okresie wakacyjnym miasto postawiło na życie nocne mieszkańców, Rybnik stałby się najważniejszym punktem turystycznym w tym obszarze. Klimat i widoki już są!
Jestem z Rybnika i dziwi mnie, ze napisales ze puby zamykaja sie o 20. Wlasnie w Rybniku jest to fajne, ze jak zblizasz sie do rynku to juz slyszysz gwar siedzacych na nim ludzi. Jest mnosrwo tam ogrodkow otwartych czesto do ostatniego klienta i bez problemu w poznych godzinach nocnych mozna cos zamowic do picia i siedziec ?
No było tych kilka lokali. Fakt 🙂
Przyznaję jednak, że ich oferta nijak do nas nie przemówiła. Było gorąco (jak na tę późną porę) i poza lodami tradycyjnymi nie znaleźliśmy miejsca gdzie można wejsc na kawe i ciacho.
Też jestem z Rybnika i owszem są ogródki ale nastawione typowo na sprzedaż alkoholu, niestety nie na kawę i ciastko ?
Rybnik nocą tętni życiem oczywiście o ciastku i kawie można zapomnieć ale posiedzieć w ogródkach ze znajomymi praktycznie do rana w tak ciepłe noce +bezcenne.
Rybnik jest owszem jak na Polskę, dużym miastem bo jest 16- te co do wielkości administracyjnej w Polsce, ale już 25-te co do liczby mieszkańców, stąd może fakt takiej a nie innej i dość kameralnej zabudowy. Rynek jest bardzo przyjemny, miasto zielone i odróżniające się od typowo górniczych miast. Moim zdaniem jedak nazywanie go w tekście miasteczkiem to duże nadużycie, bo dla porównania jak w takim razie jak nazwiecie miasta typu Opole czy Gorzów Wielkopolski które są mniejszymi miastami od Rybnika a wojewódzkimi 😉 W ogóle pojecie miasteczko występowało tak naprawdę w Polsce do 1934 roku. Pojęcie miasteczko nie ma obecnie formalnego (administracyjnego) znaczenia, a mianem tym określa się potocznie małe miasta niepełniące roli ośrodków ponadgminnych (czasem nawet miasta średnie), a także formalnie wiejskie miejscowości pozbawione praw miejskich, które do dziś zachowały miejską morfologię i miejski charakter. Według tej definicji trudno odnieść się jednoznacznie co to jest małe miasto tzn. ile ma mieszkańców, ale poszperałem w literaturze naukowej i większość określa tym mianem miasta do 20 tys. ludności ( sporadycznie pojawiają się takie które ustawiają tą granicę do 50 tys.). Rybnik na pewno nie jest małym miastem, a tym bardziej miasteczkiem, jeżeli już to średniej wielkości miastem. Tutaj pojawia się kolejny kłopot bo gdzie jest z kolei granica średniego miasta. Podejście rządowe czyli Ministerstwa Funduszu i Polityki regionalnej głosi że każde miasto od 20 tys. wzyż lub takie które ma 15 tys. i jest stolicą powiatu, ale nie jest miastem wojewódzkim. Tutaj z kolei powstaje kolejny paradoks bo miasta np. Częstochowa, Gdynia, Radom są większe od miast wojewódzkich: Toruń, Kielce, Rzeszów, Olsztyn, Zielona Góra, Opole, Gorzów Wielkopolski, które to ze względu na to, że są wojewódzkie nazywane są miastami dużymi. Gdzie tu jakiś sens i logika. Jest jeszcze parę innych miast większych (8) od co poniektórych wojewódzkich z tej listy tak jak np. Rybnik, no i gdzie je zakwalifikować ? Zdecydowanie Rybnik jak na Polskę jest średnim miastem skoro zarówno powierzchniowo ( choć tutaj na tym wskaźniku bym się nie opierał patrz przykład Świnoujścia[40 tys. ludzi a powierzchniowo 9 miejse w kraju]) jak i pod względem liczby ludności jest wysoko ( tutaj pierwsza 30 miast w Polsce – moim zdaniem bardziej miarodajny wskaźnik).