Obserwuję ostatnio polaryzację społeczeństwa. Długie dysputy pod postami, gdzie ludzie wzajemnie przekonują się do tego, czy zabierać dzieci do restauracji, czy nie. Ja wychodzę z założenia, że mali ludzie powinni bywać w takich miejscach, oczywiście będąc wcześniej do tego przygotowani. Jeśli zaczynamy zabierać dziecko na animacje do kina, czy na sztuki dziecięce np. do Teatru Małego Widza, to tak samo zaczynajmy edukację zachowania w restauracji, w miejscach przyjaznym malutkim.
Blue Cactus to miejsce, w którym twoje dziecko będzie się czuło równie ważne co ty
Jadąc do Blue Cactus, po drodze standardowo przypominaliśmy Lilce, jak należy zachowywać się przy stole. Wiesz – nawet ja swobodniej zachowuję się w domu niż w knajpie. To samo dziecko. Lilka zawsze jest pełna niepohamowanej energii, dlatego nie wykazała się znacznym entuzjazmem, że jedziemy do miejsca tak nudnego, jak „restauracja”. Nie marudziła, ale musieliśmy obiecać jej wizytę na placu zabaw. I lody. No co, nikt nie mówił, że edukacja to prosta sprawa.
Wystarczyło jednak, że przekroczyliśmy próg Blue Cactus, a mała się rozpromieniła. Widok sali pełnej kolorów, świeczników w kształcie kameleona, czy przyjemnej muzyki – pozwolił jej się odprężyć. Sprawę znacząco ułatwiła także obsługa. Oprócz standardowego krzesła przyniosła jej podstawkę, żeby mogła wygodniej siedzieć i kredki, którymi mogła malować po swoim menu.
To pozwoliło nam na swobodne rozeznanie się po karcie i wybranie dań dla siebie
Blue Cactus to restauracja amerykańska, specjalizująca się w kuchni Tex-Mex, czyli smakami z pogranicza Teksasu i północnego Meksyku. Po przestudiowaniu pozycji – Klaudyna wybrała w końcu danie o nazwie Fajitas, ja zaś pikantne skrzydełka z kurczaka. W menu dziecięcym przeważają dania z frytkami. Lilka zdecydowała się na zestaw z cheeseburgerem, co było dla nas zaskoczeniem, bo do tej pory unikała tego typu jedzenia.
Jedzenie, które dostałem, było naprawdę świetne, chociaż z nieukrywaną zazdrością muszę przyznać, że Klaudyny było lepsze (chociaż odpowiednio droższe). Nie dość, że danie podano na gorącym, dosłownie palącym się żywym ogniem półmisku, to wyglądało i pachniało super.
Ceny w Blue Cactus (z małymi wyjątkami) – należą do przystępnych. Jedzenie jest świeże, smaczne i wreszcie można zjeść trochę co innego niż pizzę, która rządzi chyba w większości lokali, które ogłaszają się jako miejsca dla dzieci. Duży plus należy się obsłudze, która traktowała nasze dziecko na równym poziomie co nas. Kelnerka zapytała Lilkę, czy danie jej smakowało, a nie jak to zazwyczaj bywa – ominęła ją wzrokiem, skupiając swoją uwagę wyłącznie na dorosłych.
Kiedy skończyliśmy jeść dania główne – w osobnej sali rozpoczęły się właśnie animacje dla dzieci. To jest coś, za co Blue Cactus powinien zostać zapamiętany
Na miejscu, w wybrane weekendy – animatorki wymyślają dzieciom zabawy, zajmują się nimi, a w razie potrzeby – odprowadzą twoje dziecko do stolika. Nasza Lilka momentalnie zapomniała nie tylko o nas (o, jaka szkoda! 😉 ), ale także o czekającym ją deserze. Wsiąkła w świat zabawy na dobre kilka minut, a my mogliśmy spokojnie spędzić czas we dwoje.
W rezultacie w Blue Cactus spędziliśmy prawie 2,5 godziny! Wyjątkowo długo jak na nas, bo zwykle po skończonym posiłku we trójkę – gnamy dalej. Tutaj atmosfera nie tylko sprawiła, że było nam nad wyraz przyjemnie, ale jeszcze pozwoliła na relaks i wypoczynek przy doskonałym jedzeniu. To nie jest kolejna restauracja, w której rodziny z dziećmi nie są mile widziane, gdzie nikt ci co prawda nic głośno nie powie, ale co chwila koryguje cię wzrokiem. To bardzo fajne, miłe i przyjazne miejsce, gdzie czujesz się swobodnie.
Efekt? Lilka całkowicie zmieniła zdanie o restauracjach. Z nudnych, przykrych obowiązków, gdzie: „nic nie wolno mi robić”, momentalnie stały się jej ulubionym miejscem. I ciągle dopytuje, kiedy do Blue Cactus wrócimy.
Blue Cactus
EDIT: Blue Cactus na Mokotowie zostało zamknięte, ALE! wkrótce (pod koniec 2021 roku) wróci z nową lokalizacją w Fabryce Norblina i w Elektrowni Powiśle. Czekamy na informację!
Dodaj komentarz