Tak naprawdę, przyszliśmy tu tylko dlatego, że pogoda była paskudna i nie zachęcała do błądzenia po szlakach. Na „nasz” pomysł wpadli chyba wszyscy turyści w okolicy. Dziecko, zamiast spacerować na własnych nóżkach, spacerowało na moich rękach – także zdjęć jest tyle, ile jest. Miejscami ciężko było się wcisnąć do maleńkiej salki, aby zobaczyć coś więcej niż… włosy i głowy innych ludzi.
Zamek Dunajec jest piękny z zewnątrz, średni w środku
Bilet do zamku (i wozowni) kosztuje około 12 zł. Nie jest to wygórowana cena, bo i zamek Dunajec nie ma wiele do zaoferowania. Został doszczętnie splądrowany podczas drugiej wojny światowej, a główną jego atrakcją jest architektura i niezwykle widowiskowe widoki z tarasów.
Największy klimat twierdzy robią jej legendy, zbudowane na mniej lub bardziej prawdziwych wydarzeniach. Warto zainwestować w przewodnika, który nam je przybliży. Jedną z ciekawszych historii jest ta, zawiązana z zamkową studnią:
Małżonkowie – Brunhilda i Bogusław, byli ludźmi tak mocno w sobie zakochanymi, jak i zazdrosnymi o siebie. Non stop posądzali się o niewierność, co nie mogło skończyć się dobrze. Podczas jednej z takich kłótni – Bogusław popchnął Brunhildę w stronę okna, a ona przez nie wypadła, lecąc wprost do studni. Oczywiście, kiedy Boguś się opamiętał – od razu zaczął błagać martwą żonę o przebaczenie. Małżonka była wyrozumiała i zza światów powiedziała, że nie ma sprawy.
Jak to kobieta jednak – nie obyło się bez złośliwości i Bogusław stracił swoje włosy, które zapewniały mu powodzenie u płci przeciwnej. Psikus roznosi się do dzisiaj – i każdego niewiernego, który zwróci się do studni, wypowiadając doń imię małżonki – może spotkać los Bogusława. Pamiętajcie o tym, przy okazji jakiegoś wyjazdu służbowego męża w te okolice. Jeśli zacznie tracić włosy, tu może być przyczyna!
Brunhilda zresztą, to nie jedyny duch w zamku, bo według dokumentów – straszy tu również Umina, półkrwi Indianka, zasztyletowana przez zamaskowanych sprawców. Co więcej – prawdopodobnie na terenie zamku jest ukryty przeklęty skarb, który doprowadził do jej zguby. Może przenocujecie w jednej z komnat i osobiście wypytacie Uminę o szczegóły?
W skali od jednego do pięciu, zamek Dunajec ma mocne trzy. Ciężko się mną jednak sugerować, ponieważ na piedestale stawiam zamek w Malborku, a za nim długo, długo, nie ma nic. Lilce twierdza nie przypadła do gustu – większość czasu spędziła na rękach, z czego była wybitnie niezadowolona. Próżno tu szukać obiektów interaktywnych, jedynie w powozowni jej uwagę zwróciły stare lalki i misie. Dla mnie – miejsce przede wszystkim nadrabia panoramą (w PKiN bilet 20 zł za mocno średnie widoki…) – jeśli jednak macie starsze dzieci, warto wstąpić tu przynajmniej raz.
Dodaj komentarz