Kocham zamki, tak samo, jak uwielbiam średniowiecze. Zawsze, kiedy myślę o tamtych czasach to pozytywnie, pomimo iż przez wielu historyków są uważane za „ciemne”. Jednak i ta wada miała swoje zalety. Słowa Bóg, Honor, Ojczyzna coś znaczyły, a słowo wypowiedziane ustnie było tak samo ważne, jak to napisane na papierze. No i ta miłość! Ach, tylko epoka romantyzmu działała w tym zakresie bardziej na wyobraźnię.
Dlatego też lubię odwiedzać zamki, dawne warownie, czy nawet nadgryzione zębem czasu ruiny. Na Mazowszu trochę tego już było: Zamek Królewski, Zamek w Czersku, Zamek w Liwie, Zamek w Ciechanowie, Zamek w Szydłowcu, czy Zamek w Iłży. Oczywiście wymieniłem jedynie te ciekawsze. Zresztą zwiedzenie wszystkich takich miejsc raczej leży poza moim zasięgiem. Ponoć zamków w całej Polsce jest około 420! Na dodatek część z nich jest przeznaczona na hotele, co owszem – jest fajne, ale na nocleg, a nie do oglądania na spacerze. 🙂
Kiedy tylko nadarzy się okazja – robimy sobie przystanek na trasie, w cieniu ruin. Zazwyczaj nie wymagają one dłuższego pobytu, a nasz postój nie trwa tam więcej niż 30 minut. To fascynujące obejrzeć choćby fragmentarycznie, jak setki lat temu budowano okazałe budowle bez zaawansowanej technologii. A gdy jeszcze do tego doda się całą tę średniowieczną oprawę – konie, rycerzy, dworzan, szlachtę… można się rozmarzyć. Takie miejsca mają w sobie jakąś magię, punkt, w którym gromadzą się tajemne moce i czuje się aurę dawnego ducha.
Zamek w Sochaczewie
Jednym z takich przystanków, który sobie zrobiliśmy – był właśnie Zamek w Sochaczewie, zwany też bardziej poprawnie Ruinami Zamku Książąt Mazowieckich. To taka typowa ciekawostka na trasie – ot, gdybyś wybierał się akurat na przejażdżkę koleją wąskotorową. To fajny przykład na to, że można zagospodarować ruiny, gdy jednocześnie nie planuje się odbudowy całego obiektu.
Tak – należę do ludzi, którzy – mimo iż uwielbiają skanseny, stare budynki i ogólnie trend „klasyczny”, tak nie jestem również zwolennikiem odbudowywania wszystkiego, jak leci. Gdy ruiny są już w zaawansowanym stanie rozkładu tak jak te tutaj – lepiej wykorzystać je do zupełnie innych celów. W tym wypadku powstał tu ciekawy taras widokowy. I choć widok na miasto nie powala – z przyjemnością porusza się po pozostałościach zamku Sochaczewskiego.
Odbudowywanie wielkich ceglanych gmachów ma sens tylko, gdy spełnione są cztery warunki: jest dobry projekt, są fundusze na odbudowę, jest pomysł na wykorzystanie budynku oraz ów pomysł będzie generował przychód na tyle duży, że nie będzie generował strat. Dlatego nie dziwię się, że w większości przypadków ruiny zamków i pałaców trafiają do prywatnych inwestorów, którzy mają fundusze i pomysły – wykorzystując je najczęściej jako centra biznesowe, hotele, czy restauracje.
Sochaczew wpadł na fajny pomysł
Często ruiny zamku stoją tak jak stały. Wchodząc do nich, nietrudno potknąć się o kamienie, czy dostać w głowę odpadającą cegłą. Niszczeją one z czasem coraz bardziej i bardziej, a nierzadko również stają się „siedzibą” bezdomnych.
Sochaczew problem rozwiązał najprościej, jak się dało. Wszelkie nierówności wyłożono jednym kamieniem brukowym i w ten sposób powstał niecodzienny… taras widokowy! To przecież fantastyczny pomysł! Dzisiaj to nie tylko miejsce na fajne spotkanie, ale też króciutki, miły spacer. Jeżeli planujesz zrobić sobie sesję zdjęciową – ślubną, romantyczną, jakąkolwiek, to wyobraź sobie, jak fajnie wyglądają takie pozowane zdjęcia na tle ruin, przy zachodzie słońca!
Nie jest to miejsce, do którego wysłałbym cię specjalnie. Nie, nie. To tylko ciekawostka z jednej z wielu naszych tras, którą chciałem ci pokazać. Zamek w Sochaczewie to jedno z takich miejsc, które warto mieć zachowane gdzieś w pamięci, planując podróż gdzieś dalej. Tak jak Rezerwat Krępiec, tak i ruiny zamku w Sochaczewie są super alternatywą wobec wszelkich stacji benzynowych, czy autostradowych parkingów. Z widokami, przestrzenią i miejscem na krótki spacer dla rozprostowania kości.
Nieoczywiste przystanki są najlepsze
Pozostawiam cię tutaj z pytaniem: jak planujesz sobie trasę? Czy wolisz zatrzymywać się gdzieś w restauracjach albo przydrożnych barach, czy raczej planujesz takie niecodzienne postoje takie jak ten? Koniecznie daj znać w komentarzach i pochwal się swoimi odkryciami!
Dodaj komentarz