Nie wszystkie zamki w Polsce to Malbork, w który polscy i zagraniczni turyści sypią monetami, by odzyskał swój pazur i dawną potęgę. Ja bardzo lubię też inne zamki. W sensie mniejsze, kameralne, ruiny. W niektórych są szkoły albo nic w nich nie ma i okna są zabite dechami, a pewnie jedynymi ich mieszkańcami są gołębie albo jakieś inne szczury. Są też takie przerobione na hotele. Z tych ostatnich nie wszystkie są udostępnione do zwiedzania, ale i tak jak mamy możliwość to zbaczamy z trasy, żeby chociaż rzucić na nie okiem z zewnątrz. Bo w sumie, czemu nie? Nawet jak nie ma wewnątrz żadnej wystawy to przeważnie i tak taka warownia robi wrażenie.
Zamek w Golubiu można jednak zwiedzać.
I to mimo że jest głównie hotelem. Przyjechałam tu trochę przypadkiem, a dokładniej to po prostu wracałam skądś z tatą w zupełnie innej sprawie i właśnie w tym miejscu postanowił zrobić przystanek. Stanęliśmy tylko na moment, miałam popatrzeć dookoła i jechać dalej. Ale jak się zatrzymałam, to już nie mogłam jechać tak od razu. Tym bardziej że zobaczyłam kartkę, że mają muzeum. Zwiedzanie odbywa się tu wyłącznie o pełnych godzinach i z przewodnikiem. Oczywiście nie było pełnej godziny, ale pani z kasy była taka kochana, że załatwiła mi przyspieszone zwiedzanie indywidualne. Hura!
Z rąk do rąk
Zamek Krzyżacki w Golubiu został wzniesiony na przełomie XIII i IV wieku z inicjatywy komtura Konrada von Sacka. Miał pełnić funkcję klasztoru, ale przede wszystkim twierdzy granicznej. W 1422 roku zamek w Golubiu został zdobyty przez „naszych”, czyli Władysława Jagiełło, ale niestety królewskie wojska strasznie go przy tym poharatały, ostrzeliwując broniącą się twierdzę z armat. Później w kolejnych latach Zamek w Golubiu trafiał raz do nich, raz do nas. W międzyczasie Anna Wazówna przerobiła zamek na renesansowy pałac, który po latach służył jeszcze za więzienie, szkołę, obóz szkoleniowy dla młodzieży hitlerowskiej… Uff. Te mury naprawdę wiele widziały.
To trochę tłumaczy, dlaczego wewnątrz jest surowo, skromnie i raczej nowocześnie – ściany są bielone, widać kaloryfery i inne takie współczesne wynalazki. Zamek najpiękniej prezentuje się z zewnątrz i od strony dziedzińca, który porasta kolorowy winorośl.
Zamek w Golubiu – muzeum
Na wystawie zobaczyć można ekspozycję etnograficzną opowiadającą o życiu mieszkańców tych okolic, ale jest tu też kilka średniowiecznych zabytków. Wewnątrz zaaranżowano salę tortur, jest tu ciasna sala pokutnicza. Praktycznie nie ma tu oryginalnego wyposażenia, ale całe zwiedzanie uzupełnione jest ciekawym komentarzem przewodnika, więc warto skorzystać, jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o tych terenach. Zwiedzanie zajmuje około godziny.
Tym, co wyróżnia Zamek Golubski – są końskie schody prowadzące na piętro. To znaczy – budowano takie bardzo często, ale te w Golubiu się zachowały. W czasach, gdy zbroja rycerza była bardzo ciężka i do rozebrania się – potrzebował służby – był to bardzo przydatny wynalazek. Na pewno taki rycerz w pełnym rynsztunku robił odpowiednie wrażenie na damach dworu. Podczas zwiedzania, mamy możliwość się nimi przejść, ale lepiej się nie oglądać za siebie, bo zamiast głosu… możemy zarżeć jak koń. Ihaaaa!
Kiedy zwiedzisz już cały zamek, możesz wybrać się na rynek, który otoczony jest jeszcze zabytkowym murem. Możesz też spojrzeć na miasteczko z góry – ze wzgórza zamkowego jest genialna panorama. Teraz to miejsce nazywa się Golub-Dobrzyń, ale dawniej były to dwa miasta na dodatek przecięte rzeką, która stanowiła granicę państwa. To wyjaśnia – czemu mówi się „Zamek Golubski”.
Zamek Golubski nie jest wielkim zamkiem. Nie ma tu też za wiele do zwiedzania, ale warto zatrzymać się tu w drodze, między wyznaczonymi trasami. Kto wie, może cię zauroczy?
Zamek Golubski
ul. PTTK 13, Golub-Dobrzyń
www.zamekgolub.pl
Dodaj komentarz